O wpłynięciu odwołań Kamińskiego i Wąsika poinformował sam SN. Jak przekazał Maciej Brzózka z zespołu prasowego Sądu, w tych sprawach składy sędziowskie jeszcze nie zostały wyznaczone. Zgodnie z przepisami od postanowienia marszałka Sejmu przysługuje prawo odwołania do Sądu Najwyższego w terminie trzech dni od dnia jego doręczenia. Obrońca Mariusza Kamińskiego, mec. Michał Zuchmantowicz, stwierdził, że wraz ze swoim klientem "nie mają pewności i zaufania, co do prawidłowości działania ze strony marszałka Sejmu", dlatego złożył odwołania zarówno do Sądu Najwyższego, jak i do Szymona Hołowni. - Zabezpieczamy się na wszelkie możliwe sposoby, aby nie było sytuacji, że coś zostanie przetrzymane i jakiś termin upłynie - zaznaczył adwokat. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zgłosili odwołania. Chodzi o wygaśnięcie mandatów poselskich W środę 20 grudnia Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik zostali skazani na dwa lata bezwzględnego więzienia. Wyrok dotyczy sprawy, gdy politycy byli jeszcze szefami Centralnego Biura Antykorupcyjnego i odpowiadali m.in. za podżeganie do korupcji i fałszowanie dokumentów oraz innych przestępstw w tzw. aferze gruntowej. Dzień później marszałek Sejmu - po zasięgnięciu opinii parlamentarnych prawników - zdecydował o wygaszeniu mandatów poselskich reprezentantów PiS. Sejm argumentował swoją decyzję faktem, że zgodnie z prawem ani posłem, ani senatorem nie może być "osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego". "Skutkiem utraty prawa wybieralności jest (...) wygaśnięcie mandatu posła" - podało wówczas Centrum Informacyjne Sejmu. Wygaśnięcie mandatów Kamińskiego i Wąsika. Politycy odmówili przyjęcia pisma Mimo kroku Szymona Hołowni, Kamiński i Wąsik pojawili się tego samego dnia na sali plenarnej, a były szef MSW pokazał tzw. gest Kozakiewicza. Przedstawiciele większości odpowiedzieli na to okrzykami "do więzienia, do więzienia". Z kolei w czwartek podczas posiedzenia komisji administracji i spraw wewnętrznych dyrektor generalny Kancelarii Sejmu próbował wręczyć przedstawicielom PiS pismo poświadczające wygaśnięcie ich mandatów. Ci jednak odmówili przyjęcia dokumentu. - Nie będą mnie nagabywać jakieś osoby, które widzę pierwszy raz w życiu. Ja nigdzie się nie ukrywam, jestem codziennie w domu i mam skrzynkę na listy. Decyzja (o wygaszeniu mandatu - red.) ma mi zostać przekazana - oznajmił w czwartek podczas posiedzenia komisji wyraźnie zdenerwowany Mariusz Kamiński, zapowiadając jednocześnie złożenie odwołania do Sądu Najwyższego. Mariusz Kamiński: Będę nadal działał publicznie, nawet z więzienia Politycy zostali uniewinni w 2015 roku przez Andrzeja Dudę - po zapadnięciu nieprawomocnego wyroku w sprawie - i nie zgadzają się ani z wyrokiem Sądu Okręgowego, ani decyzją Szymona Hołowni utrzymując, że akt łaski pozostaje w mocy. Innego zdania jest Sąd Najwyższy, który orzekł w czerwcu, że decyzja głowy państwa sprzed lat jest nieważna, ponieważ prezydent może uniewinniać wyłącznie osoby skazane prawomocnie. Kilka dni wcześniej Trybunał Konstytucyjny - w którym większość stanowią sędziowie nominowani przez PiS - stwierdził natomiast, że "Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do sprawowania kontroli nad wykonywaniem przez prezydenta prawa łaski". Stanowisko TK podziela także sam prezydent. - Jeżeli zostaną umieszczeni w zakładzie karnym, to będą pierwszymi po 1989 roku więźniami politycznymi w Polsce - oznajmił 21 grudnia na antenie Radia Zet Andrzej Duda. - Niezależnie jak potoczą się moje losy, to nadal będę działał publicznie, nawet z więzienia. Nie może być tak, że walczący z korupcją idzie do więzienia. To symbol tych czasów - zdeklarował w czwartek Mariusz Kamiński. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!