W piątek Sejm głosował nad dwoma wnioskami dotyczącymi uchylenia immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Inicjatorem pierwszego był prywatny oskarżyciel Zbigniew Komosa, który złożył w sądzie sprawę przeciwko prezesowi PiS, ponieważ we wrześniu miał zostać dwukrotnie uderzony przez polityka przed pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Kolejny natomiast został złożony przez komendanta głównego policji - chodziło w nim o zniszczenie przez lidera Zjednoczonej Prawicy wieńca i tabliczki, na której było napisane, że za tragedię z 10 kwietnia 2010 roku odpowiada Lech Kaczyński. Immunitet Jarosława Kaczyńskiego. Dwugłos w koalicji po głosowaniu W związku z pierwszym wnioskiem Sejm wyraził zgodę na pociągnięcie Jarosława Kaczyńskiego do odpowiedzialności - za głosowało 241 posłów - to przede wszystkim przedstawiciele większości parlamentarnej - 206 było przeciwko, nikt się nie wstrzymał. Więcej emocji wzbudziło natomiast głosowanie nad drugim z nich - tutaj Sejm doszło do podziału wewnątrz koalicji, ponieważ PSL i Polska 2050 podnieśli rękę przeciwko uchyleniu immunitetu. Wyjątkiem był Tomasz Zimoch z ugrupowania Szymona Hołowni. Ostatecznie 177 posłów było za, 268 przeciw, jeden wstrzymał się. Spytaliśmy posła Sławomira Ćwika (Polska 2050), dlaczego jego formacja podjęła taką decyzję. - Zagłosowaliśmy za w sprawie, gdzie Jarosław Kaczyński dopuścił się naruszenia nietykalności osobistej innej osoby - w naszej ocenie nie było to niczym usprawiedliwione. Prezes PiS nie mógł się czuć zagrożony, ponieważ cały czas ma ochronę - uderzył inną osobę, niech sąd to osądzi. Sprawa tabliczki przy wieńcu była natomiast niegodna do rozpatrywania. Mamy dużo istotniejsze sprawy, w związku z którymi prokuratura powinna wystąpić o uchylenie immunitetów polityków Prawa i Sprawiedliwości - wskazał. Jeszcze w środę premier Donald Tusk napisał jednak w swoich mediach społecznościowych, że jeśli członkowie koalicji rządzącej "wreszcie się nie ogarną, sami zostaną przez ludzi rozliczeni". Sławomir Ćwik pytany o te słowa ocenił, że to "emocje ze strony szefa rządu". - Ta sprawa bazuje na podziale społeczeństwa tym, co PiS robiło po katastrofie smoleńskiej. My powstaliśmy po to, by zsypywać te podziały i łączyć społeczeństwo, dlatego nie chcieliśmy podnosić ręki za rozgrzebywaniem tego tematu - skwitował. Sejm. Katarzyna Kotula o głosowaniu Trzeciej Drogi. "Zapłacą za to" Innego zdania jest natomiast minister równości Katarzyna Kotula (Nowa Lewica), która sama w czwartek zrzekła się swojego immunitetu. W jej ocenie głosowanie Trzeciej Drogi to "błąd". - Wszystkie rzeczy są ważne, zarówno rozliczenie polityków PiS z milionowych przekrętów, jak i rozliczenie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który nie stoi ponad prawem. Wszyscy obywatele i obywatelki RP są równi wobec prawa - podkreśliła. - Na tej sali (plenarnej - red.) będą jeszcze takie symboliczne momenty, kiedy będzie głosować nad uchyleniem immunitetów tym, którzy przez lata uważali się za lepszych. Trzecia Droga zapłaci za to cenę w przyszłorocznych wyborach prezydenckich i kolejnych wyborach parlamentarnych - zaznaczyła. Jacek Karnowski (Koalicja Obywatelska) również wypowiedział się w podobnym tonie. - Nie powinno być świętych krów, nie może być przyzwolenia, że ktoś komu coś niszczy. Tragedię smoleńską PiS używał do celów politycznych. Obywatele też mają prawo do wyrażania swoich emocji, nie tylko Jarosław Kaczyński - powiedział w rozmowie z Interią. Postawę koalicjantów ocenił "jednoznacznie źle". - Taki mamy parlament, nie mamy dyscypliny - dodał. Powtórzył również słowa Katarzyny Kotuli i zaznaczył, że politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 zostaną rozliczeni za to przez wyborców. Immunitet Jarosława Kaczyńskiego uchylony. Piotr Gliński: To bulwersujące Krytycznie o uchyleniu immunitetu Jarosława Kaczyńskiego wypowiedział się za to były wicepremier w rządzie PiS Piotr Gliński. - To bulwersujące. To były wulgarne i chamskie ataki na ludzi, którzy składają hołd ofiarom tragedii. To są bojówki - powiedział, odnosząc się do Zbigniewa Komosy. Pytany o to, czy politycy partii Jarosława Kaczyńskiego mają zamiar wytoczyć sprawę przeciwko Zbigniewowi Komosie za zniesławienie, odpowiedział, że policja już została zawiadomiona w tej sprawie. Jednocześnie zarzucił, że konfliktowe sytuacje podczas "miesięcznic smoleńskich" są efektem działań służb, które pod rządami obecnej koalicji nie reagują na zachowanie protestujących na warszawskim placu Piłsudskiego każdego 10. dnia miesiąca. - Za naszych rządów owszem też było słychać ich krzyki, ale z oddali - stwierdził. Z Sejmu Sebastian Przybył Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na: sebastian.przybyl@firma.interia.pl ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!