Eksperci nie mają wątpliwości po sabotażu. "Nowy wymiar konfliktu"
Jeżeli Rosja stoi za sabotażem na polskiej kolei, to taki atak na infrastrukturę kraju należącego do NATO oznaczałby nowy wymiar konfliktu: "akt wojenny" - pisze niemiecki komentator Reinhard Veser dla dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i apeluje o spokój. Amerykański senator Roger Wicker ocenił z kolei, że "to, co się dzieje, wykracza poza Ukrainę i Rosję i ma znaczenie dla całego świata".

W skrócie
- Niemiecki komentator określił sabotaż na polskiej kolei jako "akt wojenny" - jeśli potwierdzą się doniesienia o zaangażowaniu Rosji.
- Amerykański senator podkreśla globalne znaczenie wydarzeń w Polsce.
- Eksperci wskazują na potrzebę spokojnej reakcji, ale również pokazania zdolności ofensywnych przez NATO.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"Jeżeli za sabotażem w Polsce stoi rzeczywiście Rosja, to byłaby to eskalacja działań w porównaniu do incydentów z dronami przelatującymi nad lotniskami i obiektami wojskowymi w Niemczech, Danii i Belgii" - pisze Reinhard Veser w komentarzu opublikowanym we wtorek na pierwszej stronie niemieckiej gazety.
Jego zdaniem uzasadnione jest przypuszczenie, że w akcji maczał palce rosyjski reżim, lecz należy wątpić, czy polskie władze będą mogły zaprezentować opinii publicznej twarde dowody.
"Wykrycie sprawców aktu sabotażu przeciwko trasie kolejowej na wschodzie kraju oraz ich mocodawców nie będzie łatwym zadaniem dla polskich sił bezpieczeństwa" - czytamy.
Akt dywersji na kolei. Niemiecki komentator: Akt wojenny
Jak pisze niemiecki komentator, możliwe są także inne przyczyny sabotażu, a trudno spodziewać się, że Moskwa potwierdzi swoją odpowiedzialność. "Rosja reaguje zwykle w takich sytuacjach zaprzeczeniem, oskarżeniem Zachodu o antyrosyjską histerię oraz szyderstwem z rzekomej słabości przeciwnika" - tłumaczy Veser.
"Dlatego ważna jest teraz spokojna reakcja" - pisze komentator. Okazywanie paniki i strachu byłoby zgodne z interesem Kremla. Rosyjska propaganda od początku wojny próbuje zasiać w krajach UE i NATO niepokój, aby osłabić ich determinację we wspieraniu Ukrainy.
Komentator "FAZ" przypomniał, że Polska oskarżyła wcześniej Rosję o wywołanie pożaru w centrum handlowym w Warszawie, który jednak nie miał żadnego znaczenia dla działań wojennych przeciwko Ukrainie. Uszkodzenie linii kolejowej pomiędzy Warszawą a polsko-ukraińską granicą, która jest trasą zaopatrzenia dla Ukrainy, ma inną jakość. "Taki atak na infrastrukturę kraju będącego członkiem NATO miałby inny wymiar - byłby aktem wojennym" - podkreślił Veser. Jego zdaniem taka akcja różniłaby się nawet od mordów, których Kreml dokonał wcześniej w Wielkiej Brytanii i Niemczech.
Amerykański senator: Decyzja o wycofaniu amerykańskiej brygady z Rumunii powinna zostać poprawiona
Szef amerykańskiej senackiej komisji ds. sił zbrojnych oraz przewodniczący Komisji Helsińskiej przy Kongresie USA Roger Wicker stwierdził, że "to, co się dzieje, wykracza poza Ukrainę i Rosję i ma znaczenie dla całego świata. A świat patrzy".
- Dyktatorzy, zbrodniarze wojenni, niedoszli dyktatorzy patrzą, co zrobimy, bo sposób, w jaki zareagujemy na ten rodzaj prowokacji w kraju, który jest naszym partnerem w NATO, będzie bardzo, bardzo znaczący - dodał.
Polityk republikanów odniósł się do ujawnionych w poniedziałek aktów sabotażu infrastruktury kolejowej w Polsce. Incydent ten oraz rosyjskie zagrożenia i wojna hybrydowa przeciwko państwom wschodniej flanki NATO były tematami poniedziałkowego posiedzenia Komisji Helsińskiej (oficjalnie Komisji ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie), instytucji działającej przy Kongresie i złożonej z polityków obydwu izb.
W rozmowie z przedstawicielami mediów z państw bałtyckich Wicker skrytykował decyzję Pentagonu o tym, by wycofać amerykańską brygadę, rotacyjnie stacjonującą w Rumunii. Wyraził jednak nadzieję, że decyzja ta, podjęta wbrew woli Kongresu, zostanie "poprawiona".
Senator przypomniał, że tuż po ogłoszeniu postanowienia resortu obrony, napisał, wraz z szefem komisji ds. sił zbrojnych Izby Reprezentantów, list do szefa Pentagonu, w którym potępił działania amerykańskich władz w tej sprawie. Jak podkreślił, sądzi, że jego uwagi zostały wysłuchane.
- Obecność amerykańskich żołnierzy jest ważna dla krajów, które pomagają Ukrainie, które cenią wolność i nasz sojusz - NATO. Dlatego mam nadzieję, że zostanie to naprawione. Bywało już tak, że pewne decyzje były później zmieniane - powiedział polityk.
Wicker poparł też projekt ustawy o sankcjach na państwa kupujące rosyjską ropę naftową i gaz, autorstwa swojego partyjnego kolegi z Senatu, Lindseya Grahama. Graham oznajmił w poniedziałek, że Trump - po ponad sześciu miesiącach zwłoki - wyraził zgodę na przyjęcie tego pakietu.
- Opowiadam się za tym, by poddać pod głosowanie ten projekt już teraz. Fakt, że kierownictwo w Senacie rozważa to w najbliższym czasie, pokazuje, że otrzymali sygnał od prezydenta Trumpa i Białego Domu, że to dobry pomysł - powiedział.
Jak dodał, opowiada się również za innym projektem współautorstwa Grahama, który zakłada oficjalnie uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm, jeśli Kreml nie zwróci nielegalnie deportowanych ukraińskich dzieci ich rodzinom. Zapowiedział, że wkrótce tę sprawę poruszy też papież Leon XIV.
Eksperci: Sojusz powinien pokazać zdolności defensywne
Podczas poniedziałkowego wysłuchania w Komisji Helsińskiej wszyscy mówcy - zarówno kongresmeni, jak i występujący goście, w tym szef MSZ Estonii Margus Tsahkna - zwracali uwagę na zagrożenie ze strony Rosji dla państw NATO i prowadzoną przez nią wojnę hybrydową. Estoński minister przestrzegał USA przed kolejnymi decyzjami o wycofaniu wojsk z państw wschodniej flanki NATO.
- Każdy sygnał, że USA wycofują wojska z Europy, jest zły, ponieważ Rosja z pewnością to wykorzysta. Nie mówię tylko o potencjale militarnym, ale o przesłaniu, jakie z niego płynie. Rosja i Putin z pewnością wykorzystają to jako sygnał, że USA są słabe i wycofują wojska z ich powodu, z powodu Putina. A to bardzo, bardzo zły kierunek - mówił Tsahkna.
Inni goście, eksperci Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie (CSIS) i fundacji badawczej Hudson Institute, Seth Jones i Peter Rough, argumentowali, że - mimo defensywnej natury NATO - w obliczu rosyjskich prowokacji Sojusz powinien pokazać, że ma też zdolności ofensywne.
Rough, były urzędnik administracji George'a W. Busha, sugerował, że USA powinny np. przeprowadzić cyberatak na rosyjską infrastrukturę, wyłączając światło w moskiewskim metrze, albo wspierać ukraińskie ataki wewnątrz Rosji oraz w innych częściach świata.
Jones przekonywał, że Rosja jest podatna na dalszą presję ekonomiczną i sankcje - w tym sankcje wtórne - m.in. przeciwko tankowcom tworzącym jej "flotę cieni".
Zarówno Jones, jak i członkowie komisji opowiadali się też za utrzymaniem dużej amerykańskiej obecności w Europie. Republikanin Jake Ellzey wezwał do tego, by obecność rotacyjna została zamieniona na stałą. Polityk nazwał przy tym Władimira Putina "orkiem".
Demokrata Steve Cohen alarmował z kolei, że świat znajduje się obecnie w podobnej sytuacji, jak przed II wojną światową.
- Rok 1939 i obecny nie różnią się od siebie, tak jak nie różnią się postawy Putina i Stalina - powiedział kongresmen.



















