Mark Rutte nowym szefem NATO? "To odbędzie się kosztem Polski"
- Mark Rutte jest ikoną polityki ustępstw wobec Rosji. To najgorszy wybór - mówi w rozmowie z Interią Witold Waszczykowski, komentując prawdopodobne objęcie fotela szefa NATO przez premiera Holandii. Paweł Jabłoński twierdzi z kolei, że od wybuchu wojny na Ukrainie Rutte jest racjonalnym przywódcą, jednak ma "niechlubną kartę konszachtów z Rosjanami". Obawy tonują natomiast Bronisław Komorowski i dr Małgorzata Bonikowska. - Absolutnie nie ma się czego obawiać - wskazuje były prezydent. - To bardzo dobry wybór - podkreśla ekspertka i argumentuje.

We wtorek świat obiegła nieoficjalna wciąż informacja holenderskich mediów, że premier Mark Rutte został wytypowany na następcę Jensa Stoltenberga w fotelu sekretarza generalnego NATO.
Swój sprzeciw wobec Holendra miał wycofać Budapeszt i Bratysława, a jedynym przeciwnikiem jego kandydatury ma pozostawać Bukareszt, który promuje na to stanowisko prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa. O bardzo prawdopodobny wybór Marka Rutte spytaliśmy polskich polityków i ekspertkę z doświadczeniem w sprawach międzynarodowych. Zdania są podzielone.
Mark Rutte szefem NATO? Witold Waszczykowski krytykuje
Witold Waszczykowski - były szef dyplomacji w rządzie PiS i europoseł tej partii w kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego - nie kryje rozgoryczenia z powodu możliwego objęcia fotela szefa NATO przez Holendra. - To najgorszy wybór - ocenia w rozmowie z Interią.
- Mark Rutte jest ikoną appeasmentu (polityki ustępstw - red.) wobec Rosji. To jeden z polityków odpowiedzialnych za utuczenie Rosji przed wojną. Był wielkim zwolennikiem Nord Stream, co uwiecznia słynne zdjęcie z Angelą Merkel i Dmitrijem Miedwiediewem, gdy wspólnie odkręcają zawór gazociągu - przypomina Waszczykowski.
Polityk prawicy twierdzi również, że polityka europejska premiera Holandii, będącego u władzy w swoim kraju nieprzerwanie od 2010 roku, opierała się na liderowaniu tzw. "grupie skąpców" i dążeniu do federalizacji Unii Europejskiej, co - w opinii byłego ministra spraw zagranicznych - stoi w sprzeczności z polską racją stanu.
- Jemu to stanowisko się nie należy, ponieważ będzie dbał o interesy Europy Zachodniej i powrót Rosji na rynki finansowe, a to odbędzie się kosztem Polski i wschodniej flanki NATO - kwituje.
NATO. Paweł Jabłoński o kandydaturze Ruttego
Nieco delikatniej, choć równie sceptycznie, sprawę komentuje Paweł Jabłoński - wiceszef MSZ w czasach rządów PiS, a obecnie poseł. - Od momentu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rutte, jako szef rządu, był jednym z bardziej racjonalnych przywódców, jednak ma niestety niechlubną kartę konszachtów z Rosjanami - powiedział i wspomniał stosunek premiera do Nord Stream, a także doniesienia o kontynuowaniu negocjacji gazowych z Moskwą, mimo katastrofy lotu MH17 nad Ukrainą w 2014 roku.
- Mark Rutte jest politykiem głównego nurtu i europejskiego mainstreamu. To oznacza, że jeśli główne państwa UE stwierdzą, że czas na nowy reset z Rosją, to on prawdopodobnie się na to zgodzi. To jest bardzo ryzykowne, ponieważ coraz częściej w debacie europejskiej się o tym mówi - zaznacza rozmówca Interii.
Jabłoński uznał również, że "znacznie lepiej byłoby, gdyby szefem NATO został polityk z Europy Środkowej". - Nawet Ursula von der Leyen przyznała, że trzeba było słuchać ostrzeżeń Polski w sprawie Rosji - przypomina poseł PiS. Jak dodaje, kraje z naszego regionu "doświadczają zagrożenia ze strony Rosji bezpośrednio i lepiej to zagrożenie rozumieją".
Były wiceszef dyplomacji podkreśla jednak, że nie zakłada, iż NATO pod kierownictwem Marka Rutte "stanie się nagle bezzębne". - Natomiast w związku z jego dotychczasowym dorobkiem politycznym są pewne ryzyka, o których trzeba pamiętać i mówić - zaznacza.
Bronisław Komorowski: Nie ma się czego obawiać
Całkowicie odmiennego zdania jest z kolei były prezydent, a także były minister obrony narodowej Bronisław Komorowski. - Absolutnie nie ma się czego obawiać - uspokaja była głowa państwa.
W opinii naszego rozmówcy rotacja przywództwa na szczycie Paktu Północnoatlantyckiego nie będzie wiązała się z istotną zmianą paradygmatu całości Sojuszu, zwłaszcza w stosunku do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i bezpieczeństwa wschodniej flanki.
Bronisław Komorowski przypomina również, że dotychczas regułą desygnowania szefa NATO była aprobata wszystkich członków Paktu, lecz w szczególności Stanów Zjednoczonych jako największego akcjonariusza. - Inną ciekawą zasadą było też to, że Amerykanie na ogół chcieli, by sekretarzami generalnymi byli przedstawiciele nie największych państw członkowskich, ale raczej tych mniejszych, choć wiarygodnych z perspektywy realizacji zobowiązań sojuszniczych - zaznacza.
- Myślę, że i tym razem ta decyzja jest efektem zarówno akceptacji USA - które liczą na to, że Mark Rutte będzie dobrze współpracował z Waszyngtonem - jak również zachowania reguły dotyczącej wyboru sekretarza z mniejszych państw, ale takich "dzielniejszych" - stwierdza były prezydent i przypomina, że w ostatnich latach funkcję tę sprawował Norweg i Duńczyk.
- To były zawsze takie państwa, które charakteryzowały się - większą od średniej - dbałością o poziom własnych zdolności obronnych - wyjaśnia.
Dr Małgorzata Bonikowska o Marku Rutte
Percepcję Bronisława Komorowskiego podziela również dr Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych. W jej ocenie obsadzenie Marka Rutte w fotelu sekretarza generalnego NATO "to bardzo dobry wybór".
- To bardzo profesjonalny polityk, ma bardzo wyraziste podejście do kwestii bezpieczeństwa i wojny w Ukrainie - potrafi balansować między różnymi stronami m.in. dlatego, że stał na czele wielu holenderskich rządów koalicyjnych. Ta decyzja z pewnością ustabilizuje Sojusz, ponieważ nie można było już dalej przedłużać mandatu Jensa Stoltenberga - tłumaczy.
Ekspertka - podobnie jak Paweł Jabłoński - wskazuje jednak, że pewnym minusem z polskiej perspektywy jest fakt, że Rutte nie pochodzi ze wschodniej flanki. - W końcu Jens Stoltenberg to Norweg, a Skandynawia jest zdecydowanie bliżej naszej sytuacji. Holandia jest nieco oddalona, więc może to zmienić nieco percepcję, ale najprawdopodobniej dojdzie do kontynuacji polityki NATO - stwierdza.
- Holandia z reguły - a szczególnie za kadencji Marka Rutte, który został zapamiętany jako jeden z przedstawicieli tzw. "grupy skąpców" - jest krajem ostrożnym w kwestiach finansowych. To może oznaczać, że jako szef NATO Rutte będzie bardzo egzekwował przestrzeganie minimalnego limitu 2 proc. PKB, przeznaczanego na obronność przez państwa członkowskie, co zostało ustalone na szczycie w Wilnie - zaznacza.
Przypomina zarazem, że od momentu wybuchu wojny Holandia była w czołówce państw wysyłających sprzęt do Ukrainy.
Holandia w NATO. Mark Rutte nowym sekretarzem?
Wybór następcy Jensa Stoltenberga w fotelu sekretarza generalnego NATO spodziewany jest podczas szczytu Sojuszu w Waszyngtonie, który odbędzie się w dniach 9-11 lipca.
Holandia należy do państw założycieli Paktu Północnoatlantyckiego. Od początku istnienia formuły, czyli od 1949 roku, na czele NATO stało dotychczas trzech przedstawicieli tego kraju - Dirk Stikker (1961-1964), Joseph Luns (1971-1984) oraz Jaap de Hoop Scheffer (2004-2009). Mark Rutte byłby więc czwartym z nich.
Sebastian Przybył
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na sebastian.przybyl@firma.interia.pl
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!