O godzinie 12 komisja do spraw Pegasusa wznowiła swoje posiedzenie. Prokurator Ewa Wrzosek rozpoczęła swoje zeznania od swobodnej wypowiedzi. - Staję tu jako jedna z wielu ofiar nielegalnej inwigilacji - oznajmiła. - 23 listopada 2021 roku otrzymałam od firmy Apple ostrzeżenie, że mój telefon został zaatakowany oprogramowaniem szpiegowskim, które uzyskało dostęp do wszystkich wrażliwych danych w nim zawartych - dodała. Przesłuchanie Ewy Wrzosek. Prokurator zdradza szczegóły podsłuchów na jej telefonie Śledcza przekazała, że działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab poinformowała ją w grudniu 2021 roku, iż w tym roku jej prywatne urządzenie zostało zainfekowane sześciokrotnie. - Działanie służb powinno być ocenione jako nadużycie władzy, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków - oceniła. - Jest rzeczą niedopuszczalną, aby w celach, które nie mają nic wspólnego ze ściganiem przestępstw, inicjować kontrolę operacyjną z innych powodów niż te, które przewiduje ustawa. Nie mam wątpliwości, że w moim przypadku tak właśnie było - zaznaczyła i dodała: - Tak, jak nie strzela się do wróbla z armaty, tak nie używa się systemu Pegasusa w sprawach, które są błahe lub w ogóle nie są zachowaniami zabronionymi. Ewa Wrzosek podkreśliła również, że Pegasus omija wszelkie wybudowane zabezpieczenia na telefonach, daje pełen dostęp do informacji i może zostać użyty do umieszczania w nim treści, których wcześniej nie było. W związku z tym stwierdziła, że przypisywano jej autorstwo wiadomości "odpowiednio skompilowanych, zmanipulowanych i sugerujących istnienie jakiejś zorganizowanej grupy przestępczej", choć takowe nigdy od niej nie wyszły. Ewa Wrzosek: Wszczęto wobec mnie 17 z 18 postępowań służbowych W trakcie przesłuchania prokurator przekazała, że w minionych latach, gdy prokuratorem krajowym był Bogdan Święczkowski, w jej jednostce wytoczono 18 postępowań służbowych, a 17 z nich dotyczyło jej samej. - W żadnym z tych postępowań nie byłam nawet przesłuchiwania. Do jednego z nich wezwany został mój brat, o czym dowiedziałam się bezpośrednio od niego. (...) Nawet nie został pouczony o prawie odmowy złożenia zeznań. Prokurator, który go przesłuchiwał powiedział mu, że takie prawo mu nie przysługuje, ponieważ nie przestawiono mi żadnych zarzutów - zeznała świadek. Pytana o to, czy jej zdaniem była podsłuchiwana przez służby systemem Pegasus w związku z prowadzonym przez nią dochodzenia w sprawie tak zwanych wyborów kopertowych, Wrzosek powiedziała, że nie ma wiedzy w tym zakresie, choć od czasu podjęcia tego śledztwa "skala działań i represji", z którymi spotkała się w życiu zawodowym, była dla niej niespodziewana. Prokurator zeznała również, że włamania na jej telefon miały miejsce od lata do jesieni 2021 roku, ale mimo analiz nie jest w stanie stwierdzić, dlaczego służby zdecydowały się atakować jej prywatne urządzenie akurat wtedy. Dodała przy tym, że do dziś dziennikarze sympatyzujący z prawicą udostępniają w mediach społecznościowych informacje, świadczące o tym, że mieli dostęp do materiałów zebranych z telefonu. Przesłuchania Pegasusem. Ewa Wrzosek wskazuje na Zbigniewa Ziobrę i Bogdana Święczkowskiego Ewa Wrzosek przekazała na przesłuchaniu, że nie ma informacji, kiedy zarządzono wobec niej działania operacyjne i kto o tym zdecydował. Jak jednak powiedziała, daty włamań na jej telefon zbiegły się z okresem, gdy kończyła się jej "karna delegacja w Prokuraturze Rejonowej w Śremie". - Być może ktoś obawiał się, że jakiegoś rodzaju działania czy aktywności podejmę po powrocie do Warszawy, gdzie właśnie w sierpniu, na początku sierpnia 2021 roku wróciłam - zaznaczyła. Podkreśliła jednak, że złożyła formalny wniosek o udostepnieniu jej akt sprawy, a pod koniec września otrzymała na to zgodę. - Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego jestem traktowana jako "inna osoba, która chce mieć wgląd" - dodała. Poseł Marcin Bosacki (KO) zawnioskował w związku z tym, by ponownie przesłuchać Wrzosek po tym, gdy już zapozna się z materiałami. - Mam nieodparte wrażenie, że prokurator krajowy i prokurator generalny szukali za pośrednictwem Pegasusa informacji, że decyzja wszczęcia śledztwa w sprawie wyborów kopertowych nie była moją inicjatywą, a była inspirowana z zewnątrz. Zakładam, że przeszukiwano mój telefon, by znaleźć jakieś materiały, które pozwolą skompromitować tę decyzję - oświadczyła prokurator i podkreśliła, że dochodzenie wobec niej było motywowane politycznie. Ponadto - zdaniem prokurator - zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski również miał dostęp do danych zawartych w śledztwie wymierzonym przeciwko niej, o czym mają świadczyć jego publiczne wypowiedzi. - Nie wiem, kto miał dostęp do moich danych, nie wiem, gdzie one się znajdują. Pegasus nie gwarantuje bezpieczeństwa i poufności danych - stwierdziła. - Oprogramowanie Pegasus zostało nabyte w takich okolicznościach, by pozostało to tajemnicą dla obywateli i innych organów państwa. Jego wykorzystywanie miało być z reguły niewykrywalne (...) i w mojej ocenie największym zagrożeniem w tej sprawie są sytuacje, o których nie wiemy i być może nigdy się nie dowiemy - ile razy i wobec kogo Pegasus został zastosowany w sposób zupełnie niesformalizowany - stwierdziła Ewa Wrzosek. Wybory kopertowe. Ewa Wrzosek twierdzi, że naraziła się Zbigniewowi Ziobrze i Bogdano Święczkowskiemu Ewa Wrzosek oceniła również, że wszczęciem śledztwa dotyczącego tak zwanych wyborów kopertowych "nadepnęła na piętę politykom wówczas rządzącym". - Jeśli nie politykom bezpośrednio, to osobom, które zapewniały im parasol ochronny, czyli prokuratorowi krajowemu Bogdanowi Święczkowskiemu i prokuratorowi generalnym Zbigniewie Ziobrze - dodała. - Prokuratura została wzięta pod but. Prokuratorzy niezależni spotykali się z automatyczną represją i tylko od siły ich charakteru zależało, czy wytrwają, czy też zrezygnują - oceniła świadek, opisując sytuację w instytucji podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. - W sprawach, których występowałam jako osoba pokrzywdzona, (...) byłam traktowana jako osoba co najmniej podejrzewana. To jest określenie może nieformalne, ale siłą domagano się ode mnie wydania telefonu zainfekowanego Pegasusem, kiedy miała pewność, że następnego dnia ten telefon wyląduje w Prokuraturze Krajowej. Nie mam słowa usprawiedliwienia dla tych prokuratorów, którzy podejmowali czynności procesowe w mojej sprawie - dodała. Przesłuchanie Ewy Wrzosek zakończyło się po trzech godzinach. Komisja śledcza do spraw Pegasusa. Przesłuchanie Erensta Bejdy i prok. Ewy Wrzosek We wtorek o godzinie 10 komisja miała przesłuchać Ernesta Bejdę - w latach 2015-2020 szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego - jednak ten nie stawił się na posiedzeniu, uzasadniając to orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. TK uznał we wrześniu, że uchwała o powołaniu grupy śledczej miała "wadę prawną", ponieważ w głosowaniu nie uczestniczyli skazani prawomocnym wyrokiem Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. W związku z nieobecnością Ernesta Bejdy komisja przyjęła jednogłośnie wniosek o ukaranie go grzywną. Nowy termin przesłuchania zostanie wyznaczony jeszcze we wtorek, a jeśli były szef CBA ponownie się nie stawi, grupa zawnioskuje o tymczasowe aresztowanie i doprowadzenie go na przesłuchanie - podkreślił w rozmowie z Polsat News wiceszef zespołu Tomasz Trela (Nowa Lewica). Prok. Ewa Wrzosek natomiast zjawiła się na posiedzeniu. Prokurator została wezwana, ponieważ według analiz kanadyjskiej grupy Citizen Lab miała być inwigilowana przez Pegasusa. Poza nią na liście podsłuchiwanych znaleźli się też między innymi obecny europoseł KO Krzysztof Brejza czy wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Celem działania komisji śledczej jest zbadanie legalności, prawidłowości i celowości wykorzystania Pegasusa przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 roku do listopada 2023 roku. Grupa śledcza ma także dowieść, kto ponosi odpowiedzialność za zakup tego systemu szpiegowskiego. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!