Wolność słowa, globalizacja i Telegram

Jarosław Kuisz

Jarosław Kuisz

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
260
Udostępnij

Trwa walka państw o granice globalnej wolności słowa. Zatrzymanie twórcy Telegramu we Francji to zaledwie potyczka.

Zatrzymanie dyrektora Telegramu. Czy to przejaw braku wolności słowa?
Zatrzymanie dyrektora Telegramu. Czy to przejaw braku wolności słowa?David Talukdar/Zuma PressAgencja FORUM

Z Paryża popłynęła gorąca wiadomość. Władze francuskie odważyły się zatrzymać Pawła Durowa, twórcę medium społecznościowego Telegram. Ten komunikator zyskał gigantyczne grono użytkowników za naszą wschodnią granicą, a następnie rozszedł się po całym globie. Nie bez powodu. Najważniejszym atutem platformy Durowa stała się możliwość swobodnego komunikowania ponad granicami - przy zachowaniu maksymalnej dyskrecji.

Po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie Telegram wyrósł przy tym na narzędzie uzupełniające deficyty wojskowe obu stron. Żołnierze armii rosyjskiej i ukraińskiej, komentatorzy militarni, politycy - niemal wszyscy gracze konfliktu korzystają z tego właśnie narzędzia, aby prezentować swoje sukcesy i porażki przeciwnika.

Proszę sprawdzić, którym kanałem płynie aktualnie strumień wiadomości o ukraińskim ataku na kolejny obwód na terytorium Rosji. Oczywiście, to Telegram jest podstawowym narzędziem informacji o tym, co dzieje się przy granicy obwodu biełgorodzkiego.

Właśnie: Telegram jako narzędzie komunikacji. Jak każdy instrument, może on zostać wykorzystany do celów szlachetnych, jak i paskudnych. I właśnie z uwagi na te ostatnie - francuskie władze zatrzymały na lotnisku pod Paryżem arcybogatego Durowa, który po opuszczeniu Rosji Putina został en passant obywatelem Francji.

Magnat mediów społecznościowych - porównywany do Elona Muska czy Marka Zuckerberga - został zatrzymany z uwagi na zerową moderację Telegramu, dzięki któremu pełną parą korzystają z narzędzia nie tylko zwykli użytkownicy czy wojskowi, ale przede wszystkim zorganizowane grupy przestępcze. Od narkotyków przez pranie brudnych pieniędzy aż po pornografię dziecięcą - lista zarzutów wobec Durowa, który beztrosko umożliwia te praktyki, jest długa.

Globalne starcie z państwami

W istocie mamy do czynienia z jednym z najważniejszych problemów politycznych. Oto zwolennicy swobodnej komunikacji za pośrednictwem Telegramu - z Durowem włącznie - powołują się na nieograniczoną wolność słowa. Domagają się prawa do bezpiecznego przekazywania informacji oraz opinii.

Liczne grono użytkowników przy tym deklaruje się jako narodowa prawica - w tym czy innym kraju, to wszystko jedno. W praktyce owi użytkownicy są zwolennikami GLOBALIZACJI, która zderza się z władzą państw - co ciekawe, zupełnie niezależnie od ich ustroju politycznego.

Albowiem to kolejne starcie Telegramu z państwem. Najpierw w 2018 Durow zmierzył się z autorytarną Rosją Putina, gdy odmówił podzielenia się dostępem z FSB. Później jednak uległ brutalnej presji Kremla i zablokował konto Nawalnego.

Teraz to demokratyczna Francja postanowiła upomnieć się o przestrzeganie prawa stanowionego. Ustrój polityczny jest skrajnie odmienny, ale refleks władzy pozostaje ten sam: to ponadnarodowe narzędzie komunikacji należy poddać nadzorowi oraz kontroli. Ale to dopiero początek problemu do rozwiązania.

Prawo i bezprawie w ruchu

Zwolennikom maksymalnej wolności słowa w sieci przypominam, że klasyczny liberalizm jest za - ale w granicach obowiązującego prawa. I tu właśnie sprawa Durowa wydaje się najciekawsza: zaraz, zaraz, o jakim prawie mowa? Ostatecznie to ustrój danego państwa, które zabiera się za Telegram, przekłada się na ocenę podejmowanych działań wobec komunikatora.

Jeśli ktoś jest zwolennikiem demokracji - bez zorganizowanej przestępczości - powinien być raczej zadowolony z zatrzymania Durowa. Natomiast, jeśli ktoś jest zwolennikiem rządów autorytarnych czy "wolności słowa" wśród grup przestępczych, gest francuskich władz zostanie odczytany negatywnie.

Żyjemy jednak w czasach utraconej naiwności internetowej. Dobrze wiemy, że chęć odzyskania kontroli nad ludnością i terytorium jest politycznie modna. Nie trzeba być Donaldem Trumpem czy zwolennikiem Brexitu, aby głosić takie hasła. Właśnie dlatego zza zatrzymania Durowa wyłania się także trzecia możliwość: ciche zadowolenie władz wszystkich państw - demokratycznych i niedemokratycznych, Macrona i Putina - z próby ukrócenia narzędzia technologicznej globalizacji.

Wniosek? Walkę ze zorganizowaną przestępczością i z łamaniem prawa na Telegramie zdecydowanie należy pochwalić, ALE z natychmiastowym protestem, że dalsze, polityczne przesuwanie granic na niekorzyść wolności słowa - zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Że owe granice są płynne, że algorytmy to manipulacja, wiadomo, aż za dobrze.

Ale właśnie dlatego zatrzymanie Durowa czy polityczna działalność Muska i Zuckerberga (por. atak tego ostatniego na Joe Bidena o politykę czasów pandemii) budzą takie emocje. Albowiem te granice globalnej wolności słowa wykuwane są tu i teraz. I dzieje się to bardziej na naszych monitorach i w głowach użytkowników niż w gmachach starych sądów powszechnych.

Jarosław Kuisz

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Śmiszek w "Graffiti" o Kosiniaku-Kamyszu: Jest ostatnią osobą, która powinna pouczać innych o życiu rodzinnym
      Śmiszek w "Graffiti" o Kosiniaku-Kamyszu: Jest ostatnią osobą, która powinna pouczać innych o życiu rodzinnymPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na