W Mołdawii robi się głośno o Polsce. Trop prowadzi do Rosji
Polska zamierza odsyłać migrantów do Mołdawii - takiej treści fałszywe doniesienia rozeszły się w ostatnich dniach w mołdawskiej sieci. Fake newsa zdementowały już tamtejsze władze. Interweniowała także jedna z polskich organizacji. Tymczasem rząd w Mołdawii nie ma wątpliwości. Rosyjska propaganda intensyfikuje wysiłki, by grać na osłabienie regionu i budować antyeuropejskie nastroje przed wyborami oraz kluczowym referendum.

Wybory prezydenckie w Mołdawii zaplanowane są na jesień 2024 roku. O stanowisko przywódcy państwa powalczyć ma urzędująca prezydent Maia Sandu, która otwarcie opowiada się za integracją z Zachodem i Unią Europejską. Zgodnie z jednym z najnowszych sondaży mołdawskiej pracowni IMAS jej głównym rywalem może być prorosyjski polityk Igor Dodon.
Jak czytamy w tekście Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, Dodon nie byłby bez szans, bo w ewentualnej drugiej turze mógłby z Sandu wygrać. Jego start nie jest jednak pewny, bo ogłosił on gotowość także do poparcia innego kandydata.
W tym samym czasie, co wybory, przeprowadzone ma być referendum dotyczące przyszłości kraju w UE. Chęć wstąpienia w szeregi europejskiej wspólnoty ma być wpisana do konstytucji jako "cel strategiczny".
W Mołdawii robi się głośno o Polsce. Trop prowadzi do Rosji
Wszystko wskazuje więc na to, że walka o prezydenturę będzie skupiać się na walce środowisk proeuropejskich z prokremlowskimi. Najprawdopodobniej właśnie z tego powodu Rosja w ostatnim czasie "gra" w Mołdawii fałszywymi doniesieniami, których cel jest jasny - jak najbardziej zohydzić Zachód w oczach mołdawskiego społeczeństwa i zastopować proeuropejskie zmiany.
Czym Rosjanie straszą obywateli Mołdawii? Jak się okazuje, w ostatnich dniach prokremlowska propaganda postawiła na "doniesienia z Polski". W sieci zaczęły pojawiać się bowiem fake newsy o tym, że polskie władze planują odsyłać do Mołdawii nielegalnie przebywających w kraju imigrantów.
Autorzy wpisów w mediach społecznościowych powoływali się przy tym na polską agencję informacyjną. Posty były reklamowane, a ponadto udostępniane przez wielu innych użytkowników czy konta o "prorosyjskim nastawieniu", także w innych serwisach.
Fałszywą informację udostępnił m.in. ścigany w Mołdawii oligarcha Ilan Sor, który zbiegł do Moskwy, gdzie zamierza stworzyć własny blok polityczny.
Fala fałszywych informacji w Mołdawii. Władze ostrzegają
O fali fałszywych informacji poinformował mołdawski Stopfals, który przeprowadził rozmowę z rzecznikiem rządu Danielem Wodą. Urzędnik ostrzegał, że dezinformacja będzie się w najbliższym czasie nasilać. Fake newsa dla portalu skomentował także polski portal zajmujący się wykrywaniem dezinformacji. Demagog przekazał, że żadna taka dyskusja w Polsce się nie toczy, a rozpowszechniane doniesienia nie mają oparcia w faktach.
Stopfals przypomniał jednocześnie, że po podobne metody Rosja sięgała także przed poprzednimi wyborami, gdy straszono m.in., że Maia Sandu po wygranej sprowadzić ma do kraju dziesiątki tysięcy uchodźców.
W kontekście budowania antyzachodnich i antyeuropejskich nastrojów warto wspomnieć także o regionach Naddniestrza i Gagauzji, których władze "z sympatią" patrzą w stronę Rosji. W przypadku Republiki Naddniestrzańskiej informowaliśmy pod koniec lutego o wniosku "z prośbą o ochronę w obliczu rosnącej presji ze strony Mołdawii".
Z kolei jeśli mowa o Gagauzji, liderka Jewgienija Gucul, wypromowana przez Ilana Sora, regularnie odwiedza Moskwę i zachwala współpracę gospodarczą z państwem Putina. Forsuje także tezę o ewentualnym ogłoszeniu niepodległości, gdyby doszło do połączenia się Mołdawii z Rumunią. W ten sposób kreuje pewnego rodzaju konflikt, co Rosja skrzętnie wykorzystuje, grając - także dezinformacją - na osłabienie regionu.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!