Jak podają służby, kryzys na granicy się nasila. - Bardzo duża grupa migrantów gromadzi się w okolicach polsko-białoruskiego przejścia granicznego w okolicach Kuźnicy, prawdopodobnie będą chcieli nielegalnie dostać się w Polski - przekazał Interii chor. Michał Tokarczyk z sekcji prasowej Straży Granicznej. Służby przewidują, że dojdzie do próby siłowego wejścia na teren Polski. Premier Mateusz Morawiecki zwołał sztab kryzysowy. O sytuacji na granicy i podejściu do kwestii migracji mówi w rozmowie z Interią Janina Ochojska, działaczka humanitarna, założycielka PAH, dziś deputowana w Parlamencie Europejskim.- Narracja straszenia uchodźcami i migrantami sprawia, że ludzie w Polsce obawiają się, że z powodu ich obecności zagrożone jest nasze bezpieczeństwo - wskazuje. - Liczyłam to sobie parafiami - gdyby każda parafia w Polsce, a jest ich 10 tys., przyjęła jedną rodzinę, to byłoby to ok. 50 tys. ludzi. Bo o jakim tłumie my mówimy? Nawet jeżeli do Polski chce się dostać 1500 osób, nawet jeśli 5 tysięcy, to czy my naprawdę nie możemy ich w Polsce przyjąć? Nie zakładam, że wszyscy będą chcieli zostać w naszym kraju czy zostaną objęci ochroną międzynarodową. Ale istniejące od dawna procedury powinny być przestrzegane: migranci powinni być przyjęci w ośrodkach dla uchodźców, gdzie rozpatrywane będą ich prośby i gdzie będą czekać na decyzje, a nie błąkać się po lasach i być wypychani za granicę - komentuje. - Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że w tych grupach są rodziny, dzieci, kobiety w ciąży, młodzi ojcowie, też ludzie starzy. Niektórzy z nich są chorzy. A Polska wypycha ich na Białoruś, to nieludzkie. Jestem teraz w Brukseli i ludzie tu pytają: jak to możliwe, że takie rzeczy dzieją się na granicy kraju, który jest w Unii Europejskiej - mówi. Jak wskazuje, "Polska nie powinna się tak przed migrantami bronić". - Różne doświadczenia pokazują, że nawet jeśli 20 proc. z tych osób podejmuje pracę, to jest to pozytywne zjawisko dla gospodarki - kwituje. Zobacz też: Kumoch: Rozpoczyna się marsz na polską granicę Kryzys na granicy Na granicy Polski z Białorusią trwa kryzys. Polskie władze mówią o wojnie hybrydowej, prowadzonej przez Alaksandra Łukaszenkę z wykorzystaniem migrantów. Na wydarzenia na granicy zareagowało NATO. "Niepokoi nas niedawna eskalacja na granicy polsko-białoruskiej. Wzywamy Białoruś do przestrzegania prawa międzynarodowego. Obserwujemy falę migrantów próbujących przedostać się na terytorium sojuszników przez Białoruś. NATO nadal uważnie monitoruje sytuację, która wywiera presję na naszych sojuszników Litwę, Łotwę i Polskę" - podkreśliła Kwatera Główna NATO w Brukseli.Rzecznik Komisji Europejskiej stwierdził z kolei, że mamy do czynienia z "kontynuacją rozpaczliwych prób reżimu Alaksandra Łukaszenki, by wykorzystywać ludzi do destabilizowania Unii Europejskiej"