Powrót Jacka Kurskiego do czynnej polityki był kwestią czasu. Zwłaszcza, gdy okazało się, że nowa władza znalazła sposób, by odwołać go ze stanowiska w Banku Światowym. Do Banku Światowego trafił pod koniec 2022 roku z rekomendacji prezesa NBP Adama Glapińskiego. Było to dwa miesiące po tym, jak stracił fotel prezesa TVP. Kurski przeprowadził się wówczas z rodziną do Waszyngtonu i myślał, że jest bezpieczny. Gdy okazało się, że nowy minister finansów znalazł sposób, by go odwołać, Kurski rozpoczął akcję pod hasłem: Parlament Europejski, wywołując niemały popłoch w szeregach PiS. Kurskiego najbardziej boją się europosłowie, którzy są przekonani, że jeśli już trafi na listę, to wiadomo, że "mandat wyszarpie". - Na PiS padł blady strach - śmieje się jeden z europosłów. - Kurski na liście oznacza kłopoty. Zrobi taką kampanię, że ten mandat wyszarpie. Nikt nie chce mieć Jacka za plecami - przyznaje. Jacek Kurski chce kandydować w wyborach europejskich 2024 Kurski od dłuższego już czasu ma przychodzić do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i przekonywać go, że jego obecność w europarlamencie to same korzyści dla partii. - Obiecuje cuda wianki. Że zrobi kampanię, że wie, jak wyprowadzić PiS na prostą, że wie, jak wygrywać wybory. Że generalnie tylko on jest ratunkiem - śmieje się nasz rozmówca. Rafał Bochenek, rzecznik PiS przekonuje w rozmowie z Interią, że partia na razie w pełni skupia się na wyborach samorządowych. - O listach do Parlamentu Europejskiego będziemy rozmawiać po 7 kwietnia - deklaruje. Emocje dotyczące wyborów europejskich i miejsc na listach w PiS jednak buzują. Wszyscy wiedzą, że mandatów do wzięcia będzie mniej niż cztery lata temu, a chętnych jest więcej niż wtedy. Obiecany start mają mieć Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, a także były prezes Orlenu Daniel Obajtek. A historia z prof. Ryszardem Legutko, którego Jarosław Kaczyński niespodziewanie odwołał z funkcji szefa delegacji PiS w europarlamencie przestraszyła wszystkich nie na żarty, bo pokazała, że nikt nie może czuć się pewnie. Z naszych informacji wynika, że absolutnymi "pewniakami" są dziś jedynie Beata Szydło w Krakowie i Joachim Brudziński w Szczecinie. Cała reszta europosłów z PiS poważnie się zastanawia, czy dostanie szansę walki o reelekcję. Wybory europejskie 2024. Jacek Kurski wystartuje na Podlasiu? Jacek Kurski, jak udało się nam potwierdzić, walczy dziś o start z okręgu nr 3, obejmujący województwo warmińsko-mazurskie i podlaskie. Startował stamtąd z listy PiS do europarlamentu w 2009 roku. Z naszych informacji wynika, że ma tam już nawet zebranych ludzi, którzy mają mu pomagać w kampanii. W grę wchodzi pierwsze miejsce na liście lub ewentualnie drugie. W poprzednich wyborach jedynką w tym okręgu był Karol Karski, europoseł PiS od dwóch kadencji. W 2019 roku PiS wziął tam dwa mandaty, drugi przypadł Krzysztofowi Jurgielowi. Dziś wiadomo, że Jurgiel startował nie będzie. Ale wszystkie partyjne prognozy mówią, że PiS w nadchodzących eurowyborach weźmie w tym okręgu tylko jeden mandat. Czyli dostanie go albo Karski albo Kurski. - Nie zazdroszczę Karolowi Karskiemu. Przecież Kurski, gdyby nawet nawet dwójkę, to jest w stanie zmienić sobie literę w nazwisku, żeby nazywać się Karski i zabrać mu głosy. Jest zdolny do wszystkiego - żartuje sobie jeden z posłów PiS. Żart o zmianie nazwiska dobrze oddaje to, jak postrzegany jest Jacek Kurski w partii. Co ciekawe, usłyszeliśmy go od dwóch różnych osób. Jacek Kurski: o wszystkim zdecyduje prezes Zapytaliśmy więc Jacka Kurskiego, czy bardziej prawdopodobny jest scenariusz "Kurski za Karskiego" czy jednak "Kurski za Karskim". Odpowiedział dyplomatycznie. - O wszystkim zdecyduje prezes - uciął temat Jacek Kurski. To samo pytanie zadaliśmy także Karolowi Karskiemu. Oto, co nam odpowiedział: - Jestem profesorem nauk prawnych, europosłem z podlaskiego i warmińsko-mazurskiego już drugą kadencję. Byłem członkiem prezydium PE, jestem koordynatorem mojej grupy w dwóch ważnych komisjach. Trzy tygodnie temu decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego zostałem wiceprzewodniczącym delegacji PiS w europarlamencie. Cieszę się, że z wielu stron zbieram bardzo dobre recenzje mojej pracy, że udało się wiele dobrego zrobić dla Polski i regionu - wylicza europoseł Karol Karski. - Co do list, to nikt tego dziś nie komentuje. Po prostu, jest w Polsce taki obyczaj, że się tego przed ich ogłoszeniem nie robi. Ja też nie będę się wyłamywał. W Prawie i Sprawiedliwości o wszystkim decyduje prezes Jarosław Kaczyński - dodaje. Z naszych informacji wynika, że Kurski ma przekonywać Jarosława Kaczyńskiego do tego, by dał mu jedynkę. Tłumaczy to tym, że wówczas nie będzie musiał się martwić o swój wynik i skupiać na indywidualnej kampanii, lecz będzie mógł aktywnie wspomóc kampanię całej partii. A jeśli prezes ustawi go na "dwójce" za Karolem Karskim, to wówczas Kurski będzie musiał skupić się na swojej kampanii w terenie i przeskoczeniu lidera listy. Serwis gazeta.pl jakiś czas temu informował, że w partii rozważane jest nawet, by to m.in. Kurski poprowadził całą kampanię PiS przed eurowyborami. - Jacek bardzo nie chce być dwójką. Obawia się, że wtedy jego mandat będzie niepewny. Choć w partii wszyscy i tak uważają, że z jego zdolnościami do robienia kampanii i niszczenia konkurentów, przeskoczy każdego - mówi nasz rozmówca z Nowogrodzkiej. Przyczyny utraty władzy przez PiS. Raport Kurskiego Asem w rękawie Jacka Kurskiego, takim, który miał przekonać prezesa Kaczyńskiego, że warto dać mu "jedynkę" i pozwolić pokierować kampanią centralną, miał być słynny już raport dotyczący przyczyn utraty przez PiS władzy w wyborach parlamentarnych 2023. W raporcie można przeczytać, że generalnie głównym powodem utraty władzy była zmiana na fotelu prezesa TVP i nieudolność nowych władz spółki z prezesem Mateuszem Matyszkowiczem na czele. Padają w nim również oskarżenia o zdradę i umożliwienie przejęcia TVP ekipie Bartłomieja Sienkiewicza. "Gdyby to Kurski kierował telewizją, PiS mogłoby nadal rządzić, a na pewno nie straciłoby TVP" - brzmi, w dużym skrócie, teza przewodnia raportu. W PiS podśmiewano się z tajnego raportu. Politycy wytykali, że po języku, jakim został napisany, od razu widać, kto jest jego autorem. Także sam prezes do raportu podszedł z dystansem. Miał mówić, że choć są w nim ciekawe wątki, to generalnie wiadomo, że chodzi o to, że "pewne środowisko zostało odsunięte od władzy i uważa to za niesprawiedliwe". - To zrozumiałe, nie obrażam się. Widać w tym pewien zmysł taktyczny - żartował na jednym z zamkniętych spotkań. Zagadką pozostaje to, czy prezes dał zielone światło na przekazanie raportu mediom. Wersje, które można usłyszeć w PiS są ze sobą sprzeczne. Sympatycy Jacka Kurskiego przekonują, że nie zrobiłby tego bez wiedzy i zgody prezesa. - Przecież Jacek negocjuje właśnie miejsce na liście. Głupotą byłoby jakieś działanie za plecami prezesa - słyszymy. Są jednak też tacy, którzy twierdzą, że zgody nie było, a prezes miał źle zareagować na fakt wypłynięcia raportu. - Raport uderza w jedność partii i takie rzeczy nie powinny wypływać. Prezes niedługo po wyborach dostał na biurko dwa inne raporty dotyczące kampanii i przyczyn utraty władzy i jakoś żaden z nich nie przeciekł do mediów - mówi nam inny polityk PiS. Polityczna przyszłość Jacka Kurskiego Jarosław Kaczyński ostatecznej decyzji co do politycznej przyszłości Jacka Kurskiego nie podjął. Waha się, choć nasi rozmówcy, dobrze znający prezesa i jego kalkulacje przyznają, że szanse, że Kurski dopnie swego są duże. Raz, że ma do niego pewną słabość i uważa go za bardzo utalentowanego polityka. A dwa, że w PiS panuje przekonanie, które - jak słyszymy podziela je także prezes - że Kurskiego zawsze lepiej mieć po swojej stronie niż przeciwko sobie. Pytanie tylko, jaka będzie ostateczna kalkulacja prezesa. Czy uzna, że bezpieczniej mieć zadowolonego Jacka Kurskiego w europarlamencie czy niezadowolonego w Warszawie. Oba rozwiązania są z punktu widzenia Kaczyńskiego niedoskonałe. - Będąc w PE Kurski będzie miał dużo czasu i środków do knucia, ale będąc tutaj tym bardziej może mieć różne szalone pomysły, zwłaszcza że będzie przepełniony goryczą. Prezes musi więc zdecydować, co niesie ze sobą większe ryzyko - wykłada nam jeden z rozmówców, dobrze znających i prezesa, i Jacka Kurskiego. Kamila Baranowska Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024.