Marta Kurzyńska, Interia: Czy Parlament Europejski to, jak mówił ostatnio Bartłomiej Sienkiewicz, "cmentarzysko dla słoni"? Beata Kempa, eurodeputowana Suwerennej Polski: - Minister Sienkiewicz był kiepskim ministrem kultury, za to siepaczem niezłym. Może dla niego retoryka słoni jest jedyną, którą przyswaja. Bartłomiej Sienkiewicz będzie wiernym żołnierzem Donalda Tuska i nie będzie musiał włączać własnego myślenia, jeśli w ogóle takowe ma, więc ja się tego typu wypowiedziom nie dziwię. Czyli europosłów nie trzeba obudzić? - Nie. Trzeba przede wszystkim posprzątać po Zielonym Ładzie i po centralizacji. Czyli projektach, które maja za zadanie zaszkodzić Polsce, ale też innym unijnym krajom. W jaki sposób zaszkodzić? - Bruksela chce wprowadzić 15-osobową egzekutywę, która ma być swoistym unijnym rządem. Będzie podejmować decyzje zamiast Komisji Europejskiej. To bardzo poważna sprawa, bo łatwo sobie wyobrazić, że Polski nie będzie w tej egzekutywie. Na to Donald Tusk nic nie poradzi. Dyskutowana jest też kwestia utrzymania unijnego weta. - To absurdalna sytuacja. Prawo weta to wentyl bezpieczeństwa dla każdego państwa członkowskiego. Brukselę rozpala również sprawa paktu migracyjnego. - Właśnie dlatego, jeśli w Parlamencie Europejskim nie będzie ludzi wartości, ludzi prawicy, to także pakt migracyjny stanie się faktem. Premier Donald Tusk zapewnia, że nie zgodzi się na pakt migracyjny. - Zmieni zdanie po kampanii. To przecież o Donaldzie Tusku mówiono "król Europy". Był nie tylko przewodniczącym Rady Europejskiej, ale i szefem EPP. On, jeśli chodzi o ten pakt, miał w tym swój udział. Rządzący taktycznie opowiadają Polakom różne rzeczy, żeby im się przypodobać. Donald Tusk na politykę "multi-kulti" się po prostu godzi i nie będzie się nikim przejmował. Pytanie dlaczego miałby to zrobić? Teraz jest w innej roli niż w Brukseli. - Będą mu kazali jego koledzy biurokraci, a on się nie postawi, bo jego rola jest służalcza. O jednej rzeczy Donald Tusk nie mówi, że zapis o przymusie relokacji wrzucono do rozporządzenia o zarzadzaniu kryzysowym. A tam jest wyraźny zapis, że jeżeli mamy kryzys, to Komisja Europejska może samodzielnie podjąć decyzje o zwiększeniu liczby migrantów, których ma przyjąć dany kraj. Będą nam rosnąć miasta migrantów wielkości Tychów czy Katowic. Mówi pani o Parlamencie Europejskim "kołchoz". Czy to nie jest zbyt mocne określenie, które może urazić osoby wrażliwe historycznie? - Nie jest. W sytuacji, w której wprowadza się tak głęboką centralizację, to dla ludzi, którzy pamiętają czasy, kiedy byliśmy pod sowieckim butem, kiedy rozkazy szły z Moskwy, takie skojarzenia nasuwają się same. Pozbawianie nas kolejnych kompetencji pokazuje, jakie są zapędy biurokratów. O kim konkretnie pani mówi? - To kilku biurokratów z Niemiec, Francji i Holandii. Oni chcą stworzyć bardzo duży kołchoz zarządzany z Brukseli. Nie ma na to naszej zgody. Sytuacja jest bardzo groźna. Potrzebne jest krytyczne spojrzenie na sprawę dla dobra nas wszystkich. Będą to robić europosłowie Zjednoczonej Prawicy? W obozie władzy słychać, że przedstawiliście listy "nędzy i rozpaczy". - To nasi polityczni przeciwnicy wysyłają do Brukseli ludzi, którzy najpierw czują się Europejczykami, a Polakami niekoniecznie. To akcja ewakuacja. Nasze listy są bardzo mocne. Są tam ludzie, którzy biorąc unijne dokumenty do ręki, będą wiedzieli, co czytają i będą odporni na nowomowę w nich zawartą. Co maja wspólnego z Parlamentem Europejskim pan Daniel Obajtek, Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik? Mówi pani, że wysyłacie tam specjalistów. - Poradzą sobie świetnie. Na przykład prezes Obajtek ma niesamowitą wiedzę na temat energetyki. Rządzący boją się jego doświadczenia, dlatego próbują go potężnie atakować. To jest bardzo brutalny atak. Wydaje mi się, że premier wynajął do tej roboty swojego kolegę Romana Giertycha. Nawet mówi się, że krajem, jeżeli chodzi o kwestie ataku na opozycję, zarządza Roman Giertych, a nie Donald Tusk. Giertych to szara eminencja tego rządu. Pan Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik również budzą ogromne emocje. Rządzący mówią wprost to "przestępcy". - Oni przestępcami nie są i nigdy nie byli. To byli wieloletni ministrowie znający kwestie bezpieczeństwa od podszewki. To, że Platforma Obywatelska sobie ich nie życzy, to jest jej problem. A dla was to nie jest problem wizerunkowy? - Na pewno nie. Wszyscy kandydaci byli dokładnie analizowani przez szefostwo. Jacek Kurski i Adam Bielan są na jednej liście, mają też współpracować w sztabie. Czy to nie jest przepis na awanturę? Ich szorstka przyjaźń nie jest tajemnicą. - Nie. Ta lista ma duże szanse uzyskać dwa mandaty, tak że dla wszystkich miejsce się znajdzie. Patrząc na poprzednie kampanie, to o awanturę w waszych sztabach nietrudno. - Są osobowości, jak to w polityce. Wiadomo, ze w sztabach ścierają się różne koncepcje, ale czy to są jakieś wielkie spory, nie przesadzałabym. Czy pani kolega z listy Michał Dworczyk nie demonizuje Unii Europejskiej, strasząc, że będziemy musieli jeść robaki? - Każdy niech żyje, jak chce. Tylko nich nikt nam nie narzuca jedzenia robaków, bo ja tego też nie jestem w stanie znieść. Temat jedzenia robaków zamiast mięsa to pokłosie brukselskiej dyskusji o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla. - Mamy początek maja i ja sobie nie wyobrażam, że odmówi się Polakom grillowania. Tak źle chyba nie będzie? - Niestety eurokraci są w stanie sobie to wyobrazić. Jak wygra religia klimatu, to stwierdzą, ze grillowanie jest wysokoemisyjne, a do tego będziemy jeździć hulajnogami. - Fajnie jak ktoś chce tak poeksperymentować przez tydzień, ale to nie jest sposób na życie. Dobrze gdyby nam tego nie narzucano. To także o tym są te wybory. Prezydent złożył do Sejmu projekt ustawy na wypadek wojny. Rządzący zapowiadają poprawki. Szykuje się kolejny spór? - Prezydent ma wybitne kompetencje w zakresie polityki zagranicznej i obronności i ma prawo przedstawiać swoje rozwiązania. Rząd nie powinien rzucać kłód pod nogi. Tym bardziej, że sam nie radzi sobie ze sprawami bezpieczeństwa. Co wskazuje na to, że rząd sobie nie radzi? - Widzimy dyskusje, rozliczania, infantylne podejście. Powinniśmy wszyscy razem w sprawie bezpieczeństwa działać, a nie sypać piach w szprychy i jątrzyć. Kto jest infantylny i kto jątrzy? - Donald Tusk. Jak mu nie idzie, to straszy, że będzie wojna. Nie powinien straszyć, tylko robić wszystko, żeby w tej sprawie pracować ponad podziałami. Do tanga trzeba dwojga. - Jeśli chodzi o Platformę Obywatelską, to na klasę nie mamy co liczyć. Prezes Kaczyński też mówi, że to wybory o tym, czy Polska będzie wolna. To nie straszy wojną? - Prezesowi Kaczyńskiemu chodzi o niekorzystną dla Polski zmianę traktatów. Różnymi drzwiami wchodzi do nas uroczyście eurokołchoz. A my mamy rząd hołdujący tym zmianom. Ale czy premier Morawiecki nie poszedł za daleko w stwierdzeniu, że "Bruksela jest zagrożeniem dla demokratycznej Europy"? Premier Donald Tusk odpowiedział: "kiedyś mówiono o takich pożyteczny idiota". - My jesteśmy cały czas obrażani. Brutalna bardzo ta Tuskowa odpowiedź. Buńczuczna twórczość na Twitterze. To żałosne. Życie polityczne rozgrywa się także na Twitterze, większość polityków z niego korzysta. Także z prawicy. - Tylko że Donald Tusk to premier twitterowy, w realu jest kiepski. Donald Tusk podobno jest chory. Może jeszcze ma temperaturę. Stąd ten wpis obrażający Mateusza Morawieckiego. Donald Tusk zwraca uwagę, że Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu prorosyjskiemu tygodnikowi w Budapeszcie. - Żyjemy w wolnym kraju i premier nie będzie dyktował, gdzie opozycja ma się wypowiadać. Niech się zajmie w końcu rządzeniem. Ja postrzegam ten rząd jako rząd przemocowy. Dlaczego? - To chociażby wtargnięcie do Pałacu Prezydenckiego, to wejście z brudnymi butami do mieszkania Zbigniewa Ziobry, osadzenie księdza w Wielki Czwartek. Nawet za czasów komuny się hamowali, żeby w Wielki Czwartek cokolwiek robić. A ten rząd się nie cofnął. Kontakty z Viktorem Orbanem, który jako jedyny europejski polityk pogratulował zwycięstwa w wyborach Putinowi, pani nie rażą? - Nie. Viktor Orban jest premierem Węgier od lat. Eurokraci są wściekli, że nie mogą tego rządu obalić, że nie ma tam rządu liberałów i dlatego dokładają mu. Zamiast pomóc Węgrom uniezależnić się od rosyjskiego gazu, podnoszą to jako argument przeciwko temu rządowi i blokują wypłatę unijnych funduszy. Ja nie bronię, bo jestem przeciwko Putinowi i Rosji, ale takie uderzanie pałką nie przystoi. Wracając do spraw krajowych, jak pani ocenia wniosek o uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu? - Absolutny skandal. Taki sobie znaleźli sposób na rządzenie, bo innego nie mają. Tylko zemsta i rozliczanie. To jest próba wsadzania do więzień i uchylania immunitetów tym, którzy mają odmienną wizję Polski od wizji Donalda Tuska i jego wąskiej grupy wyznawców. To są procesy polityczne. - Ludzie mi mówią nawet we Wrocławiu, gdzie Platforma Obywatelska ma przecież duże poparcie, "pani Beato, nie tak miało być". Tusk oszukał. Obiecał eldorado, a wrócił do "palikotyzacji" życia. Rozmawiała Marta Kurzyńska.