Wiceminister środowiska: Nie będzie żadnych radykalnych podwyżek cen energii

Marta Kurzyńska

Marta Kurzyńska

Aktualizacja
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Zły
angry
Lubię to
like
891
Udostępnij

- Kwota może być wyższa o około 30 złotych za rachunek - mówi w rozmowie z Interią wiceminister środowiska Miłosz Motyka, poruszając temat cen prądu. - Z bonu energetycznego skorzysta 3,5 miliona gospodarstw domowych - zapowiada.

Miłosz Motyka w rozmowie z Interią opowiada o cenach prądu i bonie energetycznym. Zdjęcie ilustracyjne
Miłosz Motyka w rozmowie z Interią opowiada o cenach prądu i bonie energetycznym. Zdjęcie ilustracyjnePaweł SupernakPAP

Marta Kurzyńska, Interia: Czy ceny prądu wzrosną radykalnie, jak mówi opozycja?

Miłosz Motyka, wiceminister środowiska: - Nie. Żadnych radykalnych podwyżek cen energii nie będzie. Opozycja, strasząc w ten sposób, chce przykryć swoją nieudolność. Politycy Prawa i Sprawiedliwości chwalą się, ile wydawali na mrożenie cen energii. W rzeczywistości wyciągali pieniądze z kieszeni Polaków po to, żeby chwilowo przykleić plasterek na ranę.

Co rząd proponuje zamiast plastra?

- Mrozimy ceny energii dla wszystkich. Dla gospodarstw domowych, dla przedsiębiorców i dla budynków użyteczności publicznej, wbrew kłamstwom. Jednocześnie gwarantujemy bon energetyczny, który trafi do najbardziej potrzebujących. To wsparcie w ramach bonu zagwarantowane jest na wyższych progach niż to, które Prawo i Sprawiedliwość zawarło w swoim projekcie.

Jak będą wyglądały te progi?

- Dla gospodarstw jednorodzinnych to jest próg 2500 złotych, dla wielorodzinnych 1700 złotych.

Jaka była propozycja Prawa i Sprawiedliwości?

- Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało dodatek osłonowy dla gospodarstw jednorodzinnych na poziomie 2100 zł, a dla gospodarstw wielorodzinnych 1500 złotych. My te progi mamy wyższe. Realne podwyżki cen energii mieliśmy za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości o 350 procent.

Pytanie, ile osób będzie mogło skorzystać z tej ulgi?

- Szacujemy, że z tego bonu skorzysta około 3,5 miliona gospodarstw domowych.

Mrozimy ceny energii dla wszystkich. Dla gospodarstw domowych, dla przedsiębiorców i dla budynków użyteczności publicznej, wbrew kłamstwom.
Miłosz Motyka

Ile to procent gospodarstw?

- To jest kilkanaście procent. To są osoby, które są narażone na ubóstwo energetyczne. Koszt tych rozwiązań to około 9 miliardów złotych. Mamy na to pieniądze. Przewidzieliśmy je w budżecie, mimo że PiS, który tyle krzyczał o mrożeniu cen prądu, zapomniał, by zabezpieczyć na to środki.

Mówimy o grupie 3,5 miliona gospodarstw, które będą mogły skorzystać z bonu energetycznego. A co z resztą?

- Dla reszty mamy mrożenie cen na poziomie 500 złotych za megawatogodzinę, dla przedsiębiorców na poziomie 693 złotych. Tu nic się nie zmienia.

Czy rząd ma długofalowy plan w tej sprawie? Bo zarzucacie poprzednikom, że go nie mieli.

- Docelowo musimy przeprowadzić transformację energetyczną. To będzie gwarantowało, że nie będziemy musieli mrozić cen i nie będziemy dopłacali do wysokoemisyjnej gospodarki.

Ile przeciętne gospodarstwo domowe, które nie będzie mogło skorzystać z bonu energetycznego, będzie musiało dopłacić?

- Ta kwota może być wyższa o około 30 złotych za rachunek.

Czyli jednak zapłacimy więcej.

- Gospodarstwa domowe, które zainwestowały w fotowoltaikę, zapłacą mniej niż dotychczas.

Polityczne emocje rozpala też Zielony Ład.

- Program Prawa i Sprawiedliwości.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości odcinają się od niego.

- To komisarz Janusz Wojciechowski nazywał Zielony Ład programem rolnym Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj, kiedy politycy PiS mówią o krytyce Zielonego Ładu, można powiedzieć, że ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni.

Przeciwko Zielonemu Ładowi protestują przede wszystkim rolnicy.

- Szkoda, że nie widzą prawdziwego adresata tych protestów, bo jeżeli protestujący mają pretensje do premiera, powinien to być premier Morawiecki, który w stu procentach odpowiada za aprobatę Zielonego Ładu przez Polskę. Nie słyszałem, żeby związkowcy protestowali wtedy, kiedy ta sprawa była dyskutowana.

Teraz to wy rządzicie i macie wszystkie karty w ręku, więc co zamierzacie zrobić, by zatrzymać Zielony Ład?

- W ciągu kilku tygodni naszych rządów już się udało zrobić więcej, niż przez miesiące rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Co konkretnie?

- Udało się odejść od kwestii ugorowania, od kwestii związanej z obniżeniem poziomu stosowania środków ochrony roślin, od sankcjonowania mniejszych gospodarstw. To są realne zmiany, które zagwarantują, że nie będzie niepotrzebnej biurokracji.

Ale rolników, jak widać, to nie przekonuje.

- Polscy rolnicy bardzo dbają o jakość plonów i żywności, oraz o środowisko. Są w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o jakość prowadzenia gospodarstw.

Czy to może być karta przetargowa w rozmowach z Brukselą?

- Tak, ale nie jedyną. Kolejnym argumentem za jest przede wszystkim to, by zagwarantować konkurencyjność naszej gospodarki. Nie możemy sobie pozwolić na to, by polska gospodarka w czasie zagrożenia wojną traciła konkurencyjność. Musimy być silni tym, co produkujemy. Nie możemy wyprowadzać produkcji rolnej poza granice Unii Europejskiej. Jakiekolwiek jej ograniczanie, a to proponował komisarz Wojciechowski, jest katastrofalnym błędem.

Wicepremier Władysław Kosiniaka-Kamysz mówi, że będzie walczył o rolników i nie pozwoli na Zielony Ład. Czy to nie jest swoiste wotum nieufności wobec ministra rolnictwa?

- Nie. Władysław Kosiniak-Kamysz jest liderem Polskiego Stronnictwa Ludowego, ma też bardzo mocną pozycje w rządzie i dlatego mówi głośno o tym, czym zajmuje się minister Siekierski. Rozmowy, zarówno w Brukseli, jak i te z rolnikami prowadzi Czesław Siekierski.

Pytanie jaka jest ich skuteczność?

- Nie ma drugiego takiego ministra, który by tak dużo czasu poświęcał na rozmowy z rolnikami i konsultacje społeczne i tak głośno i zdecydowanie artykułował polskie sprawy w Brukseli.

Kiedy kolejne rozmowy?

- Te rozmowy toczą się cały czas. Gdy są nowe postulaty ze strony rolników, minister Siekierski zawsze znajduje czas na rozmowę. Dlatego cześć z tych protestów uważamy za happeningi polityczne. Na przykład ostatni protest w Sejmie.

Kto inspiruje ten protest, jeśli, jak pan mówi, jest polityczny?

- Część polityków Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji.

Macie pomysł, jak dojść do porozumienia z rolnikami?

- Minister Siekierski zaprosił rolników na rozmowę, ale są od tego odpowiednie miejsca, np. Centrum Dialog. Myślę, że ci, którzy startują do Parlamentu Europejskiego z list PiS-u, nie powinni się na tych rozmowach pojawiać, bo po prostu szkodzą. Chcą wykorzystać politycznie ten temat.

Protestujący mówią, że chcą rozmawiać z premierem.

- Akurat premier Tusk jak nikt inny jest otwarty na rozmowy z rolnikami. To Mateusz Morawiecki miał problem z dialogiem, podobnie Beata Szydło. Premier Tusk kilka tygodni po objęciu rządów przeprowadził duże konsultacje z rolnikami.

Konsultacje duże, ale efekt niewielki, bo protesty nie ustały.

- Dlatego chcemy postulaty rolników wprowadzać w Brukseli. Nie sztuką jest krzyczeć w Polsce, a w Brukseli się na wszystko zgadzać.

Nie boicie się, że to wy jako PSL najwięcej politycznie stracicie przez protesty rolników?

- Nie. Tendencja jest obiecująca. Poparcie wśród rolników w wyborach samorządowych było dla Trzeciej Drogi wyższe, niż to w wyborach do polskiego parlamentu. Kluczowe jest powiedzenie Polakom prawdy o działaniach PiS. Rolnicy byli przez lata oszukiwani przez PiS.

To będzie główny kampanijny przekaz Trzeciej Drogi?

- Jeden z głównych. Kolejnym będzie pokazanie Unii Europejskiej jako wspólnoty będącej gwarantem dobrego rozwoju i bezpieczeństwa. Co nie znaczy, że będziemy się na wszystko bezrefleksyjnie zgadzać.

Na co nie będzie zgody?

- Na uderzające w polską gospodarkę i rolnictwo radykalne cele klimatyczne, na zmiany, które będą obniżały konkurencyjność polskiej gospodarki.

Będziecie jako Trzecia Droga zdystansowani, ale nie eurosceptyczni?

- To nie będzie eurosceptycyzm, którym szafują dzisiaj politycy PiS, mający na celu rozsadzenie Unii Europejskiej od środka. Stawiamy na eurorealizm.

To my jesteśmy gwarantem zakończenia polsko-polskiej wojny
Miłosz Motyka

Kiedy kampania nabierze tempa?

- Już się rozpędzamy. Będziemy bardzo aktywni na ścianie wschodniej, ale nie odpuścimy żadnego powiatu.

Krzysztofa Hetmana startującego do Parlamentu Europejskiego w ministerstwie rozwoju zastąpił Krzysztof Paszyk. Kto będzie nowym szefem klubu parlamentarnego?

- Jest chociażby pani poseł Urszula Pasławska, pan poseł Marek Sawicki, to doświadczeni parlamentarzyści, którzy świetnie poradziliby sobie w tej roli.

Kiedy decyzja?

- To kwestia pewnie najbliższego posiedzenia klubu.

Jak pan ocenia ostatnie sejmowe spięcie premiera z prezesem PiS? Nie obawia się pan polaryzacji?

- Nie. To my jesteśmy gwarantem zakończenia polsko-polskiej wojny. Polacy nie muszą być skazani na eurofanów albo eurosceptyków. Mogą wybrać eurorealizm.

Czy z jednej i z drugiej strony nie padają zbyt mocne słowa? Premier mówił o "płatnych zdrajcach, pachołkach Rosji", prezes o "kondominium niemiecko-rosyjskim".

- Działania PiS-u w wielu przestrzeniach wpisują się w politykę, której życzyliby sobie decydenci na Kremlu.

Może pan podać przykłady?

- Na przykład sprowadzanie przez spółki skarbu państwa rosyjskiego węgla, to jest działanie PiS-u, które osłabiło nasze bezpieczeństwo.

Jakie zmiany legislacyjne szykuje w najbliższym czasie ministerstwo środowiska, czy czymś zaskoczy?

- Mamy gotowy projekt ustawy dającej możliwość stawiania wiatraków.

Wracacie państwo z ustawą wiatrakową, która budziła bardzo wiele kontrowersji. Nie obawiacie się kolejnej politycznej burzy?

- Nie. Mamy już konsensus społeczny i polityczny.

Jaka będzie dopuszczalna odległość wiatraków od zabudowań?

- Będzie to 500 metrów. W projekcie jest też uproszczenie procedur, tak aby ten proces inwestycyjny w Polsce znacznie się skrócił. Trwa kilka lat.

O ile się skróci?

- Nawet o połowę. To będzie ustawa gwarantująca spokój legislacyjny, bo będzie dobrze przekonsultowana. Każdy będzie mógł uczestniczyć w konsultacjach. Bardzo zależy nam na transparentności.

Przy ostatnich pracach pojawiały się oskarżenia o udział lobbystów.

- Zapewniam, że ta ustawa nie będzie budziła kontrowersji. Trzeba w końcu ją przyjąć. To było nasze zobowiązanie w kampanii wyborczej. Zmiany są konieczne, bo ustawa Prawa i Sprawiedliwości z 2016 roku zaorała energetykę wiatrową na lądzie.

Czy ministerstwo środowiska konsultowało projekt z premierem?

- Nawet w "Stu Konkretach Koalicji Obywatelskiej" jest kwestia odblokowania energetyki wiatrowej.

Diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach.

- Jeśli chodzi o szczegółowe zapisy, projekt będzie międzyresortowo konsultowany.

Kiedy ruszają konsultacje międzyresortowe?

- To mogą być najbliższe tygodnie.

 Rozmawiała Marta Kurzyńska.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Wydarzenia": Wyjazdowe posiedzenie rządu z podsłuchem w tle
      "Wydarzenia": Wyjazdowe posiedzenie rządu z podsłuchem w tlePolsat NewsPolsat News
      Przejdź na