W niedzielę doszło do ataku dronów na amerykańską bazę w Jordanii. Zginęło troje żołnierzy, a kilkadziesiąt zostało rannych. Prezydent USA Joe Biden zapowiedział wówczas, że odpowiedzialni za zbrodnię "nie unikną konsekwencji". Jordania a USA. Joe Biden zdecydował o "odpowiedzi" We wtorek przywódca USA był pytany w drodze z Białego Domu do śmigłowca Marine One o to, czy podjął decyzję na temat odpowiedzi Stanów Zjednoczonych na niedzielny atak. Joe Biden odpowiedział twierdząco, ale nie wyjawił szczegółów swojej decyzji. Dodał jedynie, że "nie potrzebujemy szerszej wojny na Bliskim Wschodzie". Pytany, czy odpowiedzialność za atak na bazę w Jordanii ponosi Iran, prezydent odparł, że uważa, że Teheran ponosi odpowiedzialność w takim sensie, że "dostarczają broń" szyickim bojówkom, które atakują siły USA na Bliskim Wschodzie. Wcześniej w sprawie głos zabrał amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken podczas konferencji prasowej z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. - Odpowiedź będzie zdecydowana. Odpowiemy mocno. Odpowiemy w czasie i miejscu naszego wyboru. I oczywiście nie będę zapowiadał, co zrobimy w tym przypadku, ani wyprzedzał prezydenta, ale mogę powiedzieć, że ta odpowiedź może być wielopoziomowa, podejmowana w fazach i długotrwała - mówił Blinken. Jordania. Atak na bazę USA Pentagon podał w poniedziałek, że w ataku na bazę Tower 22 w Jordanii - tuż przy granicy z Syrią - zginęło troje żołnierzy sił lądowych USA z Georgii (dwie kobiety i jeden mężczyzna), zaś co najmniej 40 zostało rannych. Był to pierwszy z niemal 170 ataków ze strony proirańskich bojówek w Syrii i Iraku, który spowodował znaczne szkody dla żołnierzy i infrastruktury wojskowej USA na Bliskim Wschodzie. Irańska misja przy ONZ stwierdziła w poniedziałkowym oświadczeniu, że Teheran nie brał udziału w ataku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!