Wstrząsająca historia z Lublina. Policję zaalarmował lekarz
Dwulatka trafiła do szpitala po tym, jak oblała się gorącą wodą z kranu - tak stan dziecka tłumaczył opiekun dziewczynki. Medyków zaniepokoiły jednak inne charakterystyczne obrażenia u pacjentki, dlatego powiadomili oni policję. Ustalenia śledczych są wstrząsające.

Z informacji Interii wynika, że rodzice dziecka nie są razem. Dziewczynka po raz pierwszy miała znaleźć się pod opieką Huberta J. na tak zwaną "nocowankę". To właśnie w jej trakcie miało dojść do najgorszych scen. 25 grudnia 2024 roku dziecko trafiło do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie z rozległymi oparzeniami.
25-letni ojciec miał tłumaczyć, że dwulatka odkręciła sobie kran z gorącą wodą. Dopiero na oddziale jeden z lekarzy zwrócił uwagę na charakterystyczne uszkodzenia ciała, niepowstałe w wyniku działania wysokiej temperatury, a wykorzystania seksualnego. W tej chwili życiu dziecka nie zagraża niebezpieczeństwo. Szpital nie komentuje stanu zdrowia dziewczynki.
Jak usłyszała Interia, rozważana jest hipoteza, że rozległe oparzenia powstały jako próba zamaskowania przemocy seksualnej.
Lublin. 25-letni Hubert J. w areszcie
Do zatrzymania mężczyzny doszło dopiero po przesłaniu do prokuratury opinii biegłych. Nieoficjalnie - nie były one jednoznaczne, ale pozwoliły na skonstruowanie zarzutów.
- J. nie chciał składać wyjaśnień. Nie przyznaje się od winy. Na wniosek prokuratury sąd aresztował go na trzy miesiące - powiedziała prok. Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Za doprowadzenie małoletniej do obcowania płciowego grozi od pięciu lat do 20 lat więzienia. Zarzuty usłyszała również 24-letnia partnerka mężczyzny. - Odpowie ona za narażenie dziecka na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - przekazał Interii nadkom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Sąd póki co nie zdecydował o areszcie dla 24-latki, ale śledczy mają rozważać złożenie zażalenia w tej sprawie.Łukasz Dubaniewicz