Nadzwyczajny szczyt w Paryżu. Pierwsze słowa Tuska po posiedzeniu

Paweł Sekmistrz

Paweł Sekmistrz

Aktualizacja

- Chcielibyśmy, aby wszystkie te przyszłe zobowiązania wobec Ukrainy, które Europa, sojusznicy mieliby podjąć, były na serio. Bo tak się składa, że Ukraina już otrzymywała gwarancje od różnych państw europejskich - wskazywał Donald Tusk podczas wystąpienia po nadzwyczajnym szczycie w Paryżu. Premier poinformował, że wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się na konieczność zwiększenia nakładów na obronność. Podkreślił też, że środki przekazywane na ten cel nie będą już traktowane jako nadmierne wydatki.

Donald Tusk zabrał głos po szczycie w Paryżu
Donald Tusk zabrał głos po szczycie w ParyżuPolsat NewsPUSTE

- To był bardzo nieformalny, jak wiecie, format i rozmawialiśmy o sprawach bardzo wysokiej wrażliwości, więc proszę się nie dziwić, że uczestnicy tego spotkania będą bardzo powściągliwi w komunikacji. Będziemy raczej dyskretni - rozpoczął swoje wystąpienie Donald Tusk.

Dla mnie jest ważne, że to z czym przyjechałem do Paryża - stanowiskiem Polski dotyczącym sytuacji wokół Ukrainy i relacji transatlantyckich - że wszyscy uczestnicy spotkania bez wyjątku mieli w tych kluczowych sprawach, z mojego punktu widzenia, podobny pogląd - przekonywał.

Premier ocenił, że poniedziałkowy szczyt jest "zaledwie wstępem do tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach i miesiącach". Zasugerował, że spotkanie nie zakończyło się żadną decyzją, jednak wszyscy jego uczestnicy uznali, że "potrzebna jest jak najbliższa współpraca wszystkich sojuszników w ramach NATO". Szef rządu stwierdził, że na "szerszy" niż jedynie unijny charakter wydarzenia wskazywała obecność premiera Wielkiej Brytanii.

- Po konferencji w Monachium, po wszystkich tych wypowiedziach, usłyszałem, że w interesie państw, które były tu reprezentowane i całej Europy jest jak najaktywniejsze działanie w celu wzmocnienia współpracy sojuszników - powiedział premier.

Donald Tusk o wezwaniach Donalda Trumpa. "Nie ma co się irytować"

Donald Tusk orzekł, że wszyscy uczestnicy spotkania zdają sobie sprawę, że "relacje transatlantyckie, Sojusz Północnoatlantycki i nasza przyjaźń ze Stanami Zjednoczonymi, są na nowym etapie". - I to wszyscy widzimy. Nikt nie powinien być zaskoczony, że nasi europejscy partnerzy zdają sobie sprawę, że nadszedł czas na dużo większą zdolność Europy do samoobrony - powiedział.

Premier poinformował, że omawiana była kwestia konieczności wyraźnego zwiększenia wydatków na obronność. Przyznał, że "nie ma co się irytować", gdy USA wzywają Europę do poświęcania większej ilości środków w tym zakresie. Tusk podkreślił też, że Polska jest liderem w kwestii wydatków na obronność. - Nie chciałem zawstydzać naszych rozmówców, ale dla wszystkich było jasne, że ten pułap dzisiaj osiągany przez niektóre państwa członkowskie jest absolutnie niewystarczający - powiedział.

Tusk wskazał, że podczas spotkania zgodzono się również, że pomoc w utrzymaniu suwerenności Ukrainy będzie możliwa jedynie wtedy, gdy kraje europejskie będą zdolne do obrony przed zagrożeniami. - W tej chwili tak nie jest - ocenił.

- Powiedziałem do koleżanek i kolegów: jeśli Unia Europejska nie jest w stanie sama się obronić, to dlaczego ma dawać komuś innemu gwarancje - mówił polityk.

Premier powiedział, że Europa będzie dążyć do namówienia "wszystkich uczestników procesu" zawarcia porozumienia do zagwarantowania trwałego pokoju. - Samo przerwanie ognia nie będzie przecież gwarantowało stabilizacji i bezpieczeństwa - wskazał, dodając że europejskie stanowisko będzie w tej sprawie jasne.

- Europa i Stany Zjednoczone, naszym zdaniem, powinny ze sobą bardzo blisko współpracować. Tutaj nie może być żadnej rozbieżności. Zdecydowanie opowiadamy się za wzajemnym pełnym wsparciem i Stanów Zjednoczonych i Europy, jeśli chodzi o przyszłe bezpieczeństwo i trwały pokój w Ukrainie - stwierdził Tusk i podkreślił, że aby to osiągnąć, stanowisko musi być podzielane przez wszystkich sojuszników.

Tusk przyznał też, że "bez wsparcia Stanów Zjednoczonych trudno jest sobie wyobrażać skuteczne gwarantowanie bezpieczeństwa".

Tusk: Wydatki na obronność nie będą już nadmiernymi wydatkami

- Wydatki na obronę nie będą już traktowane jako nadmierne wydatki, a więc nie będziemy zagrożeni procedurą nadmiernego deficytu - zadeklarował Donald Tusk, podkreślając że jest to ważna zmiana.

Premier wskazał, że w historii Unii Europejskiej oznacza to bardzo poważne ustępstwo "na rzecz logiki", o której od wielu miesięcy Polska mówiły na różnych spotkaniach w Europie". Wzrost wydatków na obronę realizowany ma być na poziomie narodowym i instytucjonalnym, ale i bankowym.

- Będą także pewne propozycje dotyczące współpracy z bankami - wyjaśnił szef rządu.

Tusk "brutalnie" o poprzednich gwarancjach pokoju dla Ukrainy

Donald Tusk stwierdził, że podczas dyskusji wyrażono chęć, by wszystkie zobowiązania wobec Ukrainy, które mają podjąć jej sojusznicy, były "na serio". - Bo tak się składa, że Ukraina już otrzymywała gwarancje od różnych państw europejskich. Począwszy od słynnego układu budapesztańskiego, gdzie tak naprawdę Ukraina dostała gwarancje bezpieczeństwa i integralności terytorialnej także od niektórych uczestników dzisiejszego spotkania. O tym zresztą dość brutalnie wspomniałem, że nie może się powtórzyć w żadnym wypadku historia ani z "Mińska 2" ani z Budapesztu - mówił premier.

Wskazał, że Polska będzie potrzebowała zwiększenia obecności wojsk sojuszniczych na wschodniej granicy i w samym kraju. Tusk stwierdził też, że nie przewiduje wysyłania wojsk polskich do Ukrainy. Pytany przez dziennikarzy o wtorkowe spotkanie Andrzeja Dudy ze specjalnym wysłannikiem Donalda Trumpa ds. Ukrainy Keitem Kelloggiem, przyznał że nie ma obaw co do stanowiska prezentowanego przez prezydenta i "w tej kwestii ma pełne zaufanie" do głowy państwa.

Nadzwyczajny szczyt w Paryżu

Poniedziałkowy szczyt w Paryżu został zorganizowany wkrótce po Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, podczas której wiceprezydent USA J.D. Vance i specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg sygnalizowali, że Stany Zjednoczone będą brać udział w negocjacjach z Rosją, ale nie zaproszą do nich przywódców europejskich.

Szef francuskiego MSZ Jean-Noel Barrot zapowiadał w niedzielę, że szczyt poświęcony ma być kwestii bezpieczeństwa Europy. Spotkanie zostało określone przez niego mianem "roboczego". Wzięli w nim udział przywódcy Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski, Hiszpanii, Holandii i Danii. Do Paryża przybyła również przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.

"The Guardian" informował, że podczas rozmów poruszony miał być m.in. temat możliwości automatycznego uzyskania przez Ukrainę członkostwa w NATO, jeśli Rosja naruszyłaby postanowienia ewentualnego porozumienia pokojowego. Przywódcy dyskutować mieli również o zdolnościach obronnych Europy i przyszłych gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

"Debata polityczna". Prof. Kołodko o zbrojeniach i gospodarce UEPolsat News Polityka
Przejdź na