Linia Tuska i CPK też Tuska? Zobaczymy po wyborach
Poważne debaty na temat zapowiedzi i obietnic składanych na tydzień, dwa, a nawet na kilka dni przed wyborami świadczą o braku poważności ich uczestników. Za moment duża część z tych problemów przestanie być taka ważna, ważne staną się ponownie za rok - przed wyborami prezydenckimi.

Komercyjni organizatorzy imprez masowych stosują często prosty iloraz oceniający skuteczność akcji promocyjnej. Z jednej strony bierze się łączną sumę wydaną na promocję, reklamę i PR, z drugiej liczbę uczestników wydarzenia. Przez pierwsze dzieli się drugie i mamy koszt jednostkowy.
Gdyby kilkudniową akcję promocyjną urządzoną przez media publiczne i kilka dużych komercyjnych mediów sprzyjających władzy przeliczyć na wartość czasu antenowego, a potem przyłożyć do liczby osób, którą Donald Tusk przyciągnął na Plac Zamkowy w Warszawie, mielibyśmy do czynienia z wyjątkową nieskutecznością.
Ale, po pierwsze, każda władza ma żelazną zasadę, że nie swoimi pieniędzmi spłaca długi. Po drugie, przecież nie o tłum w konkretnym miejscu chodziło, a właśnie o ten przekaz medialny, pretekst do zdominowania agendy podległych i zaprzyjaźnionych mediów.
Przy okazji mieliśmy kilka kuriozalnych sytuacji, gdzie grupy dawnych zwolenników obecnej władzy zwarły się między sobą w sprawie płotu granicznego ("Silni razem" kontra Obywatele RP), a zwolennicy premiera zaatakowali zwolenników CPK, nie wiedząc, że w tym samym czasie media publikują "przeciek", iż na pięć dni przed wyborami premier jednak port chce budować.
To, że komuś chce się szarpać z kimś innym z takich powodów, to imponujący przykład ludzkiej wiary w polityczne obietnice i ślepego zaangażowania. Niestety, dość powszechnego.
Linia Tuska
Nie wiem, czy powstanie CPK, czy nie. Czy będzie budowany tak, by nie zbudować, czy poprzedzi go kilkuletnie studium terenowe i lokalizacyjne, tak jak było z niegdyś elektrownią atomową, które odłoży projekt do świętego nigdy.
Nie wiem też, czy w jakiś efektywny i wydajny sposób zostanie wzmocniona obrona polskiej granicy wschodniej, szczególnie że przedstawiane na chybcika w ostatnich tygodniach plany są w oczywisty sposób sprzeczne i dziurawe.
Nie uwzględniają rozbudowy linii obronnych na odcinku Kaliningradu, a nawet jak uwzględniają, to nie uwzględniają łatwej do przekroczenia dla Rosjan Litwy i granicy z nią. Mieszają się w nich działania mające służyć obronie przed inwazją zbrojną, a obecną wojną hybrydową.
Propozycje są niekonkretne, wykluczające się nawzajem, co dzień jest inna. Ale wystarczyły, by próbować ogłosić budowę Linii Tuska, jako żywo przywodzącej na myśl francuską Linię Maginota, w przypadku której stosunek nakładu do korzyści przypomina z kolei wczorajszą imprezę z Placu Zamkowego.
Wystarczyło to wszystko także do tego, by premier mógł wczoraj ogłosić, że wejście jego ekipy do europarlamentu jest konieczne dlatego, żeby Bruksela nas obroniła przed Rosjanami zewnętrznymi i wewnętrznymi w postaci PiS.
Orwell z TikToka
Zmieniające się narracje władzy zaczynają przypominać świat Orwella, ale w jakiejś przyspieszonej, karykaturalnej, niepoważnej wersji. Trochę jakby z "Roku 1984", gdzie społeczeństwo bezrefleksyjnie akceptowało nagłą zmianę sojuszy, zrobić film na TikToka.
Oto władza, która propagandę przed poprzednimi wyborami budowała na walce z nieludzkim płotem granicznym, teraz buduje ją na wzmacnianiu tego płotu, a ci za nim przestali być ludźmi, a stali się terrorystami.
Oto port lotniczy, którego budowa jest w interesie Rosji, co z dumą ogłaszają ludzie premiera, we wtorek przedwyborczy jednak staje się priorytetem tegoż samego premiera. Przy okazji, przebijają się informacje o kolejowym priorytecie, ale też o tym, że mimo tego priorytetu dojdzie do rezygnacji z połączeń z "mniej ludnymi" częściami kraju.
Aż prosi się to o pytania, czy kolejowy priorytet oznacza rezygnację z budowy ze sporej wielkości, wedle europejskich standardów, lotniska, a także czy nie uwzględnienie tych mniej zaludnionych miejsc, nie oznacza tak naprawdę odcinania tej części kraju, które głosują na prawicę.
Tylko na tym właśnie polega pułapka. Wikłając się w tę dyskusję, zachowujemy się, jak co bardziej krewcy uczestnicy demonstracji. Są oni gotowi oberwać, a przede wszystkim dać komuś innemu po głowie, w imię zmieniających się przedwyborczych narracji i medialnych wrzutek, które zastąpiły im, a starają się zastąpić nam wszystkim, realną rzeczywistość.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!