Na konferencji, poświęconej podsumowaniu pierwszych stu dni rządu Donalda Tuska czołowi politycy PiS nie szczędzili słów krytyki. Prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał polityków obecnego rządu "królami kłamstwa", były premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że rząd wykonał tylko 10 proc. swojej pracy, więc powinien być "podany do reklamacji", a szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zarzucał Tuskowi i jego ministrom lenistwo. Sto dni rządów Tuska oczami PiS Zapytaliśmy polityków największej partii opozycyjnej, czy jest coś, co zaskoczyło ich podczas pierwszych stu dni nowego rządu. Najczęściej odpowiadają, że niewiele, bo niczego dobrego się nie spodziewali. Tak ocenia to choćby była premier Beata Szydło - Donald Tusk niczym mnie nie zaskoczył, bo dokładnie tego się po nim spodziewałam. Pamiętamy przecież, co wyprawiał Tusk i jego koledzy, poprzednio piastując władzę - przede wszystkim sprzedawanie polskiego interesu narodowego za kilka klepnięć po ramieniu kogoś ważnego z Brukseli lub Berlina. Teraz jest to samo tylko bardziej. Jeśli coś zaskakuje, to fakt, że Tusk najwyraźniej nie rozumie, że Polacy i Polska zmienili się od 2007 roku i na jego metody patrzą z nieufnością, a nie zachwytem - komentuje dla Interii Beata Szydło. To ostatnie zastrzeżenie przewija się także w wypowiedziach innych polityków PiS, z którymi rozmawiamy, a którzy dziwią się, że "nowy rząd nie wziął sobie za punkt honoru, by w te pierwsze sto dni dowieźć 4-5 konkretów, by mieć się czym pochwalić". Politycy PiS dziwią się także, że Donald Tusk nie zrozumiał, że "wyborcy odrzucili PiS, ale nie odrzucili polityki PiS". - Badania pokazują, że ludzie generalnie popierali naszą politykę, ale bez tych wariactw i nadużyć, które niestety były naszym udziałem. Patrząc na kampanię Donalda Tuska myśleliśmy, że to zrozumiał, ale teraz robi coś zupełnie innego - uważa nasz rozmówca, ważny polityk PiS. I jako przykład niezrozumienia przez Donalda Tuska tej prawdy podaje fakt, że w miejsce jednego z najbardziej krytykowanych za radykalizm ministrów rządów PiS Przemysława Czarnka wstawił Barbarę Nowacką, która jest "lustrzanym odbiciem Czarnka". - Ludzie chcą normalności, nie radykałów czy to z prawa czy lewa - podkreśla. 100 dni rządu Donalda Tuska. Co dziwi PiS PiS, podsumowując sto dni rządu koalicji 15 października, skupiło się więc na niedotrzymywaniu obietnic wyborczych, a nie na "własnym kombatanctwie", czyli sprawie TVP, komisji śledczych, rozliczeń. W PiS, jak słyszymy, uznano, że brak realizacji obietnic jest dziś najsłabszym punktem tego rządu. Potwierdza to badanie United Surveys dla "Dziennika Gazety Prawnej" i RMF FM, z którego wynika, że za największe sukcesy rządu Donalda Tuska Polacy uważają odblokowanie KPO, politykę zagraniczną i rozliczanie poprzedników, a za największe porażki m.in. tempo realizacji obietnic wyborczych (obok ochrony praw kobiet i reakcji na protesty rolników). - Będziemy przyspieszać. Wszystkich 100 konkretów jest aktualnych. Czy te zmiany udadzą się w 100 dni, 105 czy 115, dla Polaków jest drugorzędne. Ważne jest, by zmiany zostały wprowadzone i miały pozytywne skutki. Idziemy w dobrą stronę, a tempo zależy od danego momentu i warunków zewnętrznych - powiedział Jan Grabiec, szef KPRM, komentując wyniki sondażu dla DGP. Polityków PiS takie tłumaczenia jednak nie przekonują. - Najbardziej dziwi jedna rzecz, że podczas tych pierwszych stu dni nie podjęli żadnej ze spraw, adresowanych do zwykłych ludzi. Nie musieli od razu realizować stu spraw, ale wybrać cztery, pięć i pokazać, że przynajmniej zaczęli je realizować, chociaż złożyć projekty ustaw w Sejmie. A przecież mają w tych swoich konkretach niezłe pomysły jak babciowe, projekt bonu dla seniora, zniesienie limitów w szpitalach. A od czego zaczęli? Od in vitro i pigułki "dzień po" - wytyka jeden z naszych rozmówców z PiS, dodając, że jedyną rzeczą, którą jego zdaniem rząd może się pochwalić przed wyborcami, są dziś podwyżki dla nauczycieli. Nasi rozmówcy z opozycji dziwią się też, że ekipa, która przyszła do władzy po ośmiu latach opozycji, nie ma jednoznacznego stanowiska w przypadku tematów strategicznych takich jak choćby budowa CPK. Donald Tusk poniekąd odpowiedział na te zastrzeżenia na niedawnej konferencji po posiedzeniu rządu, przyznając, że jest trudniej niż myślał i zapowiadając przyspieszenie w pracach poszczególnych ministerstw. - To tylko jeszcze większa motywacja dla mnie i całej drużyny, żeby iść do przodu szybciej - powiedział, podkreślając, że większość ze stu konkretów jest "w jakiejś fazie realizacji". Kontrole poselskie w resortach na sto dni rządu Opozycja postanowiła więc powiedzieć "sprawdzam" i w czwartek posłowie PiS udali się do resortów z kontrolami poselskimi, by zweryfikować stan realizacji programu wyborczego obecnego rządu. Wcześniej klub PiS złożył w Sejmie osiem projektów ustaw, realizujących część obietnic obecnej koalicji z kampanii wyborczej. To m.in. ryczałtowe rozliczanie składki zdrowotnej, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy zł. czy kasowy VAT, dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców czy wprowadzenie "babciowego". - Jako opozycja jesteśmy gotowi nad nimi pracować i je poprzeć - deklaruje w rozmowie z Interią Rafał Bochenek, poseł PiS i rzecznik partii. - To, że obietnic nie będą realizować, było do przewidzenia, ale zaskakująca jest pogarda i lekceważenie własnych wyborców. Obecnie rządzący nawet nie mają sami z siebie wewnętrznej potrzeby, aby powiedzieć uczciwie ludziom, na jakim etapie prac legislacyjnych są ich zapowiedzi programowe. Wprost mówią, że ich nie realizują albo wypierają się, że coś obiecywali. To przestroga na przyszłość dla obywateli, że trzeba głosować na partie wiarygodne - mówi Rafał Bochenek. 100 dni dla twardego elektoratu? Tymczasem politycy PiS, z którymi rozmawiamy, podkreślają, że z ich perspektywy pierwsze sto dni rządzenia Donald Tusk poświęcił na to, by zaspokoić emocje i oczekiwania swojego najtwardszego elektoratu: przejąć kontrolę nad mediami publicznymi i wymiarem sprawiedliwości. Paweł Jabłoński, poseł PiS i wiceminister spraw zagranicznych ocenia, że tym, co go najbardziej w tym wszystkim zaskoczyło, była "bezczelność w łamaniu prawa, przepisów ustaw, lekceważeniu konstytucji". - Myślałem, że jednak ludzie, którzy tyle mówili o praworządności, będą bardziej subtelni we wprowadzaniu zmian - mówi Interii. Jego partyjni koledzy dodają, że nowy rząd wybrał "igrzyska zamiast pracy". - Celem Donalda Tuska jest zniszczenie nas jako partii, jako środowiska. Sprowadzenie do roli partii z maksymalnie 10-procentowym poparciem, takiej, która nigdy już nie zagrozi mu przejęciem władzy w Polsce. To się nie uda, co nie znaczy, że Donald Tusk nie będzie próbował. Zwłaszcza że teraz ma do tego narzędzia - mówi nam jeden z ważnych polityków PiS. Sam premier Tusk nie kryje, że rozliczenia rządów PiS były jednym z jego priorytetów, bo obiecał to swoim wyborcom. - Jednym z naszych zobowiązań na sto dni było rozliczenie tego bezwstydnego złodziejstwa, chociaż nie wszyscy dostrzegali to złodziejstwo, które się odbywało. Każdy następny dzień pokaże państwu skalę tego złodziejstwa i bezwstydu tej ekipy, która ma dzisiaj czelność formułowania takich epitetów pod adresem moim i moich współpracowników - przyznawał niedawno podczas konferencji prasowej. Kamila Baranowska Czytaj także: 100 dni oczami Koalicji Obywatelskiej 100 dni oczami koalicjantów Donalda Tuska