Negocjacje i rozmowy na temat tego, w jakim kształcie będzie funkcjonować prawica w nowym Parlamencie Europejskim cały czas się toczą. I, jak słyszymy, będą się toczyć do ostatniej chwili, czyli do 4 lipca, bo wtedy trzeba zgłosić i zarejestrować frakcje w europarlamencie. W poprzedniej kadencji najliczniejszą frakcją konserwatywną byli Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), w której po wyjściu z UE Brytyjczyków prym wiodła polska delegacja PiS z 27 europosłami. Bracia Włosi Georgii Meloni mieli sześciu eurodeputowanych. Po niedawnych wyborach wcześniejszy układ sił w EKR uległ zmianie. W tej chwili najwięcej, bo 24 europosłów mają Bracia Włosi, PiS ma 20 mandatów i ambicje, by konserwatyści znaczyli więcej niż dotychczas. Stąd wziął się pomysł, który narodził się jeszcze przed wyborami, zjednoczenia wszystkich sił konserwatywnych w ramach jednej frakcji. Delegacja PiS miała lobbować za takim właśnie rozwiązaniem. Chodziło, jak słyszymy, o połączenie EKR z frakcją Tożsamość i Demokracja, a przede wszystkim z wchodzącymi w skład tej frakcji Francuzami ze Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Kalkulacja ze strony delegacji PiS jest prosta: - Gdyby połączyć prawicowe ugrupowania, bylibyśmy drugą frakcją w PE. To zmieniłoby układ sił i dało nam o wiele większe pole oddziaływania na politykę europejską - tłumaczy jeden z europosłów PiS. Układanki frakcyjne w Brukseli. Meloni prowadzi własną grę Na to jednak zgodzić się nie chce premier Włoch Georgia Meloni, która prowadzi w Brukseli własną grę. Meloni prowadzi negocjacje w sprawie nowego rozdania stanowisk w Komisji Europejskiej. Za poparcie Ursuli von der Leyen chce dla Włoch stanowiska wiceprzewodniczącego Komisji. W grę wchodzi też kilka innych kluczowych stanowisk, które Włosi mogliby przy okazji dla siebie ugrać. Więcej o możliwym podziale stanowisk unijnych pisał w Interii Łukasz Rogojsz. Poza tym premier Włoch od dłuższego czasu robi wiele, by odkleić od siebie wizerunek polityk skrajnej i wie, że jakikolwiek sojusz z Marine Le Pen zniweczyłby te starania. Dlatego wyklucza współpracę z radykałami. - Próbujemy lawirować między dwoma kobietami, które nie chcą, z różnych powodów, się ze sobą dogadać - rozkłada ręce nasz rozmówca z PiS. "Meloni chce zapewnić sobie/dla Włoch stanowisko tzw. wiceprzewodniczącego wykonawczego KE, argumentując że grupa EKR urosła i jest większa niż grupa liberalna Renew. Czyni to na konto grupy EKR, nie pytając innych delegacji narodowych o zdanie, chce też przejąć kontrolę nad grupą EKR i zamiast, jak dotąd, być w opozycji do głównego nurtu, wejść w koalicję z EPL" - pisał kilka dni temu na portalu X Jacek Saryusz-Wolski, były europoseł PiS, który bierze udział w obecnych negocjacjach w Brukseli. Także Marine Le Pen układa sobie frakcję na nowo. Niedawna decyzja o nieprzyjmowaniu w szeregi grupy Tożsamość i Demokracja niemieckiej skrajnej prawicy spod znaku AfD odbiła się szerokim echem (jeszcze przed wyborami politycy AfD zostali wykluczeni z frakcji). Niektórzy upatrują w tym sygnału, że także LePen, wzorem Meloni, próbuje wychodzić z "kordonu sanitarnego", jakim dotąd była otoczona, mając etykietę radykała. - Obie zrozumiały, że prawica, chcąc być poważnie traktowana, musi zrezygnować z łatwego do ośmieszenia radykalizmu. PiS musi na nowo przemyśleć swoją politykę w odniesieniu do tych zmian - słyszymy od jednego z naszych europejskich rozmówców. Sprawa z punktu widzenia PiS jest jednak o wiele bardziej skomplikowana, bo szeroki sojusz ze skrajną prawicą także dla PiS stanowiłby duży problem z racji nieskrywanej prorosyjskości wielu prawicowych partii. Rola PiS w ramach EKR. Boją się marginalizacji? Prof. Zdzisław Krasnodębski, były europoseł PiS, który bacznie obserwuje trwające negocjacje. - Zastanawiając się nad miejscem EKR w układance brukselskiej, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy będzie to frakcja bardziej centrowa, współpracująca z EPL, który się przesunął w prawo czy będzie to grupa, nastawiona krytycznie do głównych kierunków i dotychczasowej strategii unijnej i szukająca szerszej formuły współpracy z partiami prawicowymi - wskazuje w rozmowie z Interia prof. Zdzisław Krasnodębski. - Jeszcze przed wyborami europejskimi pojawił się scenariusz budowy jednej, dużej frakcji, zrzeszającej centroprawicę i skrajną prawicę. Wspólnym mianownikiem była krytyczna ocena działań głównego nurtu unijnego dotyczącą kluczowych spraw: zmiany traktatów, migracji. Zjednoczona w jednej frakcji prawica byłaby silniejsza i trudniej byłoby ignorować jej głos. Jednak wynik wyborów zmienił nieco optykę części liderów. Dziś w mediach EKR zaczyna już funkcjonować jako frakcja Georgii Meloni, która wzmocniła się w wyborach. Nie zapominajmy jednak, że mimo strat polska delegacja nadal jest bardzo duża, dysponuje 20 eurodeputowanymi i nie powinna dać się zmarginalizować - dodaje. Inni nasi rozmówcy przyznają, że Meloni negocjuje nie tylko stanowisko wiceszefa KE dla Włoch, ale także inne sprawy jak choćby cofnięcie decyzji o objęciu Włoch przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu. Nic dziwnego, że w politykach PiS rośnie przekonanie, że premier Włoch EKR traktuje coraz bardziej instrumentalnie. - Dziś EKR staje się zakładnikiem polityki włoskiej. Premier Meloni próbuje wykorzystywać wpływy w EKR na korzyść Włoch i swojej partii - komentuje w rozmowie z Interią europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk. - Wciąż jednak toczą się różne rozmowy w kontekście potencjalnych koalicji i kształtu grupy konserwatywnej. Jesteśmy w bardzo ważnym momencie tych negocjacji, gdy wszystkie możliwości są na stole - dodaje. Powyborcze układanki w Parlamencie Europejskim Politykom PiS nie spodobał się fakt, że Meloni twardo obstawała przy odmowie przyjęcia do EKR węgierskiej partii Fides Victora Orbana. Fidesz jeszcze w poprzedniej kadencji europarlamentu został wykluczony z Europejskiej Partii Ludowej i szuka dziś sobie miejsca na europejskiej scenie politycznej. - Odmowa przyjęcia Fideszu do EKR jest, w mojej ocenie, błędem i dziwię się, jeśli delegacja PiS przejdzie nad tym do porządku. Podobnie jak uważam, że kluczowym krajem do zmiany sytuacji w Unii Europejskiej jest Francja i EKR powinien ściśle współpracować z prawicą francuską. EKR nie może być zakładnikiem realizacji planów premier Meloni i interesów jednego kraju i przez to stracimy szansę na szerszą współpracę z innymi partiami, które europejski mainstream uważa za zbyt skrajne czy radykalne - mówi Interii prof. Zdzisław Krasnodębski. - Żałuję, że w polskiej delegacji PiS tak mało jest osób, które mają doświadczenie i relacje, nawiązywane przez lata spędzone w PE. Moim zdaniem to także ma wpływ na to, że Włochom jest łatwiej dziś stawiać się w roli liderów całej frakcji i umniejszać znaczenie polskiej delegacji - wskazuje. Na razie wiele wskazuje na to, że PiS pozostanie członkiem EKR w myśl zasady, jak śmieje się część polityków, "dużo rzeczy musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu". Trwają rozmowy o tym, kto ma zostać przewodniczącym frakcji i jak długofalowo powinna wyglądać polityka frakcji. - Sprowadza się to do tego, czy chcemy siedzieć przy stoliku, gdzie zapadają decyzje, czy żyć mrzonkami o wielkiej konserwatywnej fali, której w wyborach europejskich nie było wbrew temu, czego niektórzy oczekiwali - denerwuje się jeden z naszych rozmówców z PiS. PiS zapewnia, że nie chce dać się wypchnąć z EKR, lecz jedynie walczy o swoją silną pozycję. - Co do miejsca Polski w EKR rzeczywiście istnieje pewne ryzyko - mam nadzieję, że jednak niewielkie - dotyczące możliwości wypchnięcia Polski z tej frakcji wskutek pewnych politycznych kalkulacji niektórych polityków, w tym premier Meloni, która ma własne plany i ambicje - uważa prof. Zdzisław Krasnodębski. - Moim zdaniem wypchnięcie poza EKR byłoby dla PiS i delegacji polskiej czymś bardzo niekorzystnym. Razem z Brytyjczykami współtworzyliśmy tę frakcję, wspólnie przyjmowaliśmy partie, które dziś wchodzą w skład frakcji, kierowaliśmy nią po brexicie. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której rezygnujemy z tego wszystkiego - dodaje. Konfederacja w Brukseli. Do której frakcji przystąpi? Ciekawe rzeczy dzieją także na prawo od EKR. Co rusz pojawiają się doniesienia o możliwych nowych frakcjach, które powstałyby obok skrajnie prawicowej grupy Tożsamość i Demokracja. - Obserwując te rozmowy i negocjacje, myślę, że po prawej stronie może powstać więcej frakcji niż dotychczas. Może powstać coś na prawo od ID po tym, jak w ramach tej frakcji wykluczono współpracę z niemiecką AfD, a także po tym jak Meloni podała czarną polewkę Organowi i Fideszowi. Prawica ma więc problem, bo różni politycy inaczej oceniają kierunek, w jakim powinna iść. To będzie ciekawa rozgrywka - komentuje brukselskie układanki w rozmowie z Interią Adam Jarubas, europoseł PSL, które należy razem z KO do frakcji Europejskiej Partii Ludowej. Sytuację po prawej stronie bacznie obserwuje sześcioro europosłów Konfederacji, którzy wciąż nie podjęli decyzji co do tego, do której frakcji przystąpić. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w delegacji Konfederacji nie będzie miejsca dla Grzegorza Brauna, który najprawdopodobniej pozostanie niezrzeszonym eurodeputowanym. A w której grupie ostatecznie znajdzie się Konfederacja? - Prowadzimy negocjacje dotyczące różnych scenariuszy, ale zapewne będą się one toczyć do ostatniej chwili, czyli do 3 lipca - mówi Interii Anna Bryłka, europosłanka Konfederacji.Kamila Baranowska ____ Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!