- To jest kpina z Polski, dyskryminacja. Ta sprawa musi być przedmiotem referendum - podkreślił w trakcie sejmowej debaty nad projektem uchwały w sprawie propozycji wprowadzenia unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów lider Prawa i Sprawiedliwości. Kaczyński chce referendum ws. relokacji migrantów - Decyzja Unii Europejskiej ws. przymusowej relokacji uchodźców godzi w suwerenność Polski i jest niezgodna z unijnymi traktatami - zapowiedział w czwartek w Sejmie Jarosław Kaczyński. - Ta kwestia musi być przedmiotem referendum i my to referendum zorganizujemy - zapowiedział polityk PiS. - Trudno działać w organizacji, gdzie nieustannie zmienia się decyzje - nawet te, które z punktu widzenia traktatów powinny być decyzjami ostatecznymi - przekonywał. - Nie zgodzimy się na to. Nie zgadza się na to także naród polski - dodał Kaczyński. Polityk PiS zwrócił uwagę, że w obliczu kryzysu związanego z rosyjską inwazją Polska przyjęła kilka milionów uchodźców z Ukrainy. Kosiniak-Kamysz: Polacy pomagają Ukraińcom Słowa Jarosława Kaczyńskiego spotkały się ze skrajnymi reakcjami. Maciej Gdula z Lewicy zarzucił prezesowi PiS, że straszy uchodźcami Polaków. - Ta uchwała ma tylko wymiar symboliczny, a nie realny. To jest tylko gest. Kto robi gesty? Gesty robi ktoś, kto jest słaby, nie poradził sobie i nie dziwię się, że to premier Mateusz Morawiecki nie przedstawia tutaj stanowiska rządu, bo rząd zawalił - ocenił Gdula. - Mówicie, że to jest takie straszne prawo ten mechanizm relokacyjny, że godzi w suwerenność i nie byliście w stanie żadnego z tych 25 krajów, oprócz Węgier, przekonać, żeby poparł polskie stanowisko. - To jest dowód tego, że rząd sobie nie poradził - stwierdził. Gdula przyznał, że zgadza się z rządem, iż mechanizm relokacji nie będzie skuteczny. - Dlatego nie jesteśmy też wielkimi orędownikami tego systemu, ludzie będą się swobodnie przemieszczać po Europie niezależnie od tego, do jakiego kraju zostaną przypisani - powiedział. Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w trakcie wystąpienia zwrócił uwagę, że Polacy od 16 miesięcy udzielają pomocy Ukraińcom. - Oczekujemy, że rząd pozyska z UE rekompensaty za przyjęcie uchodźców - dla polskich przedsiębiorców, samorządowców, organizacji pozarządowych - powiedział. W kontekście słów lidera PiS o konieczności zorganizowania referendum ws. relokacji nielegalnych migrantów, Kosiniak-Kamysz podkreślił, że takie głosowanie nie jest potrzebne. - Nie ma zgody Polaków na automatyczną relokację. Wszyscy to mówimy, PSL, Lewica. Wystarczy wyjechać za rogatki Warszawy i usłyszycie to, co my słyszymy. Nie ma zgody Polaków na automatyczną relokację. Wszyscy mamy wspólne zdanie, ale bądźcie w tej sprawie skuteczni, dlaczego tego nie zablokowaliście - powiedział lider PSL. Paweł Kowal: Premier jak Alicja w Krainie Czarów W trakcie debaty głos zabrał także Paweł Kowal z Platformy Obywatelskiej. - Czas alchemików nienawiści, którzy przekonują, że migranci przynoszą pasożyty i pierwotniaki, a jednocześnie sprowadzają do Polski najwięcej pracowników ze wschodu - ten czas się kończy - mówił polityk opozycji. - Premier jest jak Alicja w Krainie Czarów - udaje przed wami, że coś załatwił. Prawda jest jednak taka - a mówię to wszystkich Polaków, którzy pomogli rok temu Ukraińcom - że premier niszczy wasz dorobek - wskazał Paweł Kowal. - Nie jest w stanie zrobić żadnej koalicji w UE, by chronic polskie interesy - dodał. Według posła PO jedyny koalicjant rządu to Węgry - "najbardziej toksyczny rząd w Europie". - Nie są w stanie żadnej sprawy załatwić bez (Viktora - red.) Orbana, a Orban Polskę niestety ciągnie na dno - podkreślił. Morawiecki: "Nikt nas nie będzie uczył solidarności" W sejmowej debacie głos zabrał także premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu podkreślił, że Polska nie zgodzi się na relokację nielegalnych migrantów. Stwierdził, że unijna inicjatywa "ma to na celu zniszczenie i zgwałcenie dotychczasowych struktur europejskich". Morawiecki dodał, że tzw. pakt migracyjny jest "dyktatem, który ma na celu zniszczyć kulturowo Europę". Szef rządu w trakcie sejmowej debaty przywołał dane dotyczące bezpieczeństwa. Jak powiedział, 96 proc. Polaków twierdzi, że czuje się bezpiecznie w swojej okolicy. - Czują się bezpiecznie, bo zadbaliśmy o bezpieczeństwo polskich kobiet i polskich dzieci - powiedział. Premier przywołał przykłady w innych krajach UE. Jego zdaniem "w wielu miastach, np. w Marsylii, Rzymie, Sztokholmie są dzielnice grozy, płoną samochody, a kobiety boją się wychodzić wieczorem z domów". - Tutaj jest Sejm, a nie Bundestag i mamy prawo, i obowiązek zagłosować za interesem Polski - mówił premier. Podkreślał, że dla PiS bezpieczeństwo jest na szczycie katalogu wartości. Morawiecki przypomniał, że Platforma Obywatelska deklarowała chęć przyjęcia migrantów. - Wówczas zablokowaliśmy tę nielegalną imigrację. Prezes PiS będąc, jeszcze w opozycji, bronił Polski przed nielegalną falą. Stoimy dziś z uchwałą, by przypomnieć ten wielki koszmarny błąd, którego twarzą jest Angela Merkel i jej wierny pomocnik Donald Tusk. Trzeba, panie Donaldzie wiedzieć, kiedy trzeba, w ramach polskiej racji stanu powiedzieć sojusznikom "nein", a nie tylko "danke" - podkreślił. Politycy rządzącej koalicji nagrodzili przemówienie premiera Morawieckiego brawami. Relokacja uchodźców. Projekt uchwały posłów PiS Przypomnijmy, że Sejm zajmuje się poselskim projektem uchwały w sprawie propozycji unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych imigrantów. Przygotowała go grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości. Autorzy projektu nie zgadzają się "aby państwo polskie ponosiło koszty społeczne i finansowe błędnych decyzji innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej". Inicjatywa posłów PiS jest reakcją na przyjęcie 8 czerwca porozumienia w Luksemburgu dotyczącego paktu migracyjnego. Większość państw zaakceptowała zapisy inicjatywy, która ma umożliwić relokację migrantów, którzy np. przez Morze Śródziemne przedostają się do Włoch i na Maltę. Przeciwko inicjatywie były Polska i Węgry. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki, który uczestniczył w obradach w Luksemburgu, zdecydowanie skrytykował założenia paktu i zapisaną w nim warunkowość. Zgodnie z nią albo kraje zgodzą się na relokacje migrantów docierających na południe Europy przez Morze Śródziemne, albo będą płacić około 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. --- CZYTAJ TAKŻE: Katastrofa łodzi z migrantami. Na pokładzie mogło być 700 osób Incydent na granicy. Straż Graniczna pokazała nagranie