W PiS wciąż ścierają się dwie koncepcje dotyczące wyborów prezydenckich 2025. Pierwsza to wystawienie sprawdzonego w bojach polityka, druga to szukanie całkiem nowej twarzy z drugiego politycznego szeregu lub całkiem spoza polityki. Do tej pory wydawało się, że władze PiS stawiają na ten drugi scenariusz. Nieoczekiwanie jednak w partii zawiązała się grupa posłów optujących za innym rozwiązaniem. Chodzi o wystawienie w wyborach prezydenckich Mariusza Błaszczaka. Dyskusja na ten temat miała miejsce na niedawnym prezydium komitetu politycznego PiS, czyli podczas obrad ścisłego kierownictwa partii. - Prezes dostrzega pewne zalety tego rozwiązania, zwłaszcza że coraz więcej osób chodzi do niego i zachwala Mariusza jak może, ale nie sądzę, by się na to ostatecznie zdecydował - wskazuje jeden z polityków PiS. Wybory 2025: Start Mariusza Błaszczaka a kontekst kongresu PiS Lobbowanie za startem Błaszczaka to, jak słyszymy, element wewnętrznych przepychanek w partii. - Mariusz jest do przełknięcia właściwie dla każdej frakcji i nie wywołałby kłótni. Inny kandydat, czy byłby to Morawiecki, czy ktoś całkiem spoza partii, to zawsze zwiększone ryzyko wewnętrznych tarć i kolejnych podziałów - uważa nasz rozmówca. I dodaje, że lansowanie tego scenariusza ma także kontekst zbliżającego się kongresu PiS. Chodzi o wzmocnienie pozycji Mariusza Błaszczaka, który w nowej strukturze partii będzie odgrywał kluczową rolę. Kongres odbędzie się 28 września w Przysusze. Zostaną na nim wybrane nowe władze partii w zupełnie nowym kształcie. Niemniej jednak są posłowie PiS, którzy przekonują nas, że Błaszczak byłby bardzo dobrym wyborem, a założenie, że potencjalny kandydat PiS aby wygrać, musi w czasie kampanii pozyskać poparcie umiarkowanych wyborców, jest błędne. - Wybory wygrywa się mobilizacją własnych wyborców. I wokół Błaszczaka jesteśmy w stanie dobrą kampanią zmobilizować naszych sympatyków - przekonuje nas jeden z posłów. Na drugim biegunie są jednak politycy, którzy uważają coś przeciwnego. Że bez zbudowania szerokiego poparcia, wychodzącego poza standardowy elektorat PiS, kandydat tej partii nie ma szans na zwycięstwo. - Mariusz Błaszczak to kandydat, który może i skonsoliduje partię, ale jedyne co może zrobić, to wejść do drugiej tury i ją przegrać - rozkłada ręce nasz rozmówca. Prezes PiS chce szukać drugiego Andrzeja Dudy na wybory prezydenckie 2025 Wydaje się, że prezes partii Jarosław Kaczyński jest podobnego zdania. Wiele razy podkreślał, że wybór polityka pierwszoligowego wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem przegranej, bo taki kandydat obciążony ośmioma latami rządów PiS byłby łatwym celem do ataku w kampanii wyborczej. Dotyczyło to zarówno możliwego startu Mariusza Błaszczaka, Mateusza Morawieckiego jak i np. Przemysława Czarnka. Dlatego Kaczyński jest zwolennikiem koncepcji znalezienia kandydata nieoczywistego, bez obciążeń, skojarzeń, takiego, który byłby do zaakceptowania przez szersze grono wyborców niż tylko twardy elektorat PiS. Sęk w tym, że nie ma jednego kandydata, który spełniałby wszystkie oczekiwania kierownictwa partii, a także wszystkie oczekiwania wyborców, o których ci mówią w wewnętrznych badaniach, zleconych przez PiS. Jak już pisaliśmy w Interii dziś wśród faworytów są dr Karol Nawrocki, obecny szef Instytutu Pamięci Narodowej, europoseł Tobiasz Bocheński oraz były wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki. Z tej trójki największe szanse notuje obecnie Karol Nawrocki. W grze jest także wciąż Witold Bańka, były minister sportu w rządzie PiS, a obecnie szef Światowej Agencji Antydopingowej. Bańka szybko zdementował informacje o możliwości kandydowania, choć ostatnio w jednym z wywiadów przyznał, że rozmawiał na ten temat z prezesem PiS. W partii dość powszechne jest przekonanie, że jego kandydatury nie należy jeszcze przekreślać i że to właśnie jego miał na myśli Jarosław Kaczyński, wymieniając w wywiadzie dla Radia Maryja cechy, które powinien mieć kandydat idealny. Kaczyński mówił wtedy m.in., że taki kandydat musi być "młody, wysoki, okazały, przystojny". - Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki - powiedział. Dodał, że musi być też obyty międzynarodowo, "dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach". Prezes PiS wierzy w możliwość zwycięstwa w wyborach prezydenckich Zdaniem większości naszych rozmówców Jarosław Kaczyński wciąż bardziej skłania się ku opcji szukania nowego Andrzeja Dudy, czyli postawienia na kogoś nowego, niż wskazania na Mariusza Błaszczaka. - Wbrew niektórym opiniom, prezes naprawdę wierzy w to, że możemy wygrać te wybory, dlatego nie chce grać jedynie o wejście do drugiej tury, ale o zwycięstwo. W maju przyszłego roku rząd będzie już nieco osłabiony, po trudnej zimie, po podwyżkach cen energii, po wielu innych kryzysach. W tym oraz w dobrze zrobionej kampanii prezes upatruje naszej szansy. - uważa jeden z naszych rozmówców. A jeśli okaże się, że wybrany kandydat spoza polityki już w prekampanii się nie sprawdzi, to zawsze będzie można go podmienić. O tym, że taki scenariusz również leży na stole pisaliśmy tutaj. Wówczas politycy PiS przekonywali nas, że nie jest wykluczone, że jeśli wskazany w listopadzie kandydat nie sprawdzi się, to można go będzie podmienić na kogoś już sprawdzonego. Tu pojawiały się m.in. nazwiska Mateusza Morawieckiego oraz właśnie Mariusza Błaszczaka. Kamila Baranowska --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!