Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Raport o podkomisji smoleńskiej. Tak pracował zespół Macierewicza

- Zespół negatywnie ocenia działanie podkomisji we wszystkich badanych aspektach: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności - powiedział wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, ujawniając treść raportu z prac zespołu do spraw oceny funkcjonowania grupy. Według dokumentu państwo straciło na pracach gremium ponad 81 milionów złotych, a sam przewodniczący miał zniszczyć bądź zgubić istotne dowody pochodzące z rozbitego Tu-154M. Antoni Macierewicz miał też oferować łapówkę ekspertowi za zmianę treści raportu. MON złożyło 41 wniosków do prokuratury.

Podkomisja smoleńska. MON przygotował raport uderzający w grupę Antoniego Macierewicza
Podkomisja smoleńska. MON przygotował raport uderzający w grupę Antoniego Macierewicza/Maciej Wolański / Aleksiej Witwicki / Jacek Szydłowski/Agencja FORUM

Konferencja z udziałem wicepremiera i ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, wiceszefa MON Cezarego Tomczyka i ekspertów zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej rozpoczęła się krótko po godzinie 9:30 w siedzibie resortu.

- Jedną z pierwszych decyzji po zmianie rządu (...) było zakończenie prac podkomisji. To była jedna z pierwszych decyzji, oczekiwana od wielu lat, ale ona nie mogła zakończyć procesu działania tej grupy - było potrzebne rozliczenie i zbadane zasad jej działania - powiedział wicepremier.

Podkreślił jednocześnie, że celem zespołu było zbadanie "legalności, gospodarności, celowości i rzetelności działania podkomisji". Cały dokument posiada 790 stron i negatywnie ocenia funkcjonowanie grupy kierowanej przez Antoniego Macierewicza we wszystkich wymienionych aspektach. Lider PSL zaznaczył również, że wnioski z raportu pozwalają na wyciągnięcie konsekwencji prawnych przez prokuraturę.

Smoleńsk. MON: Antoni Macierewicz chciał tylko potwierdzić tezę o wybuchu

- Katastrofa z 10 kwietnia 2010 oku jest jedynym z najtragiczniejszych wydarzeń, które doświadczyło Polskę. (...) Niedługo później została wykorzystana do budowania podziału społecznego, politycznego i prowadzenia wyniszczającej wojny wewnątrz naszego narodu. Podchodzimy z ogromnym szacunkiem do ofiar i ich rodzin, a fundamentem powstania tego raportu była prawda, bo kłamstwa podzieliły Polaków - oznajmił szef MON.

W ocenie wicepremiera prawdziwym celem funkcjonowania podkomisji Antoniego Macierewicza było "potwierdzenie tylko jednej hipotezy o wybuchu i odrzucanie wszystkich innych argumentów oraz ekspertyz, które tej hipotezy nie potwierdzały". Innym powodem jej działania miało być też osiągnie celów politycznych i dzielenie społeczeństwa.

- W składzie tej podkomisji zasiadały osoby, które nie posiadały żadnych kwalifikacji. W przeprowadzonych analizach udowodniono, że myliły one podstawowe pojęcia i procedury, a formułowane wnioski zaprzeczały prawom fizyki. Dochodziło do łamania ustawy o informacjach niejawnych. Stosowano nie rzetelność, a manipulacje i wybiórczość - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.

Podkomisja smoleńska. Władysław Kosiniak-Kamysz: Państwo straciło ponad 80 milionów złotych

Szef MON poinformował również, że podkomisja smoleńska funkcjonowała do grudnia 2023 roku, choć ostateczny raport z jej działań powstał w sierpniu 2021 roku. - Wydatki, które poniósł Skarb Państwa, to 34,5 milionów złotych, ale do tego trzeba doliczyć zniszczenie samolotu Tu-154M o numerze 102, którego wartość wyceniono na 47 milionów złotych. Razem daje to ponad 81 milionów złotych kosztów, które poniosło państwo - dodał.

- Łamano lub nie stosowano ustaw o zamówieniach publicznych i finansach publicznych, wypłacano gigantyczne pensje i wynagrodzenia bez nadzoru, umowy eksperckie podpisywano z osobami bez kompetencji, nie stosowano regulacji związanych z transparentnością środków publicznych. Ta manipulacja i brak wiarygodności to coś, co jawnie pokazuje, że celem było udowodnienie hipotezy wbrew faktom, także po to, aby się uwłaszczyć i na tym zarabiać - stwierdził jeden z liderów Trzeciej Drogi.

Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że w skład zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji są wszyscy eksperci, którzy zajmowali się prawem, administracją oraz wypadkami lotniczymi, dlatego raport z ich prac należy uznać jako rzetelny. - Dziękuję za staranność, pokazanie faktów i dowodów. Niestety, one są dewastujące i haniebne dla tych, którzy tworzyli tę komisję, ale one są też przykre dla nas wszystkich, że sprawa wspólnoty narodowej i szacunku dla ofiar została tak partykularnie wykorzystana - oznajmił.

- To jest materiał, który będzie stanowił podstawę dla złożenia wniosków do prokuratury - podkreślił minister obrony narodowej. Dodał też, że rękojmią wiarygodności dokumentu przygotowanego przez zespół jest fakt, że finalizacją raportu zajmowały się osoby, nie będące politykami, a także te, które pracowały w resorcie jeszcze w czasach rządów PiS.

Raport MON. Ile kosztowała podkomisja smoleńska? Cezary Tomczyk ujawnia

Po Władysławie Kosiniaku-Kamyszu głos zabrał jego zastępca Cezary Tomczyk. Wiceszef MON wyszczególnił, że w 34,5 milionach złotych mieściły się między innymi wydatki osobowe (12,5 miliona złotych), koszt ekspertyz (17 milionów złotych), a także środki przeznaczane na ochronę Antoniego Macierewicza (milion złotych).

Najwięcej na pracy w komisji miał zarobić Tomasz Ziemski (890 tysięcy złotych w latach 2016-2023), Janusz Więckowski (846 tysięcy złotych w latach 2016-2023), Janusz Bujnowski (787 tysięcy złotych w latach 2016-2023) oraz Kazimierz Nowaczyk (753 tysiące złotych w latach 2019-2023).

- Wydano też między innymi 150 tysięcy złotych na zrobienie 600 normalnych zdjęć tupolewa przez zwykłe studio fotograficzne. Jedna z firm zawarła dziewięć umów na ten sam eksperyment imitacji wybuchów. Dokonano sześciu wizualizacji lotu 140 tysięcy złotych. 100 tysięcy złotych wydano, aby nagrać film o tym, jak działa podkomisja. (...) Zawierano też umowy z mocą wsteczną - największą umową była ta na dwa miliony dolarów zawarta z NIAR-em (amerykański Narodowy Instytut Badań Lotniczych - red.). Większość umów nie zawierała też klauzuli zabezpieczającej interes państwa - dodał Tomczyk.

Antoni Macierewicz niszczył lub zgubił dowody? Raport MON krytycznie o podkomisji

Wiceminister przekazał też, że pięć elementów tupolewa rozbitego w Smoleńsku zostało zniszczonych, a 19 bezpowrotnie zagubiono. - Macierewicz przyznaje to w dokumentach i oskarża Glenna Jorgensena z NIAR, że to on jest w ich posiadaniu - oznajmił zastępca Władysława Kosiniaka-Kamysza, zaznaczając, ze do dziś w tej sprawie prokuratura prowadzi śledztwo.

- Według prokuratury Antoni Macierewicz utrudniał śledztwo, ponieważ pozyskał dowody i nie miał zamiaru ich oddać, zniszczył je bądź zgubił. Każdy z nas miałby u siebie prokuratora, gdyby tak postępował - stwierdził Tomczyk. Wiceminister ujawnił maile, z których wynika, że wśród wspomnianych dowodów były między innymi fotele ze zniszczonego Tu-154M numer 101, choć wiceprezes PiS uważał, że chodzi o "niewielkie" elementy rozbitego tupolewa.

Z treści raportu przygotowanego przez zespół do spraw oceny funkcjonowania podkomisji wynika, że ówczesny minister Mariusz Błaszczak otrzymywał dokumenty na temat funkcjonowania grupy i miał świadomość nieprawidłowości wokół działania gremium Macierewicza.

Cezary Tomczyk ujawnił też akta Służby Kontrwywiadu Wojskowego z grudnia 2020 roku. Wynika z nich, że Antoni Macierewicz spotkał się z rosyjskim obywatelem Aleksandrem Glaskowem, który przekazał mu dokumentację dotyczącą katastrofy w Smoleńsku, a miała ona potwierdzać hipotezy podkomisji. Macierewicz poinformował o spotkaniu SKW po pięciu dniach, co miało uniemożliwić ochronę kontrwywiadowczą. Wiceprezes PiS przyjął pendrive'a z danymi i uznał je za "interesujące", ale ekspertyzy służb wykazały, że były one mało wiarygodne.

Podkomisja smoleńska. Raport MON: Antoni Macierewicz oferował łapówkę za zmianę treści raportu

Na konferencji prasowej przekazano także wnioski z amerykańskiego instytutu NIAR, u którego podkomisja smoleńska zamówiła wartość dwa miliony dolarów ekspertyzę. Ostateczny raport wskazuje, że przyczyną katastrofy było uderzenie skrzydła samolotu w drzewo, a na pokładzie nie zaobserwowano żadnych śladów wybuchu.

"Duże zniszczenia statku powietrzne są następstwem sił uderzeniowych podczas zderzenia z przeszkodami i ziemią. (...) Samolot rozpadł się na wiele części w wyniku zderzenia z drzewami i ziemią" - wskazywał dokument NIAR, przygotowany specjalnie na zlecenie grupy Antoniego Macierewicza. 

Podobne wnioski płynęły też między innymi z ekspertyz Görana Lilji czy Franka Taylora, który wykluczył upozorowanie miejsca tragedii, ale polityk PiS miał nie ujawnić tych informacji, powołując się tylko na wygodne dla siebie wypowiedzi specjalisty. 

- To obnaża złe intencje Antoniego Macierewicza. (...) Tu nie chodziło o prawdę, chodziło o przekaz. Chodziło o to, aby poszczególne elementy z poszczególnych ekspertyz zgadzały się z hipotezą - powiedział Cezary Tomczyk, publikując korespondencję, która wskazywała na dowolne dobieranie wniosków dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej przez członków podkomisji.

Z maili wynika też, że Macierewicz miał oferować brytyjskiemu ekspertowi Christopherowi Protheroe'owi łapówkę w wysokości pięciu tysięcy funtów za zmianę treści raportu, co nazywał "naprawieniem błędu". "Pana oferta zapłaty (....) jest rażącym naruszeniem zobowiązania wynikającego z paragrafu szóstego umowy i stanowi łapówkę. Jest to atak na moją uczciwość" - napisał Protheroe do szefa podkomisji w lipcu 2020 roku. 

- Kiedy Macierewicz nie uzyskał zmian w ekspertyzach, czasem samodzielnie zmieniał ich treść i prosił o ich uznanie przez ekspertów - dowiódł na podstawie dokumentów pokazanych na slajdach wiceminister. Zmiany w dokumentach miały też wprowadzać żona Antoniego Macierewicza wraz ze swoją koleżanką, edytując ostateczną wersję reportu, do czego nie miały prawa.

Prokuratura zajmie się podkomisją smoleńską. Wśród badanych Antoni Macierewicz i Mariusz Błaszczak

Cezary Tomczyk przekazał również, że po zapoznaniu się z raportem kierownictwo MON zdecydowało się na złożenie 41 zawiadomień do prokuratury. 

24 z nich dotyczyć ma samego Antoniego Macierewicza - szefostwo resortu zarzuca byłemu przewodniczącemu podkomisji: przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia osobistej korzyści; niedopełnienie obowiązków; przekroczenie uprawnień; działanie wbrew przepisom; poświadczanie nieprawdy w dokumentach; brak właściwego nadzoru; niewykonywanie postanowień sądu; dopuszczanie osób nieuprawnionych do prac grupy i fałszerstwa oraz łapownictwo.

Kolejne 10 zawiadomień dotyczy byłego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Chodzi o podejrzenie niedopełnienia obowiązków oraz przekroczenie uprawnień; pomocnictwo w niszczeniu dowodów; brak nadzoru; łamanie zapisów ustawy; a także przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków.

Podkomisja smoleńska. Zespół Macierewicza złożył zawiadomienie do prokuratury

Działająca przy MON podkomisja do spraw ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana do życia na mocy rozporządzenia z 4 lutego 2016 roku przez ówczesnego szefa resortu Antoniego Macierewicza. Dwa lata później, gdy polityk stracił stanowisko ministerialne, powierzono mu funkcję przewodniczącego tej grupy.

11 kwietnia 2022 roku Antoni Macierewicz zaprezentował "raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu-154M numer 101". Stwierdzono w nim, że przyczyną katastrofy był "akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny z delegacją prezydenta RP". Dowodem na przedstawione teorie miał być "wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem brzozy" oraz "eksplozja w centropłacie". Tym samym wiceprezes PiS unieważnił raport komisji Jerzego Millera z 2011 roku.

Szef podkomisji utrzymywał, że kierowane przez niego gremium przebadało "ścieżkę kontrolnego podejścia i odejścia na drugie zejście pilotów Tu-154M, czego dotychczas nie robiono". Te analizy miały zapewnić - zdaniem Antoniego Macierewicz - że o tragedii przesądziło ostatnie 20 sekund lotu. Na podstawie tych analiz w kwietniu 2023 roku grupa złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zabójstwa pozostałych 95 członków delegacji.

15 grudnia 2023 roku rząd Donalda Tuska zlikwidował gremium Antoniego Macierewicza i przywrócił ważność wniosków ustalonych przez komisję Jerzego Millera. Przedstawiający w czwartek swój raport zespół do spraw oceny funkcjonowania podkomisji został natomiast powołany 19 stycznia 2024 roku, a ujawniony dokument był przygotowywany przez 10 miesięcy.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Kard. Nycz o zapowiedzi Tuska: Czułem się zszokowany/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także