Kukiz zapowiedział zamiar złożenia wniosku o powołanie w Sejmie komisji śledczej do zbadania działań operacyjnych służb wobec obywateli Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2005-2021. Celem komisji miałoby być ustalenie przypadków nielegalnego stosowania czynności operacyjno-rozpoznawczych oraz nielegalnego pozyskiwania danych telekomunikacyjnych obywateli. Poparcie dla powołania takiej komisji zapowiedzieli: KO, PSL, Lewica oraz koła: Konfederacji, Porozumienia i Polskich Spraw. Kukiz powiedział we wtorek w Wirtualnej Polsce, że bardzo chciałby, aby powstała komisja śledcza do spraw inwigilacji. - Jutro mam się spotkać z przedstawicielami opozycji i mamy przedyskutować, już skonkretyzować te wszystkie dalsze działania, dalsze kroki - powiedział lider Kukiz'15. Kukiz: Jedynym gwarantem bezstronności jestem ja Dodał, że złoży wniosek o powołanie komisji dopiero wtedy, kiedy zostaną zebrane pod nim podpisy, "a na konferencji prasowej opozycja ogłosi moją kandydaturę na przewodniczącego tej komisji". Dopytywany, czy taki jest jego warunek, Kukiz odparł, iż chce, żeby komisja była bezstronna. - Ani Platforma Obywatelska, ani PiS nie mogą mieć w tej komisji przewagi. Jedynym gwarantem bezstronności tej komisji jestem ja - podkreślił polityk. Pytany, czy ktoś już podpisał się pod tym wnioskiem, Kukiz powiedział, że "z całą pewnością te 46 wymaganych podpisów albo już są zebrane, albo będą zebrane". - To jest właściwie pewne - zaznaczył Kukiz. Na pytanie, czy komisja powstanie wyłącznie wtedy, kiedy on będzie stał na jej czele, lider Kukiz'15 odpowiedział, że tak. - Tylko w tym wypadku zagłosuję za tą komisją - oświadczył Kukiz. Ile głosów potrzebnych do utworzenia komisji? Aby wnieść projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej należy zebrać podpisy co najmniej 46 posłów. Cała opozycja (przy uwzględnieniu koła PPS i posła niezrzeszonego Ryszarda Galli) dysponuje 230 głosami w Sejmie. To dokładnie tyle, ile ma klub PiS wraz z posłami: Łukaszem Mejzą i Zdzisławem Ajchlerem (obaj niezrzeszeni). Według ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu polityka miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. Senacka komisja w sprawie Pegasusa W Senacie od połowy stycznia działa komisja nadzwyczajna (bez uprawnień śledczych), która wyjaśnia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem oprogramowania Pegasus. Przedstawiciele rządu wielokrotnie zapewniali, że żadna służba w tej sprawie nie złamała prawa, a kontrola operacyjna - jeśli była podejmowana - była prowadzona legalnie. Z kolei prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w tygodniku "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. - Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji.