Sztuczka pierwsza polega na zwaleniu wszystkiego na poprzedników. Czyli na zły PiS. Kto otworzył granice na nieokiełznany napływ ukraińskiego zboża? Oczywiście Kaczyński. Kto zgodził się na Pakiet Fit For 55? Oczywiście Mateusz Morawiecki. Kto nie umiał dopilnować polskich granic wschodnich? Jasne, że ten sam niekompetentny PiS. I tak dalej. I tak dalej. Trick 1. "To wszystko wina PiSu" Słuchając tej opowieści snutej przez polityków rządzącej dziś koalicji można zupełnie spokojnie wyciągnąć wniosek, że prawdziwymi rodzicami unijnego Zielonego Ładu są PiSowski komisarz UE Janusz Wojciechowski oraz Jarosław Kaczyński. I że to z ich związku partnerskiego począł się cały problem z nadmiernie wyśrubowanymi celami klimatycznymi UE. Zaś tacy na przykład Ursula von der Leyen czy były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie mieli z tymże unijnym klimatyzmem absolutnie nic wspólnego. Przeciwnie, oni cali zatroskani przestrzegali przecież, że Zielony Ład może okazać się trudny do społecznego strawienia. Problem w tym, że fakty za nic nie chcą pasować do tej podręcznej opowieści. No bo jak wyjaśnić nieustanne darcie kotów o sprawę ekologiczną pomiędzy rządem PiS a Komisją Europejską w latach 2019-2023? Jak wytłumaczyć, że rząd Morawieckiego wielokrotnie stawiał na forum unijnym temat zbyt mocno wyśrubowanych norm emisji czy niesprawiedliwego wobec Europy Wschodniej sposobu organizacji systemy ETS? I - co może jeszcze ważniejsze - dlaczego wtedy ówczesna opozycja w Polsce (ta sama, która dziś rządzi) przewracała oczami, robiąc z PiSowców klimatycznych denialistów oraz przeciwników integracji europejskiej? Albo kolejne pytanie: czy ta sama dawna opozycja ma w ogóle jakikolwiek interes w tym, by wychodzić naprzeciw rolniczym postulatom? Oni przecież wygrali na obietnicy, że Polska nie powinna europejskiemu establishmentowi podskakiwać ani się wychylać. Tylko ma iść w samym środku głównego nurtu zachodniej polityki. Czy to się wam klei? Wszystko to są pytania zasadne. Ale niestety nie usłyszycie ich w mediach prorządowych. Bo nie po to je Tusk i spółka z naruszeniem prawa oraz dobrego smaku przejmowali, żebyście takie pytanie w nich słyszeli. Trick 2. "My wiemy lepiej, o co chodzi rolnikom" Trick numer dwa polega na przekonywaniu, że rolnikom TAK NAPRAWDĘ chodzi o coś innego niż mówią, że im chodzi. Kiedyś - i w bardziej genderowym kontekście - nazywało się tę sztuczkę "mansplainingiem". Oto mężczyźni - ci silniejsi i dominujący - wyjaśniali kobietom świat ze swoich wyżyn. I mówili tym kobietom, o co walczą i jak kształtują się ich interesy. W ten sam paternalistyczny sposób liberalna i prorządowa cześć opinii publicznej opisuje dziś protest rolników. W tej opowieści jest nawet miejsce na przyznanie słuszności rolnikom. Rozumiemy wasz gniew - powiadają zwolennicy rządu - i zgadzamy się, że ten PiS traktował was strasznie. I to otwarcie granic na ukraińskie zboże. Fe, ohyda! Gdyby to od nas zależało, to byłoby zupełnie inaczej. Taką - mniej więcej - nawijkę usłyszeli na dzień dobry rolnicy od wiceministra Kołodziejczaka, który nawet próbował się do ich protestu... przyłączyć. Ale został pogoniony. Bo rolnicy - wbrew temu, co może sobie myśleć liberalna część opinii publicznej - nie są ani głupi ani słabo zorientowani. Przeciwnie. To rolnicy rozumieją sytuację lepiej niż "libkowa" klasa średnia. I nieprzypadkowo głównym hasłem protestów rolniczych nie jest wcale zboże z Ukrainy. Ono było tylko pretekstem i odegrało rolę zarzewia. W gruncie rzeczy te protesty są wielkim głosem sprzeciwu wobec unijnej polityki klimatycznej. I to hasło "Zielony Ład" znajdziecie na każdym transparencie i w każdym komunikacie protestujących. Zielony Ład jest symbolem szkodliwego, nieprzemyślanego, nieprzedyskutowanego i motywowanego ideologicznie programu, którego skutkiem będzie uderzenie w opłacalność produkcji rolnej w Europie. A w dłuższym okresie może i jej całkowite (nomen omen) zaoranie. To jest prawdziwy temat tego społecznego zrywu. Nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. I tylko liberalne elity (także w Polsce) próbują jeszcze udawać Greka i twierdzić, że nie wiedzą o co chodzi. Trick 3. "Rolnik putinista, rolnik polexitowiec" Metoda trzecia to ośmieszanie i oczernianie protestów. Na tym etapie jeszcze nie jesteśmy. Ale nieuchronnie już zaraz będziemy. Pierwsze próbki były. A i owszem. A to historia - jak się okazało nieprawdziwa - jakoby z powodu protestu na miejsce nie mogła dojechać karetka pogotowia. Innym znów razem transparent nawołujący Putina do "zrobienia porządku", wokół którego usłużne media zawsze zrobią jaki trzeba użytek. Im bardziej rolnicy będą niewygodni, tym tego typu strzałów będzie więcej. Z protestujących zawsze można zrobić "radykałów", "oligarchów broniących swojego eldorado", "pożytecznych idiotów Kaczyńskiego" albo "zwolenników polexitu". Do wyboru, do koloru. W końcu w straszeniu "końcami świata" nasi liberałowie mają olbrzymią wprawę. Rafał Woś