- Doszliśmy do zgody w sprawie ponadpartyjnego porozumienia dotyczącego bezpieczeństwa narodowego, które zawiera najtwardszy i najsprawiedliwszy zestaw reform granicznych od dekad - mówił jeszcze w niedzielę Joe Biden. Prezydent Stanów Zjednoczonych był pewny, że Senat USA przegłosuje ustawę dotyczącą trzech spraw: ochrony granic USA, wsparcia Ukrainy i wsparcia Izraela. Tak się jednak nie stało. W stosunku głosów 49 do 50 Senat nie zatwierdził pakietu pomocy o wartości 118 miliardów dolarów, z czego 60 mld dolarów miało być przeznaczonych na wsparcie Ukrainy. - Nigdy nie myślałem, że zobaczę coś takiego - powiedział później Biden. Decyzja Senatu USA stawia Kijów w krytycznej sytuacji. Żaden kraj na świecie nie dotował naszego wschodniego sąsiada tak wielkimi środkami jak Stany Zjednoczone. Być może, gdyby nie pomoc USA, Ukraina nie byłaby w stanie bronić się tak długo. Kolejna transza pomocy była przez Kijów wypatrywana jak wiosenna jaskółka, ale z Waszyngtonu popłynęły najgorsze wieści. Wolta Senatu USA. Pomoc dla Ukrainy tylko z Europy? - Cały czas myślałem, że Amerykanie mają ogląd globalny, strategiczny. Dla wszystkich jest bowiem oczywiste, że ta wojna może mieć potężne konsekwencje dla bezpieczeństwa środowiska euroatlantyckiego. To dla mnie zawód - nie ukrywa w rozmowie z Interią gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jarosław Wolski, analityk zajmujący się wojskiem i obronnością, wskazuje że to przez wewnętrzne spory w Stanach Zjednoczonych Ukraina obejdzie się bez pomocy. Wsparcie, choć wyraźnie mniejsze, będzie musiało spocząć na barkach Europy. - Decyzja Senatu oznacza, że realna pomoc, czyli amunicja i zaopatrzenie, będzie dostarczana przez inne kraje NATO, w tym Polskę - mówi nam Wolski. - Polityka wewnętrzna USA sprawia, że wsparcie Ukrainy nie jest wystarczające. Co więcej, inne kraje zaczynają zastanawiać się, na ile realne byłoby wsparcie USA w przypadku wojny. Polityka wewnętrzna USA zaczyna powoli podważać percepcję USA jako supermocarstwa, które wiarygodnie może bronić sojuszników, choć oczywiście Ukraina formalnie nie jest sojusznikiem - dodaje nasz rozmówca. Decyzja amerykańskich senatorów zaskoczyła Bidena, ale też naszą część świata. Wpis na "X" zamieścił Donald Tusk, który powołując się na autorytet Ronalda Reagana napisał do polityków zza oceanu: "wstydźcie się". Wcześniej wydawało się, że porozumienie dogrywane w USA od kilku tygodni znajdzie szczęśliwy finał. Takiego scenariusza oczekiwali przede wszystkim Ukraińcy. Gen. Skrzypczak: To katastrofa dla Ukrainy - To katastrofa dla Kijowa, bo Ukraina nie ma w tym momencie czym walczyć - kręci głową gen. Waldemar Skrzypczak. - Mam informacje z frontu, że niedługo w rejonie Awdijiwki będą kamieniami rzucać. Rosjanie już się nawet nie kryją ze sprzętem wojskowym, bo ukraińska artyleria w ogóle mu nie zagraża, Ukraińcy nie mają czym strzelać. Wprowadzili duże ograniczenia w użyciu amunicji, że w zasadzie prowadzą działania wyłącznie na głównych kierunkach. To jest katastrofa, bo Ukraina nie będzie miała amunicji. A jeśli nie będzie jej miała, to Rosjanie podczas tej ofensywy na wielu kierunkach mogą wyprzeć Ukraińców. To najgorsza wiadomość, jaką można było usłyszeć - nie ma wątpliwości gen. Skrzypczak. Obawy gen. Skrzypczaka podziela gen. Koziej. - Ukraińcy potrzebują szybkiego wsparcia. Brakuje im amunicji. Od dawna słyszymy: amunicja, amunicja, amunicja. Te sygnały dochodzą echem do wszystkich na świecie. Jeśli amerykańska pomoc będzie ograniczona, to Ukraińcy nie będą mogli prowadzić działań ofensywnych, a będą mieli kłopoty nawet z obroną. Rosja wzmacnia swoją produkcję, dodatkowo wspierana z Iranu, Korei Północnej, a być może Chin. Putin przestawił potencjał przemysłowy na wojenne tory. Ukraina - w przeciwieństwie do Rosji - zależy od wsparcia zewnętrznego - mówi nam gen. Koziej. I przewiduje: - Nadchodzą czarne miesiące dla Ukraińców, jeśli w USA nie nastąpi zmiana podejścia. Miesiące, w których Ukraina będzie musiała walczyć o przetrwanie w operacji obronnej. Ukraina. UE jednomyślna, USA odwrotnie Ukrainie pomoże Unia Europejska, a to efekt ubiegłotygodniowego szczytu w Brukseli. Wszystkie kraje członkowskie - w tym sceptyczne wcześniej Węgry - poparły duży pakiet pomocowy dla Kijowa. Opiewa on na blisko 50 mld euro, które mają być skierowane na front w latach 2024-2027. Pierwsza transza - w wysokości 4,5 mld euro - ma dotrzeć do Kijowa jeszcze w marcu. Efektem szczytu i nowego podejścia UE do sprawy ukraińskiej ma być przekazanie jej do końca roku ponad miliona sztuk amunicji. Jak przekonywał w Kijowie Josep Borrell, wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych UE, to możliwe dzięki zwiększonej o 40 proc. zdolności produkcyjnej europejskich zakładów zbrojeniowych. - Europa się budzi - uważa gen. Koziej. - Kiedy w USA są takie problemy, to w Europie w końcu słyszymy, że wsparcie Ukrainy nie jest działalnością charytatywną. Europa ma wielki potencjał, szczególnie w ramach UE, więc może w jakiś sposób zrekompensować brak wsparcia z USA. Tylko na to potrzeba czasu. Ukraina musi ten rok jakoś przetrwać. A USA? Jeśli nie mogą wspierać Ukrainy, to może powinni mocniej egzekwować sankcje na Rosję - proponuje. Gen. Skrzypczak: - Amerykanie naciskają na wszystkich, żeby przekazali to, co jeszcze mogą dać. Na Polskę też, ale niewiele możemy dać. Głównie chodzi o amunicję, ale nikt w Europie nie ma amunicji. Gdyby uruchomiono produkcję amunicji, to byłaby ona dostępna nie wcześniej niż za pięć-sześć miesięcy. A za pięć-sześć miesięcy może być po wojnie. Z trwogą patrzę, co się wydarzy na froncie. Jarosław Wolski: Ukraińcy mają zapas na pół roku Alarmującego tonu gen. Skrzypczaka nie podziela Jarosław Wolski. I studzi emocje. - Ukraińcy mają zapasy przynajmniej na pół roku, gdyby się okazało, że całkowicie urwało im się zaopatrzenie z Zachodu - przekonuje. - Cały czas są też dostawy z Europy Zachodniej. Ukraińcy muszą jednak racjonować tę amunicję, a jej zużycie nie może być takie jak do tej pory. Będą mieli trudniej, Rosjanie trochę łatwiej. Administracja Bidena chyba przeczuwała, że mogą być problemy w Senacie, stąd tak mocna aktywizacja europejskich partnerów w ostatnim miesiącu. Tymczasem otwarte pozostaje pytanie o nasze możliwości wsparcia. Od 24 lutego 2022 roku Polska jest jednym z państw najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie. Część ekspertów od początku wojny ostrzega, że pomoc musi być racjonalna - w miejsce oddanego Ukrainie sprzętu powinniśmy zaopatrzyć się w nowy. W przeciwnym razie na własne życzenie sami ograniczymy nasze możliwości. - Oczywiście nie możemy przekroczyć poziomu minimum. Wierzę, że Sztab Generalny i MON oszacują to właściwie i będą pomagać Ukrainie, ale jednocześnie nie przekroczą progu poniżej którego spada nasza gotowość i zdolność obronna - mówi gen. Koziej. Wolski: - Nie wiadomo czy my możemy więcej przekazać. Na pewno przekazaliśmy Ukrainie najwięcej ze wszystkich europejskich krajów NATO. Wydaje się, że kolejne wsparcie może osłabić znacznie polski potencjał. Pytanie też czy uda się uzupełnić ten sprzęt zakupami w Korei, bo jedna z ostatnich wypowiedzi szefa MON Władysława Kosiniak-Kamysza budzi w tej kwestii niepokój. Uśmiech Putina po decyzji amerykańskiego Senatu Gen. Skrzypczak konkluduje natomiast, że środowa decyzja Senatu USA sprawia problemy przede wszystkim Ukrainie, ale też Polsce, innym krajom Unii Europejskiej czy nawet samym Stanom Zjednoczonym. Po decyzji Senatu - jego zdaniem - może cieszyć się wyłącznie jedno państwo. - Jeżeli Putin złapie oddech, to się nie zatrzyma. To znakomita wiadomość dla Moskwy, bo jeśli Ukraińcy nie będą mieli się czym bić, to Putin zechce to wykorzystać. Ukraińcy będą w okopach, ale bez amunicji, a w związku z tym Putin będzie parł do przodu. Zatrzyma się dopiero na Dnieprze. To najgorsza z możliwych decyzji, jaka mogła się wydarzyć w ostatnim czasie. To katastrofa dla Ukrainy - powtarza gen. Skrzypczyk. Łukasz Szpyrka *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!