- Spotkanie (w ramach Rady Gabinetowej - red.) to jest dla mnie kwestia odpowiedzialnosci za rozwój przyszłych pokoleń, rozwój Polski - powiedział Andrzej Duda. Prezydent wskazywał na kluczowe inwestycje infrastrukturalne, które muszą zostać zrobione "dobrze i sprawne" - wśród nich wymienił Centralny Port Komunikacyjny oraz transformację energetyczną. - Liczę na merytoryczne posiedzenie z rządem. Daję dwa tygodnie, aby spokojnie się do niego przygotować. 13 lutego to wtorek, wtedy też z reguły odbywa się Rada Ministrów - mówił prezydent. Data posiedzenia jest nieprzypadkowa - wypada równo dwa miesiące po zaprzysiężeniu koalicyjnego rządu Donalda Tuska. Rada Gabinetowa to organ konstytucyjny zwoływany przez prezydenta w celu omówienia spraw szczególnie ważnych dla interesu państwa. Składa się z członków Rady Ministrów obradujących pod przewodnictwem głowy państwa. "Radzie Gabinetowej nie przysługują kompetencje Rady Ministrów. Stanowiska przedstawiane w toku Rady Gabinetowej i dokonywane uzgodnienia nie mają zatem charakteru prawnie wiążącego, lecz niosą w sobie istotny walor polityczny" - zapisano na oficjalnej stronie Prezydenta RP. Budżet na 2024 podpisany. Ustawą zajmie się Trybunał Konstytucyjny Podczas oświadczenia Andrzej Duda nawiązał także do ustawy budżetowej, którą podpisał niemal w ostatniej chwili. - Chcę wyrazić satysfakcję z powodu tego, że rząd będzie mógł realizować zobowiązania, które wpisał do budżetu (...). Cieszę się, że to "tu i teraz" zostało zabezpieczone - powiedział prezydent. Część zapisów ustawy w trybie następczym skierowano do Trybunału Konstytucyjnego. Sąd ma zająć się kwestią legalnością przyjęcia dokumentu bez udziału dwóch skazanych posłów PiS - Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika. Zgodnie z art. 120 Konstytucji Sejm przyjmuje ustawę zwykłą większością głosów (liczba głosów "za" jest większa niż "przeciw"), w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. W komunikacie Pałacu Prezydenckiego zapowiedziano, że Andrzej Duda będzie podejmował analogiczne decyzje "w przypadku uniemożliwienia posłom wykonywania ich mandatu, pochodzącego z wyborów powszechnych". TK, oprócz ustawy budżetowej, ma zająć się także ustawami: wykonawczą do budżetu oraz nowelizacją szkolnictwa wyższego. Przedterminowe wybory? Dwie największe partie nie wykluczają "Budżet podpisany i o to chodziło. Reszta bez znaczenia. Pieniądze trafią do ludzi, nic tego nie zatrzyma" - napisał w mediach społecznościowych premier Donald Tusk po ogłoszeniu podpisu prezydenta. Wcześniej lider Platformy Obywatelskiej sugerował przedterminowe wybory parlamentarne, jeśli "prezydent Andrzej Duda na życzenie Jarosława Kaczyńskiego w jakikolwiek sposób próbowałby blokować wypłaty pensji ludziom". Swoją deklarację powtórzył w Brukseli. - Nie chcę kilka miesięcy po wygranych wyborach po raz kolejny rozpoczynać wielkiej kampanii (...), ale jak chcą (PiS -red.) to dostaną - powiedział premier. Donald Tusk uznał także deklarację prezydenta o wetowaniu każdej ustawy za "próbę przeszkadzania". Zgodnie z ustawą zasadniczą do skrócenia kadencji Sejmu potrzeba większości kwalifikowanej 2/3 ustawowej liczby posłów, czyli 307 głosów. Za przedterminowymi wyborami musiałaby więc zagłosować znaczna część posłów opozycji. Jako pierwszy możliwość skrócenia kadencji Sejmu sondował prezes PiS. - Najlepszym wyjściem jest okres przejściowy, oczywiście z nowym rządem i następnie wybory. Inaczej się tego nie da rozwiązać - stwierdził na sejmowym korytarzu lider PiS. Polityk ocenił, że "obecnie mamy nadzwyczajną, a konstytucja przestała praktycznie obowiązywać". - W związku z tym można zastosować różne metody - dodał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!