Wnioski o dymisję obydwu dowódców miały wpłynąć do Kancelarii Prezydenta. Według informacji "Rzeczpospolitej" to skutek działań kierownictwa MON, którego generałowie od dłuższego czasu nie akceptowali. Konflikt miał się rozpocząć w maju 2023 roku, gdy Mariusz Błaszczak publicznie sformułował zarzuty pod adresem dowódcy operacyjnego i oskarżył go o zaniedbania ws. pocisku, który wleciał nad terytorium Polski w grudniu 2022 roku. Szef MON miał też marginalizować rolę Dowództwa Operacyjnego i kierować zadania bezpośrednio do Dowództwa Generalnego. Jednym z powodów miała być również próba wykorzystania armii w kampanii wyborczej. Chodzi między innymi ujawnienie przez Mariusza Błaszczaka "Planu użycia Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Warta - 00101" z 2011 roku. Znajdowały się tam informacje o współpracy sojuszniczej i planach obronnych Polski. Wypowiedzenia, nie dymisje General Andrzejczak złożył rezygnację w poniedziałek - poinformowała dziennikarzy Polsat News rzecznik Sztabu Generalnego płk Joanna Klejszmit. Generał Piotrowski złożył wypowiedzenie stosunku służbowego - przekazał Interii rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Jacek Goryszewski. - Każdy żołnierz może złożyć takie wypowiedzenie, pan generał nie komentuje sprawy - zaznaczył rzecznik. We wtorek w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbędzie się zwołana przez prezydenta Andrzeja Dudę narada, w której będą uczestniczyli premier i członkowie rządu. Z oświadczenia BBN wynika jednak, że rozmowy będą dotyczyły sytuacji w Izraelu. Generał Rajmund Andrzejczak został powołany na stanowisko szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w 2018 roku. W czerwcu 2021 roku prezydent powołał go na to stanowisko na drugą kadencję. Tomasz Piotrowski kieruje dowództwem operacyjnym również od 2018 roku. Fala komentarzy Informacje wywołały poruszenie wśród polityków. Podczas konferencji w Sejmie komentował je przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. - Mamy do czynienia z niebywałą sytuacją, kiedy na Ukrainie toczy się wojna, na Bliskim Wschodzie zaczyna się konflikt, którego skutki nie wiadomo jakie będą dla Europy i dla świata, to najważniejsi generałowie polskiej armii podają się do dymisji - mówił. - To jest specyficzna dymisja, która następuje w tygodniu wyborczym, czyli ma podwójną moc - zaznaczył. - Najważniejsi polscy generałowie wyrazili wotum nieufności armii dla polskiego rządu - dodał. Krzysztof Gawkowski ocenił, że hasło wyborcze PiS "bezpieczna Polska" "legło dzisiaj w gruzach". - Premier Mateusz Morawiecki łącznie z prezesem Kaczyńskim opowiadali o wielkiej polskiej armii. Gdzie ta armia? Gdzie to bezpieczeństwo? - zastanawiał się poseł. - To "czerwona kartka" również dla ministra obrony Mariusza Błaszczaka - dodał. Przewodniczący w imieniu Lewicy domaga się dymisji szefa resortu obrony. - Jeszcze dzisiaj minister Błaszczak powinien podać się do dymisji. Człowiek honoru, którego generałowie rezygnują w sytuacji takiej jak dzisiaj nie waha się i kładzie na stole swoją dymisję. PiS powinno się wstydzić, że mamiło Polaków bezpieczeństwem - mówił. - Wrogowie patrzą, dzisiaj korki szampanów strzelają na Kremlu. Do tego doprowadził dzisiaj minister Błaszczak ze swoimi pracownikami, że Władimir Putin się cieszy, bo armia, która miała być zapora, stanowić gwarancje, że wschodnia flanka NATO będzie bezpieczna staje bez swojego sztabu, żołnierzy i dowództwa - ocenił. Krzysztof Gawkowski zwrócił się także bezpośrednio do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by przeprosił Polaków, którym od dwóch lat "obiecywał bezpieczeństwo", a "zostawił Polskę zrujnowaną". Do sprawy odniósł się również na konferencji prasowej szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - To trzęsienie ziemi, to coś czego w polskiej armii nie było od 1989 roku, to jest zanegowanie podstawowego hasła partii rządzącej, że dbają o bezpieczeństwo - oceniał. - Runął mit, że potrafią zadbać o polskie bezpieczeństwo. Runął i to z wielkim hukiem - zaznaczył. Jak podkreślił, polscy żołnierze już od dawna informowali, że "nie chcą być upolityczniani, stać na konferencjach prasowych i robić za tło, dekoracje i scenografię". - Dzisiaj to samo składając dymisję powiedzieli najważniejsi generałowie w państwie - mówił. - Dzisiaj Polska nie jest bezpieczna, jest zagrożona, pogrożona w chaosie - powiedział. - W najbliższą niedzielę musi dojść do zmiany, ten chaos trzeba uporządkować - dodał. W mediach społecznościowych sprawę komentował Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej. "To całkowita kompromitacja ministra Błaszczaka, który dawno przekroczył granicę partyjnego wykorzystywania Wojska Polskiego. Kręcenie z rosyjską rakietą, partyjne "pikniki" i ataki polityczne na opozycję na tle żołnierzy" - napisał w serwisie X. Jak ocenił, to "katastrofa PiS w sektorze obrony w momencie wielkich zagrożeń dla Polski". Maciej Gdula, poseł Lewicy stwierdził, że "gen. Andrzejczak i gen. Piotrowski chcą być żołnierzami Wojska Polskiego a nie PiS". "Wkrótce skończy się polityczne wykorzystywanie wojska i służb" - zapowiedział. "Wojna na Ukrainie, wojna na Bliskim Wschodzie, a najważniejsi dowódcy polskiej armii złożyli właśnie dymisję. To efekt rządów Błaszczaka, który pomijając Sztab Generalny sam nieudolnie próbował dowodzić armią. Nic dziwnego, że generałowie nie chcą firmować tego bałagan" - ocenił Jan Grabiec, rzecznik PO. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!