Rząd Donalda Tuska liczy, że podczas półrocznej prezydencji Polski w Unii Europejskiej, która oficjalnie rozpocznie się 1 stycznia, uda się otworzyć przynajmniej jeden z rozdziałów (tzw. klastrów) akcesyjnych w rozmowach z Ukrainą. Wiele wskazuje, że byłby to rozdział dotyczący praworządności i instytucji demokratycznych. Nie od dziś wiadomo też, że właśnie w obszarze reform instytucjonalnych - ustanowienia i umocnienia rządów prawa, a także wzmocnienia instytucji demokratycznych i walki z korupcją, nasi wschodni sąsiedzi mają najdłuższą drogę do pokonania, żeby dorównać do standardów unijnych. - Problem w tym, że Ukraina chciałaby otwarcia od razu wszystkich rozdziałów, na co nie ma zgody w UE - słyszymy od naszego źródła w rządzie. Drugim zasadniczym celem polskiego rządu jest mocne rozpoczęcie negocjacji na temat nowego, unijnego budżetu na lata 2028-34. W trwającej perspektywie budżetowej nasz kraj otrzymał z UE aż 76 mld euro w ramach polityki spójności i był największym beneficjentem z grona państw członkowskich. Taki wynik trudno będzie powtórzyć, ale rządzący liczą chociażby na to, że uda im się utrącić pomysł pozostania przy zasadzie warunkowości w wypłacaniu środków unijnych z polityki spójności. Właśnie ta zasada sprawiła, że rząd Prawa i Sprawiedliwości przez długi czas nie mógł wykorzystać nie tylko środków z Krajowego Planu Odbudowy, ale także właśnie z polityki spójności. W rządzie jest jednak obawa, że tym razem ta zasada mogłaby zostać wykorzystana przeciwko obecnej ekipie. Polska prezydencja w UE przypadnie też na strategiczny moment. Podwójnie strategiczny, można powiedzieć. Po pierwsze, będzie zsynchronizowana z początkiem kadencji nowego prezydenta albo nowej prezydent Stanów Zjednoczonych. Po drugie, nastąpi po prezydenturze Węgier, które były bardzo ostro krytykowane za forsowanie prokremlowskiej agendy na forum UE, włącznie z przyznaniem wiz i wpuszczeniem na terytorium UE obywateli Rosji i Białorusi. Polska prezydencja w UE. Rząd stawia na kartę bezpieczeństwa Jeśli chodzi o samą prezydencję, to polski rząd zamierza postawić na temat bezpieczeństwa. To zresztą karta, którą obecny obóz władzy gra na arenie europejskiej od momentu przejęcia władzy w Polsce. - Czas, żeby UE wzięła za siebie odpowiedzialność i Polska chce temu procesowi brania za siebie odpowiedzialności w kwestii bezpieczeństwa przewodzić. Bez nas się to nie uda - mówił w czerwcu w wywiadzie dla Interii minister ds. europejskich Adam Szłapka. - Naszym priorytetem i tym, co najmocniej stawiamy na agendzie europejskiej, jest bezpieczeństwo. Ale bezpieczeństwo jest bardzo szerokim pojęciem, bo mamy bezpieczeństwo zarówno militarne, ochronę granicy, ale także bezpieczeństwo energetyczne czy żywnościowe - argumentował polityk. - To są kluczowe kwestie w kontekście przyszłości UE i wszyscy musimy zdać sobie sprawę, że jeśli nie zapewnimy sobie w tych wielu wymiarach elementarnego poziomu bezpieczeństwa, to inne ważne dla UE sprawy siłą rzeczy staną się drugorzędne - podkreślił. Jego słowa są w tym kontekście znamienne, bo bezpieczeństwo, o którym Polska chce mówić przez pół roku swojej prezydencji w UE też jest bezpieczeństwem rozumianym bardzo szeroko. Jak dowiaduje się Interia, polski rząd planuje kłaść nacisk na sześć różnych filarów bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Unijna prezydencja. Sześć filarów bezpieczeństwa Będzie to bezpieczeństwo energetyczne rozumiane przede wszystkim jako uniezależnienie się Unii od zewnętrznych, zwłaszcza wschodnich, źródeł energii. Poruszony zostanie również wątek rozwoju polityki energetycznej całej UE tak, żeby stała się podmiotem konkurencyjnym energetycznie wobec Stanów Zjednoczonych, Rosji czy państw Zatoki Perskiej. Bezpieczeństwo gospodarcze ma skupiać się na wspomnianej już kwestii przyszłości polityki spójności i tego, czy utrzymać w jej ramach zasadę warunkowości, czy wrócić do rozwiązań sprzed pandemii koronawirusa, kiedy tego narzędzia Komisja Europejska nie posiadała. Polska prezydencja będzie również odpowiadać za organizację Europejskich Dni Przemysłowych. W ramach informacyjnego aspektu bezpieczeństwa UE polski rząd zamierza podnieść kwestię fake newsów i szkodliwego wykorzystywania sztucznej inteligencji. To - jak twierdzą nasze źródła - kluczowy element wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję, Białoruś czy Chiny przeciwko Zachodowi i UE musi szybko znaleźć na to odpowiedź. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo militarne, rządzący chcą postawić na dwa projekty, które są oczkiem w głowie premiera Donalda Tuska. Pierwszy to Tarcza Wschód. Koalicja 15 Października obiecała wyborcom, że przekona UE do współfinansowania tego projektu, ale jak dotąd ze strony UE nie było wiążących deklaracji w tej kwestii, co wynika chociażby z braku środków na tego rodzaju inicjatywy. Drugim projektem jest odpowiednik "Żelaznej Kopuły" nad Europą, czyli połączenia systemów obrony przeciwpowietrznej i przeciwrakietowej tak, żeby w razie agresji z zewnątrz państwa UE były chronione w podobny sposób, w jaki od lat chroniony jest Izrael. Konieczność inwestycji w obronę europejskiego nieba to jeden z głównych wniosków z trwającej wojny w Ukrainie, gdzie właśnie ataki powietrzne, rakietowe i dronowe powodowały największe zniszczenia po stronie ukraińskiej. Piątym filarem strategii rządu jest bezpieczeństwo zdrowotne. Najmocniejszy akcent zostanie położony na niezależność lekową UE, której brak bardzo mocno dał się we znaki zwłaszcza podczas pandemii koronawirusa i będącego jej efektem przerwania łańcuchów dostaw na Stary Kontynent. Polska chce też zaakcentować konieczność poważnego pochylenia się nad problemem zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Jak dowiadujemy się w kręgach rządowych, dzisiaj jest to pięta achillesowa naszego systemu ochrony zdrowia, ale rząd chce, żeby uporanie się z tym wyzwaniem stało się znakiem rozpoznawczym Polski w przyszłości. Ostatnim filarem jest bezpieczeństwo żywnościowe, które rząd zamierza połączyć z bezpieczeństwem klimatycznym. Dla ekipy Donalda Tuska bardzo ważne jest, żeby nie przeciwstawiać sobie tych dwóch kwestii, co miało miejsce chociażby podczas ogólnoeuropejskich protestów rolników, tylko wnikliwie tłumaczyć i wyjaśniać, że polityki w tych dwóch obszarach są ze sobą komplementarne. Osobnym celem jest zawalczenie o jak największe środki z unijnego budżetu w ramach nowej wspólnej polityki rolnej. Nasze źródła nie wykluczają, że powyższa strategia zostanie wzbogacona o dodatkowy, siódmy filar, czyli bezpieczeństwo cywilne. Ma to być odpowiedź na coraz częstsze zagrożenia takie jak niedawne gwałtowne powodzie, które we wrześniu nawiedziły kilka państw naszego regionu, pokazując, jak ważne jest kooperacja także na poziomie instytucji państwowych, agend rządowych czy jednostek samorządu.