Nadzwyczajny szczyt w Paryżu. Pierwsze słowa Tuska po posiedzeniu

- Chcielibyśmy, aby wszystkie te przyszłe zobowiązania wobec Ukrainy, które Europa, sojusznicy mieliby podjąć, były na serio. Bo tak się składa, że Ukraina już otrzymywała gwarancje od różnych państw europejskich - wskazywał Donald Tusk podczas wystąpienia po nadzwyczajnym szczycie w Paryżu. Premier poinformował, że wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się na konieczność zwiększenia nakładów na obronność. Podkreślił też, że środki przekazywane na ten cel nie będą już traktowane jako nadmierne wydatki.

- To był bardzo nieformalny, jak wiecie, format i rozmawialiśmy o sprawach bardzo wysokiej wrażliwości, więc proszę się nie dziwić, że uczestnicy tego spotkania będą bardzo powściągliwi w komunikacji. Będziemy raczej dyskretni - rozpoczął swoje wystąpienie Donald Tusk.
- Dla mnie jest ważne, że to z czym przyjechałem do Paryża - stanowiskiem Polski dotyczącym sytuacji wokół Ukrainy i relacji transatlantyckich - że wszyscy uczestnicy spotkania bez wyjątku mieli w tych kluczowych sprawach, z mojego punktu widzenia, podobny pogląd - przekonywał.
Premier ocenił, że poniedziałkowy szczyt jest "zaledwie wstępem do tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach i miesiącach". Zasugerował, że spotkanie nie zakończyło się żadną decyzją, jednak wszyscy jego uczestnicy uznali, że "potrzebna jest jak najbliższa współpraca wszystkich sojuszników w ramach NATO". Szef rządu stwierdził, że na "szerszy" niż jedynie unijny charakter wydarzenia wskazywała obecność premiera Wielkiej Brytanii.
- Po konferencji w Monachium, po wszystkich tych wypowiedziach, usłyszałem, że w interesie państw, które były tu reprezentowane i całej Europy jest jak najaktywniejsze działanie w celu wzmocnienia współpracy sojuszników - powiedział premier.
Donald Tusk o wezwaniach Donalda Trumpa. "Nie ma co się irytować"
Donald Tusk orzekł, że wszyscy uczestnicy spotkania zdają sobie sprawę, że "relacje transatlantyckie, Sojusz Północnoatlantycki i nasza przyjaźń ze Stanami Zjednoczonymi, są na nowym etapie". - I to wszyscy widzimy. Nikt nie powinien być zaskoczony, że nasi europejscy partnerzy zdają sobie sprawę, że nadszedł czas na dużo większą zdolność Europy do samoobrony - powiedział.
Premier poinformował, że omawiana była kwestia konieczności wyraźnego zwiększenia wydatków na obronność. Przyznał, że "nie ma co się irytować", gdy USA wzywają Europę do poświęcania większej ilości środków w tym zakresie. Tusk podkreślił też, że Polska jest liderem w kwestii wydatków na obronność. - Nie chciałem zawstydzać naszych rozmówców, ale dla wszystkich było jasne, że ten pułap dzisiaj osiągany przez niektóre państwa członkowskie jest absolutnie niewystarczający - powiedział.
Tusk wskazał, że podczas spotkania zgodzono się również, że pomoc w utrzymaniu suwerenności Ukrainy będzie możliwa jedynie wtedy, gdy kraje europejskie będą zdolne do obrony przed zagrożeniami. - W tej chwili tak nie jest - ocenił.
- Powiedziałem do koleżanek i kolegów: jeśli Unia Europejska nie jest w stanie sama się obronić, to dlaczego ma dawać komuś innemu gwarancje - mówił polityk.
Premier powiedział, że Europa będzie dążyć do namówienia "wszystkich uczestników procesu" zawarcia porozumienia do zagwarantowania trwałego pokoju. - Samo przerwanie ognia nie będzie przecież gwarantowało stabilizacji i bezpieczeństwa - wskazał, dodając że europejskie stanowisko będzie w tej sprawie jasne.
- Europa i Stany Zjednoczone, naszym zdaniem, powinny ze sobą bardzo blisko współpracować. Tutaj nie może być żadnej rozbieżności. Zdecydowanie opowiadamy się za wzajemnym pełnym wsparciem i Stanów Zjednoczonych i Europy, jeśli chodzi o przyszłe bezpieczeństwo i trwały pokój w Ukrainie - stwierdził Tusk i podkreślił, że aby to osiągnąć, stanowisko musi być podzielane przez wszystkich sojuszników.
Tusk przyznał też, że "bez wsparcia Stanów Zjednoczonych trudno jest sobie wyobrażać skuteczne gwarantowanie bezpieczeństwa".
Tusk: Wydatki na obronność nie będą już nadmiernymi wydatkami
- Wydatki na obronę nie będą już traktowane jako nadmierne wydatki, a więc nie będziemy zagrożeni procedurą nadmiernego deficytu - zadeklarował Donald Tusk, podkreślając że jest to ważna zmiana.
Premier wskazał, że w historii Unii Europejskiej oznacza to bardzo poważne ustępstwo "na rzecz logiki", o której od wielu miesięcy Polska mówiły na różnych spotkaniach w Europie". Wzrost wydatków na obronę realizowany ma być na poziomie narodowym i instytucjonalnym, ale i bankowym.
- Będą także pewne propozycje dotyczące współpracy z bankami - wyjaśnił szef rządu.
Tusk "brutalnie" o poprzednich gwarancjach pokoju dla Ukrainy
Donald Tusk stwierdził, że podczas dyskusji wyrażono chęć, by wszystkie zobowiązania wobec Ukrainy, które mają podjąć jej sojusznicy, były "na serio". - Bo tak się składa, że Ukraina już otrzymywała gwarancje od różnych państw europejskich. Począwszy od słynnego układu budapesztańskiego, gdzie tak naprawdę Ukraina dostała gwarancje bezpieczeństwa i integralności terytorialnej także od niektórych uczestników dzisiejszego spotkania. O tym zresztą dość brutalnie wspomniałem, że nie może się powtórzyć w żadnym wypadku historia ani z "Mińska 2" ani z Budapesztu - mówił premier.
Wskazał, że Polska będzie potrzebowała zwiększenia obecności wojsk sojuszniczych na wschodniej granicy i w samym kraju. Tusk stwierdził też, że nie przewiduje wysyłania wojsk polskich do Ukrainy. Pytany przez dziennikarzy o wtorkowe spotkanie Andrzeja Dudy ze specjalnym wysłannikiem Donalda Trumpa ds. Ukrainy Keitem Kelloggiem, przyznał że nie ma obaw co do stanowiska prezentowanego przez prezydenta i "w tej kwestii ma pełne zaufanie" do głowy państwa.
Nadzwyczajny szczyt w Paryżu
Poniedziałkowy szczyt w Paryżu został zorganizowany wkrótce po Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, podczas której wiceprezydent USA J.D. Vance i specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg sygnalizowali, że Stany Zjednoczone będą brać udział w negocjacjach z Rosją, ale nie zaproszą do nich przywódców europejskich.
Szef francuskiego MSZ Jean-Noel Barrot zapowiadał w niedzielę, że szczyt poświęcony ma być kwestii bezpieczeństwa Europy. Spotkanie zostało określone przez niego mianem "roboczego". Wzięli w nim udział przywódcy Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski, Hiszpanii, Holandii i Danii. Do Paryża przybyła również przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
"The Guardian" informował, że podczas rozmów poruszony miał być m.in. temat możliwości automatycznego uzyskania przez Ukrainę członkostwa w NATO, jeśli Rosja naruszyłaby postanowienia ewentualnego porozumienia pokojowego. Przywódcy dyskutować mieli również o zdolnościach obronnych Europy i przyszłych gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!