Dramat w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nowe informacje
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym obejmuje obecnie ok. 400 ha terenu - przekazała rano mł. ogn. Justyna Kłusewicz, rzecznik prasowy podlaskiego komendanta wojewódzkiego PSP. W nocy strażacy monitorowali teren dronami, a od rana będzie tam prowadzona akcja gaśnicza z użyciem śmigłowców i samolotu gaśniczego. Wydano alert RCB dla osób przebywających na terenie części podlaskich powiatów.

Według informacji podawanych w niedzielę wieczorem, pożarem objęty był obszar opowierzchni ponad 60 ha, ale się powiększał. Poranne szacunki strażaków mówią o obszarze ok. 400 ha. W nocy teren był dozorowany, strażacy - wspierani też przez wojsko - używali dronów. - Działania w nocy były prowadzone, ale oczywiście na mniejszą skalę, niż w ciągu dnia - powiedziała Kłusewicz.
W poniedziałek od rana trwają intensywne działania gaśnicze z lądu. Wkrótce do strażaków dotrze również wsparcie z powietrza - w drodze cały czas jest bowiem policyjny śmigłowiec Black Hawk.
Biebrzański Park Narodowy płonie. Pożar się powiększa
- Pożar nie jest opanowany. W dalszym ciągu na miejscu jest 240 strażaków. Prowadzimy działania gaśnicze w trudnym terenie, bagnistym, niedostępnym, więc pożar dość swobodnie się rozwija. Z naszych szacunków wynika, że jest już około 400 hektarów spalonej powierzchni leśnej, dochodzą do tego torfowiska i wrzosowiska. Sytuacja jest trudna - mówił na antenie Polsat News st. bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik komendanta głównego PSP.
- Liczymy, że dziś będzie przełomowy dzień. Mówimy tu o wsparciu z powietrza. Policyjny śmigłowiec Black Hawk ma podwieszany zbiornik na trzy tysiące litrów wody. Mówimy o kilkunastu do kilkudziesięciu zrzutów wody. Do tego dojdzie prawdopodobnie pięć maszyn Lasów Państwowych - dodał Kierzkowski.
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Alert RCB
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało alert do osób przebywających na terenie podlaskich powiatów: augustowskiego, grajewskiego i monieckiego o treści: "Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nie zbliżaj się do zagrożonego terenu. Stosuj się do poleceń służb".
Pożar trzcinowisk w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł w niedzielę po południu na styku powiatów: augustowskiego i monieckiego.
Na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP wojewoda podlaski powołał sztab kryzysowy; do działań zostali włączeni - oprócz strażaków zawodowych i OSP z regionu - również strażacy z tzw. centralnego odwodu operacyjnego oraz z tzw. modułu GFFF (ang. Ground Forest Fire Fighting) Poland, czyli wyszkoleni do gaszenia pożaru lasu z ziemi, bez użycia pojazdów.
Akcja gaśnicza trwa. Strażacy podali nowe informacje
Pożar ma miejsce w trudnodostępnym terenie, gdzie nie można dojechać ciężkim sprzętem. Dlatego używane są specjalistyczne pojazdy Sherp do dowożenia ludzi i sprzętu.
W niedzielę w działaniach brało udział ok. 180 strażaków. Wspierają ich służby leśne, parkowe i żołnierze WOT. Używany był śmigłowiec i samolot gaśniczy Lasów Państwowych.
Według zapowiedzi w poniedziałek ma być użytych więcej śmigłowców, w tym Black Hawk policji. Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa poinformował, że Black Hawk wyposażony w worek do zrzucania wody dotrze w miejsce pożaru z Warszawy ok. godz. 7 rano.