Żaden z naszych rozmówców z Platformy Obywatelskiej nie powiedział wprost: "Tak, Donald wraca". Żaden też nie powiedział, że sprawa jest zaawansowana i może stać się jasna już w przyszłym tygodniu. Co ważne, wśród polityków PO jest więcej teoretyzowania niż rzeczywistej wiedzy. Przypomnijmy, że w nocy z czwartku na piątek część mediów podała, że Donald Tusk wraca do polskiej polityki. Co więcej, jego rola miałaby już zostać zdefiniowana - zastąpiłby Borysa Budkę w roli szefa PO, a ten zostałby przewodniczącym klubu. Problem w tym, że większość naszych rozmówców przekonuje, że o takim podziale ról dowiedziała się z mediów. Na oficjalną rozmowę zgodziło się tylko kilku parlamentarzystów PO. "Decyduje Tusk, a nie media" - Wszyscy musimy wziąć się do pracy i pracować na rzecz Platformy. Każdy może tu znaleźć dla siebie miejsce. Nie ma co myśleć o tym, jak wygryźć kolegę. Roboty jest tyle, że wystarczy dla wszystkich - zapewnia poseł Robert Kropiwnicki. Inni odważniej akcentują potrzebę jego powrotu. - Zaangażowanie premiera Donalda Tuska byłoby obecnie dla Platformy rzeczą bezcenną. W czasach trudnych potrzebna jest stabilizacja, a jego ogromny autorytet i doświadczenie będą przydatne dla całej sceny demokratycznej i sił opozycyjnych, więc mam nadzieję, że te zapowiedzi o jego zaangażowaniu w politykę krajową zostaną zrealizowane - podkreśla Arkadiusz Myrcha. Najbardziej rozmowny był Tomasz Siemoniak, którego wiedza w tej sprawie może być największa, bo pełni przecież funkcję wiceprzewodniczącego Platformy. - Tak jak napisał na Twitterze Paweł Graś: Tusk nie przyjmuje cudzych scenariuszy, tylko pisze własne. Nie mam wiedzy, że doniesienia medialne są jakkolwiek prawdziwe. Doszło do spotkania Tuska z Budką i to fakt. Natomiast nie wiem nic o tym, żeby zarząd miał się zajmować tą sprawą w jakimkolwiek terminie. Dlatego te publikacje wynikają najpewniej z próby przyspieszania jakichś scenariuszy, bądź kształtowania rzeczywistości wedle czyjegoś życzenia - mówi nam Siemoniak. I rzeczywiście, inny rozmówca potwierdza, że oczekiwanie na powrót Tuska jest olbrzymie, choć głównie wśród starszych polityków tej formacji, którzy pamiętają jeszcze czasy wspólnych rządów z PSL. Byli ministrowie, wiceministrowie w rządzie Tuska mieliby najbardziej nakłaniać byłego szefa na powrót. - Tusk chce wrócić, ale nie ma jeszcze konkretów - powiedział nam jeden z polityków zorientowanych w sprawie. Nie można też zapominać, że PO działa na podstawie statutu, więc przewodniczącego nie można zmienić z dnia na dzień. - Donaldowi trochę za bardzo się spieszy. A nawet jeśli nie jemu, to tym, którzy go namawiają na powrót. W Trójmieście kompletnie żadne ustalenia nie zapadły. Po prostu porozmawiali. Jeśli coś się wydarzy, to jesienią, ale na pewno nie teraz - słyszymy od jednego z młodszych posłów. Siemoniak: - Sprawa jest poważna i to nie jest tak, że coś wydarzy się w ciągu kilku dni. Donald Tusk jest poważną osobą, a PO poważną partią, drugą siłą w parlamencie. Wydaje mi się, że życzenia przesłaniają rzeczywistość. Nic nie jest przesądzone na zarządzie czy w prezydium, propozycji nie ma na stole. Żadne decyzje nie zapadły - podkreśla. Budka walczy, Trzaskowski czeka Nie jest tajemnicą, że dziś Budka nie ma silnej pozycji w Platformie. - Borys walczy, nie składa broni. Rusza w teren, stawia na Kierunek Przyszłość. Ma to ręce i nogi - przekonuje jeden z naszych rozmówców. - Młodsi już nie będziemy, a środowisko Tuska chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. 10-15 lat to w polityce bardzo dużo - dodaje inny. Wiadomo, że informacja o powrocie Tuska i jego niekwestionowanym przywództwie nie spodobała się środowisku skupionemu wokół Rafała Trzaskowskiego. Jego otoczenie konsekwentnie przekonuje, że na świetnym wyniku w wyborach prezydenckich należy budować ruch oparty na kilku filarach. Jednym z nich miałaby być Platforma Obywatelska, drugim samorządowcy (Trzaskowski właśnie powołał stowarzyszenie grupujące samorządowców - red.), a trzecim np. patronacka rola Tuska. Już wcześniej wysyłano przecież sygnały o możliwym "triumwiracie" Trzaskowskiego, Tuska i Budki. - Rafał się w to nie miesza. Pokazuje, że jest ponad to, że jest niezależny i organizuje swój ruch związany z samorządowcami kompletnie niezależnie. Chce to wyczekać - przekonuje jeden z naszych informatorów. Jedno jest pewne: na razie Donald Tusk trzyma swoich partyjnych kolegów w szachu. Spekulacji na temat jego nowej roli jest chyba tyle, co działaczy Platformy. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka