Marta Kurzyńska, Interia: Komisja śledcza ds. afery wizowej finiszuje? Michał Szczerba, przewodniczący komisji śledczej ds. afery wizowej: - To jest już ostatnia prosta. Komisja pracuje pół roku. Zebraliśmy dokumenty ze wszystkich możliwych instytucji państwa, w tym służb specjalnych. Zostało jeszcze kilka kluczowych przesłuchań. - To będą bardzo pracowite dwa tygodnie. We wtorek chcemy przesłuchać byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, w środę byłego premiera Mateusza Morawieckiego, 4 czerwca byłego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua. Na 5 czerwca wezwaliśmy prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Daniel Obajtek był w niedzielę na Podkarpaciu. Powiedział, że jeśli zostanie prawidłowo poinformowany, przyjdzie na przesłuchanie. - Daniel Obajtek został poinformowany publicznie o swoim przesłuchaniu. Od ponad trzech tygodni nie odbiera wezwań od komisji. Byłego szefa Orlenu szuka policja, która próbowała dotrzeć do sześciu jego adresów. Pod adresem, który ostatnio wskazał organom ścigania jako miejsce zamieszkania, mieszka kobieta, która twierdzi, że od dawna z właścicielem nieruchomości nie ma żadnego kontaktu. Daniela Obajtka szuka też prokuratura? - Tak i dowiedziałem się, że ma takie same problemy z wręczeniem wezwań na przesłuchania co policja. W ustalenie pobytu Daniela Obajtka zostały zaangażowane również służby specjalne. De facto ucieka nie tylko przed pytaniami komisji śledczej, ale również prokuratorów. Jakie kroki podejmie komisja, jeśli Daniel Obajtek, co zapowiada, nie pojawi się na wtorkowym przesłuchaniu? - W przypadku jego nieobecności wystąpię do sądu o nałożenie kary porządkowej na Daniela Obajtka. Jaka to będzie kara? - Maksymalna kara to trzy tysiące złotych. Ja wiem, że ta kwota na milionerze Obajtku nie zrobi wrażenia, ale kolejne niestawiennictwo może spowodować, że zawnioskujemy o doprowadzenie go w trybie Kodeksu Postępowania Karnego. Z tego doprowadzenia nie korzystały dotychczas komisje śledcze. Czy komisja będzie mogła skończyć pracę bez przesłuchania Daniela Obajtka? - Dokumenty, jakie zgromadziliśmy w sprawie prowadzonej przez Orlen, inwestycji Olefiny III są wystarczające do przygotowania sprawozdania. Jaki obraz wyłania się z tych dokumentów? - Inwestycję Olefiny III zdecydowano się powierzyć międzynarodowemu koncernowi, który oparł swoja prace wyłącznie na obcokrajowcach. Na polecenie rządu Mateusza Morawieckiego wizy były wydawane bez niezbędnej weryfikacji. Czy sprawdzane były kwalifikacje zawodowe pracowników? - Nie były sprawdzane ich kompetencje. O jakiej grupie osób mówimy? - Kilkunastu tysięcy. Dla wielu z nich był to kanał przerzutowy do Europy Zachodniej, w konsekwencji nie pojawiali się w docelowym miejscu pracy, albo po jakimś czasie rezygnowali z niej, ze względu na warunki pracy. Jakie to były warunki? - Wszyscy byli skoszarowani w barakach urągających przyjętym standardom. W tej sprawie kontrolę prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy. Ani Orlen, ani wykonawca inwestycji nie interesował się dalszymi losami tych ludzi. Prawdopodobnie wykorzystali orlenowską wizę do przedostania się na zachód Europy. Możliwe, że spotka się pan z Danielem Obajtkiem w Parlamencie Europejskim. - Chcę wyraźnie powiedzieć, immunitet europosła nie gwarantuje bezkarności. Będzie pan w Brukseli deptał po piętach Danielowi Obajtkowi? - Jeśli zostanę wybrany europosłem, złożę wniosek o uchylenie jego immunitetu. Tak, by organy ścigania mogły działać skutecznie i rozliczyć zło. Jaka była rola Mateusza Morawieckiego w tej sprawie? - Nie ma jednej afery wizowej. Jest kilka wątków, które wymagają skonfrontowania z wiedzą ówczesnego premiera. Najbardziej bulwersuje brak reakcji na korupcyjna aferę wokół MSZ z udziałem Piotra Wawrzyka. Przed komisją stanie też były szef MSZ Zbigniew Rau. Tu pojawiają się pytania o nadzór. - To była kompletna abdykacja ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, nie nadzorował resortu, utracił nad nim kontrolę. Dlatego afera wizowa mogła się rozwijać? - Tak. Przez kilkanaście miesięcy Edgar Kobos buszował wokół Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przyjeżdżał tam jak do siebie. Zostawiał samochód na parkingu VIP. Doliczyliśmy się kilkudziesięciu wizyt w MSZ. Nie miał żadnego formalnego statusu w MSZ, a mimo to miał wpływ na decyzje. To była tajemnica poliszynela? - Mam absolutne wrażenie, że w departamencie konsularnym wszyscy wiedzieli, po co tam przyjeżdża. Większość ludzi musiała wiedzieć, że listy Wawrzyka mają drugie dno. Kiedy możemy się spodziewać raportu z prac komisji? - Zakładamy, że 10 czerwca przedstawimy wstępną wersję raportu. Będzie on również zawierał zawiadomienia do organów ścigania. Czy te zawiadomienia będą sięgać szczytów pisowskiej władzy? - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Kluczowe decyzje w tej sprawie zapadną po przesłuchaniu świadków. W ciągu najbliższych dwóch tygodni pojawią się wnioski pokontrolne dotyczące nieprawidłowości w MSZ w zakresie polityki wizowej, ale również niegospodarności. O jaką niegospodarność chodzi? - O wynajem siedziby na potrzeby Centrum Decyzji Wizowych, które w ostateczności nie powstało w skali, w której było projektowane. Komisja zwraca uwagę też na kwestie bezpieczeństwa. - To bardzo istotna sprawa. Brak polityki migracyjnej oznaczał, że państwo nie wiedziało, w jakiej skali obcokrajowcy do Polski przyjeżdżają, w jakim celu i co się z nimi następnie dzieje. Tylko w samym obszarze szkolnictwa wyższego mogło to być kilkadziesiąt tysięcy zaświadczeń o przyjęciu na studia, które nie miały nic wspólnego ze stanem faktycznym. - W 2022 roku z 60 tysięcy obcokrajowców przyjętych na studia naukę kontynuowała połowa z nich. Co się działo z resztą? - Cały proceder przyjmowania na studia był wykorzystywany w celu uzyskania wizy, a nie kontynuowania nauki. Jaka była ogólna skala przyznanych nielegalnie wiz? - Cały system był chory. Pracodawcy wydawali fałszywe oświadczenia o stworzeniu miejsca pracy dla obcokrajowca i za to była opłata przez pośredników. Opłaty były również przyjmowane za wydanie zaświadczeń o przyjęciu na studia mimo tego, że te osoby nie spełniały warunków do tego, żeby być studentami. - Opłaty były za pośrednictwo w uzyskaniu zezwoleń na prace od wojewodów. Mógł to być absolutnie masowy proceder. Co podczas prac komisji przykuło pana największą uwagę ? - Najbardziej bulwersuje program Poland Business Harbour, który został stworzony przez rząd Mateusza Morawieckiego. Czego dotyczył? - Intencją było ściągnięcie do kraju białoruskich informatyków. Natomiast w lipcu 2021 roku został rozszerzony o obywateli rosyjskich. Nikt się nie przyznaje do tej decyzji. Mimo wojny w Ukrainie nic się nie zmieniło? - Mimo tego, że Mateusz Morawiecki kreował się na lidera sankcji wobec Rosji i jej obywateli, wizy biznesowe były przez cały ten czas przyznawane obywatelom Rosji. O ilu wizach mówimy? - Według naszych informacji takich wiz wydano 3050. Czy służby reagowały? - Mimo że służby alarmowały, że proceder ten może stanowić niebezpieczny kanał przerzutowy dla rosyjskiej agentury, ale także środowisk terrorystycznych i eksternistycznych, Mateusz Morawiecki w tej sprawie był głuchy. Kto z rządzących wiedział o sprawie? - Morawiecki, Kaczyński, Kamiński. Mariusz Kamiński podczas przesłuchania zaprzeczał. - Udawał, że o tej sytuacji nie wiedział, ale dokumenty świadczą o tym, że było dokładnie odwrotnie. Kwestia wpływów rosyjskich to ostatnio bardzo gorący temat. - Jednym z najbardziej aktywnych polityków PiS w obszarze działań na rzecz obywateli Federacji Rosyjskiej był były wiceminister rolnictwa Lech Antoni Kołakowski. Na czym polegała ta aktywność? - Interweniował w sprawie przyznania obywatelom Rosji polskiego obywatelstwa. Był też aktywnym lobbystą, działającym w imieniu jednej z agencji pracy ściągającej obcokrajowców z całego świata. Gdzie interweniował? - W MSZ i u poszczególnych konsulów. Jego rola też będzie wyjaśniona i przeprowadzamy w tej sprawie analizę prawno-karną. Czy jest pan zadowolony z efektów pracy komisji? Wielu mówi, że komisje śledcze to tylko polityczny teatr i mnożenie bytów. - Nasza komisja śledcza wykonała zdecydowanie więcej niż prokuratura. Ta nie badała wątku posła Kołakowskiego, czy Poland Business Harbour. Nie badała wątku wydawania wiz w odniesieniu do obcokrajowców ściąganych do pracy przy inwestycjach Orlenu, czy Grupy Azoty. Dlaczego prokuratura nie badała tych wątków? - Prokuratura unikała wątków, w których pojawiały się nazwiska polityków PiS-u. Dopiero po uniezależnieniu się prokuratury zarzuty usłyszał Piotr Wawrzyk, przesłuchany został Tobiasz Bocheński, który współpracował ze Zbigniewem Rauem. Dziwi mnie jednak to, że do tej pory przesłuchany nie został Zbigniew Rau. Jego zeznania przed komisją będą arcyważne. Dlaczego? - Bo deklarował we wrześniu ubiegłego roku, że nie ma żadnej afery wizowej. Ale teraz już nie możecie mówić, że to kwestia prokuratury za czasów Ziobry. A Zbigniew Rau nadal nie jest przesłuchany. - Śledztwo trwa i jest przedłużone do 7 września 2024 roku. Być może będzie jeszcze przesłuchany. Dziwi to, że do tej pory nie był. Czy w sprawie bezpieczeństwa jest możliwe porozumienie ponad podziałami, czy gorący kampanijny czas to uniemożliwia? - Jako szef polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO buduję konsensus wobec kwestii bezpieczeństwa. W jaki sposób? - Przygotowuję rezolucje do sekretarza generalnego NATO i krajów członkowskich. Czego dotyczy? - Zwracamy uwagę na konieczność zwiększenia zabezpieczenia flanki wschodniej w tym Polski, apelujemy o terminowe i cykliczne dostarczanie Ukrainie sprzętu i broni, który umożliwi nie tylko obronę, ale zwycięstwo. Żyjemy w cieniu wojny. Te wybory są także ważne dlatego, że Europa musi być znaczącą częścią naszego bezpieczeństwa. - PE będzie odgrywa tu decydującą rolę. Jeżeli KO wygra wybory, będzie miała wpływ na ten obszar. To z naszej inicjatywy do programu EPP został wpisany postulat utworzenia stanowiska komisarza ds. obrony, a konsekwencja będzie powstanie nowej komisji ds. obrony w PE. Mam duże szanse stać się jedną z kluczowych postaci zarządzających pracami tej komisji. Mowa o przewodniczącym? - Chciałbym powalczyć o przewodniczenie komisji. Jaką wagę ma dzisiejsza sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, w której pan uczestniczy? - To sesja z udziałem Jeansa Stoltenberga i ministra obrony Ukrainy, która określi przyszłe priorytety przed szczytem NATO w Waszyngtonie. A jakie, pana zdaniem, są najważniejsze cele dla NATO w obecnej sytuacji geopolitycznej? - Trzeba pozwolić Ukrainie zrobić kolejny krok w kierunku członkostwa, bo tylko docelowe członkostwo spowoduje, że nigdy więcej żaden reżim nie podniesie ręki na suwerenne państwo. To trudna misja. - Budujemy poparcie dla tego planu. Nie jest to łatwe. Jednym z problematycznych krajów są Węgry zarządzane przez koalicjanta PiS - Viktora Orbana, ale nie poddamy się. Rozmawiała Marta Kurzyńska. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!