Koncert mocarstw, rewia hipokryzji
PiS atakował Tuska za rozmowę z Putinem przed wielu laty w Sopocie, która miała być oznaką "zdrady", już nie wspominając o tym, że według PiS-owskich przekazów Putin stoi za śmiercią Lecha Kaczyńskiego. Dziś niemal przyjazny układ Trumpa z Putinem bez udziału Europy zupełnie PiS-owi nie przeszkadza.

Podczas gdy Donald Tusk wezwał wszystkie siły polityczne w Polsce "do zawieszenia sporów na temat wojny i pokoju w Ukrainie i jedności wobec zagrożeń ze Wschodu", Jarosław Kaczyński uznał, że premier "sygnalizuje, że woli być liderem antyamerykańskiej europejskiej rebelii".
Tusk po opublikowaniu "pokojowego" wpisu, który został przez PiS zignorowany, podzielił się więc radością z odsunięcia od władzy "prorosyjskiej i antyeuropejskiej ekipy", której "zachowanie w ostatnich dniach nie pozostawia już żadnych złudzeń". A PiS postanowił ostentacyjnie promować antyeuropejskie tezy z wystąpienia wiceprezydenta USA J.D. Vance'a. Nie zważając na to, że o demokratycznych europejskich wartościach poucza przedstawiciel ekipy, która usprawiedliwia powyborczy antydemokratyczny atak na Kapitol.
Gesty serwilizmu
Kaczyński odrzucił ofertę współpracy w sprawie polityki międzynarodowej i zdecydował, że PiS będzie wspierał agendę Donalda Trumpa, któremu bezkrytycznie kibicuje i wobec którego wykonuje bezprecedensowe gesty politycznego serwilizmu. Bez względu na to, że prezydent USA niemal rozgrzeszył Władimira Putina, oznajmił, że mu wierzy, oświadczył, że Rosja powinna wrócić do G8, i zapowiedział spotkanie z dyktatorem w Arabii Saudyjskiej.
Jeszcze do niedawna PiS atakował Tuska za rozmowę z Putinem przed wielu laty na molo w Sopocie, która miała być oznaką "zdrady", już nie wspominając o tym, że według pisowskich przekazów Putin stoi za śmiercią Lecha Kaczyńskiego.
Dziś porozumienie Trumpa z Putinem bez udziału Europy zupełnie prezesowi PiS nie przeszkadza, choć przedstawiciele tej partii powołują się ciągle na dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego, który zawsze przed Putinem ostrzegał, a 1 września 2009 roku mówił na Westerplatte w obecności Putina, że "nie można ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym".
PiS ma problem z przywiązaniem i uwielbieniem dla Trumpa, bo o ile amerykańska opowieść o "rewolucji zdrowego rozsądku" mogła być przydatna w polskiej kampanii, o tyle niebezpieczne dla Ukrainy układanie się z Putinem stoi w sprzeczności z tym, co partia Kaczyńskiego opowiada od początku wojny. Dlatego wydaje się, że w wobec napiętej sytuacji międzynarodowej i nowych niebezpieczeństw dzisiejsza opozycja jest pogubiona i nie umie znaleźć spójnego języka.
Porażka Nawrockiego
Okazało się również, że popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki nie ma kompletnie nic ważnego do powiedzenia na temat geopolitycznych wstrząsów, natomiast ze znawstwem komentuje, w jakiej odzieży biegał po Warszawie sekretarz obrony USA Pete Hegseth. To porażka nie tylko wizerunkowa.
Przy okazji warto odnotować, że ów "zdrowy rozsądek", który trafnie zdiagnozował niektóre ideologiczne i biurokratyczne przegięcia Zachodu - zwłaszcza te dotyczące politycznej poprawności i płci - idzie w parze z teoriami spiskowymi, stekiem bzdur, mentalnością Edka z Mrożka i Elonem Muskiem, który wspiera niemiecką Alternatywę dla Niemiec, czyli partię, której członkowie relatywizują zbrodnie nazistów i chcą rewizji polskich granic.
Wraz z powrotem do koncertu mocarstw i rosnącym zagrożeniem ze strony naiwności Trumpa wobec putinowskiego imperializmu wraca wielka rewia hipokryzji. Oto polska racja stanu, która polega na podtrzymywaniu więzi euroatlantyckich oraz współtworzeniu siły Unii Europejskiej, staje się ofiarą polskiego piekiełka.
Sprawdzian Tuska
Kaczyński próbuje wykreować sztuczny konflikt, stwierdzając, że albo Polska będzie "liderem europejskiego porozumienia z administracją Donalda Trumpa", albo "będzie inspirować siły antyamerykańskie w Europie". A prawdziwy dylemat jest inny: albo Polska wróci na orbitę Moskwy, albo będzie kreować zmiany w Unii Europejskiej i umacniać swoją w niej pozycję, nie rezygnując z sojuszu z USA. Dziś wyzwanie stojące przed polską prezydencją jest więc o wiele poważniejsze, niż wydawało się to jeszcze kilka tygodni temu.
Jest to także wielki sprawdzian dla realnej siły Tuska, który stoi przed historyczną szansą inicjowania zmian w Unii. O ile Europa musi przejść wewnętrzną transformację w przyspieszonym tempie, o tyle Polska bez Europy nie ma racji bytu, bo byłaby wystawiona na żer Rosji.
Przemysław Szubartowicz
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!