Migracja to w ostatnich dniach jeden z ważniejszych tematów trwającej prekampanii wyborczej. Rząd PiS krytykuje tzw. pakt migracyjny, forsowany przez Brukselę i zapowiada referendum w sprawie przymusowej relokacji imigrantów. W tej sprawie w czwartek premier Mateusz Morawiecki zaprosił do KPRM na spotkanie liderów klubów i kół parlamentarnych. W tym samym czasie lider największej partii opozycyjnej Donald Tusk wytyka rządowi, że masowo wpuszcza do Polski migrantów z krajów muzułmańskich. Zarówno w zamieszczonych w mediach społecznościowych nagraniach, jak i w publicznych wypowiedziach Donalda Tuska każdorazowo przewija się liczba 135 tysięcy migrantów, których w ubiegłym roku PiS miał wpuścić do Polski. Zobacz raport wybory parlamentarne 2023 "Chcę żebyście to wiedzieli i powtarzajcie to wszyscy w koło. A mówię tu o danych, które podaje oficjalna statystyka rządu pisowskiego. 135 tysięcy wpuszczono z wizą do Polski tylko z państw muzułmańskich w 2022 roku. 135 tysięcy. Oskarżam pisowski rząd o sprowadzenie niekontrolowanej liczby ludzi, którymi później tu w Polsce nikt się nie zajmuje" - mówił lider PO 22 czerwca podczas wiecu w Jeleniej Górze. O tym, że "Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich krajów (muzułmańskich - red.) ponad 130 tysięcy obywateli, 50 razy więcej niż w 2015 roku" Tusk mówi także w głośnym wideo, zamieszczonym w internecie. Liczba ponad 136 tysięcy migrantów, którzy mieli trafić do Polski pojawia się także na grafice, kolportowanej przez polityków PO w mediach społecznościowych. Na grafice czytamy o "ponad 136 tysiącach imigrantów z krajów muzułmańskich" w 2022 roku. Politycy obozu rządzącego odpowiadają, że liczby, które podaje Tusk, a za nim politycy PO dotyczą wydanych pozwoleń na pracę i mają się nijak do tego, ilu migrantów w rzeczywistości trafiło do Polski. Pozwolenie na pracę a wiza pracownicza Pozwolenie na pracę to pierwszy etap weryfikacji pracownika, który zgłasza chęć przyjazdu do Polski. Potem jest on weryfikowany przez służby i konsulat. Jeśli weryfikacja przebiegnie pozytywnie, otrzymuje wizę pracowniczą, na podstawie której dopiero może wjechać do Polski. Liczba 135 tysięcy to pozwolenia na pracę wydane dla osób z państw uznawanych za muzułmańskie za 2022 rok. Nigdzie w przestrzeni publicznej nie pojawiła się jednak liczba wydanych w ubiegłym roku wiz pracowniczych. Interia zwróciła się więc z prośbą o te dane m.in. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Z danych resortu, które otrzymaliśmy wynika, że w 2022 roku, jeśli idzie o wszystkie państwa muzułmańskie wydano niespełna 30 tysięcy takich wiz (dokładnie 29 643). Migranci z państw muzułmańskich w Polsce. Znamy szczegóły Najwięcej migrantów muzułmańskich w ubiegłym roku przybyło do Polski z Turcji (ponad dziewięć tysięcy) oraz Uzbekistanu (ponad pięć tysięcy). Na dalszych miejscach znalazły się: Indonezja (2712), Kazachstan (2627), Azerbejdżan (2288) oraz Turkmenistan (2249), Kirgistan (1621) oraz Bangladesz (1591). W pozostałych krajach wydane wizy pracownicze to kilkaset (m.in. Kosowo, Egipt, Tadżykistan, Pakistan) lub kilkadziesiąt sztuk (m.in. Maroko, Nigeria, Iran, Syria, Jordania). Czołową dziesiątkę państw, z których przybywają muzułmańscy imigranci do Polski, ilustruje poniższy wykres: Dane dotyczące wiz pracowniczych są wielokrotnie niższe niż te dotyczące pozwoleń na pracę. Przykładowo z ponad 33 tysięcy pozwoleń na pracę wydanych obywatelom Uzbekistanu wizy otrzymało tylko nieco ponad pięć tysięcy osób. Z ponad 25 tysięcy pozwoleń wydanych Turkom, wizy dostało ponad 9 tysięcy. Jeśli chodzi o obywateli Bangladeszu to z 13,5 tysiąca osób, które dostały pozwolenie na pracę, wizę otrzymało 1,6 tys. osób. - Realne, prawdziwe dane dotyczące wydanych wiz pracowniczych dla obywateli państw muzułmańskich pokazują skalę manipulacji Donalda Tuska. Przewodniczący PO podaje liczbę blisko pięć razy większą niż faktyczna - komentuje dla Interii szef MSWiA Mariusz Kamiński. - Jeszcze rok temu Donald Tusk chciał przyjmować do Polski migrantów wysłanych na naszą granicę przez białoruskie służby. Forsujących naszą granicę określał mianem "biednych ludzi, którzy szukają sobie miejsca na świecie". Krytykował pomysł zapory i kpił, że ta nigdy nie powstanie. Dziś w swoich filmikach straszy migrantami. To człowiek, który kłamstwa używa jako narzędzia do prowadzenia polityki, co w sprawie bezpieczeństwa polskiego państwa jest absolutnie niedopuszczalne - dodaje minister Kamiński. Tomasz Siemoniak odpowiada na zarzuty Kamińskiego Politycy PiS są zdania, że Donald Tusk i jego współpracownicy doskonale wiedzą, jaka jest różnica między pozwoleniem na pracę a wizą pracowniczą i celowo wprowadzają opinię publiczną w błąd. Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były szef MON tłumaczy w rozmowie z Interią, że PiS zamiast żonglować liczbami i zarzucać Donaldowi Tuskowi manipulacje, mógł od razu przedstawić fakty i konkretne dane. - Jak się od początku nie miało nic do ukrycia, to nic nie stało na przeszkodzie, by zwołać konferencję i wytłumaczyć Polakom, jak wygląda polityka migracyjna w wykonaniu rządu, jak wyglądają statystyki i konkretne liczby. My posługujemy się tymi, które są ogólnie dostępne i publikowane przez państwowe instytucje - odpowiada Tomasz Siemoniak. I wskazuje, że PiS zaczął reagować dopiero wtedy, gdy przestraszył się, że słowa Donalda Tuska odbijają się szerokim echem. - Zwłaszcza te dotyczące rozporządzenia MSZ, które miało ułatwić przyjazd kolejnym tysiącom migrantów z krajów muzułmańskich. Donald Tusk zadziałał bardzo szybko i skutecznie. Dzięki temu, że zwrócił uwagę na problem, a jego filmiki miały milionowe odsłony, PiS musiało wycofać się z tego rozporządzenia - podkreśla Siemoniak. Szef MSWiA Mariusz Kamiński uważa, że Donald Tusk jako współtwórca europejskiej polityki migracyjnej "nie ma dziś żadnej legitymacji do wypowiadania się w sprawach migracji, bo jest człowiekiem absolutnie niewiarygodnym". - Jako przewodniczący Rady Europejskiej chciał przecież zmuszać państwa UE do przyjmowania nielegalnych migrantów. Do czego doprowadziła taka polityka, widzimy dziś w Niemczech, we Francji, czy w Szwecji - podkreśla minister Kamiński.