Jak informuje "The Guardian", pacjentom z trudnościami w oddychaniu i innymi potencjalnie poważnymi schorzeniami radzi się, aby w niektórych przypadkach nie liczyli na przyjazd karetki, jeśli chcą się dostać z przychodni na oddział ratunkowy. Niektórzy medycy radzą im, by skorzystali z którejś z aplikacji przewozowych lub przyjechali do placówki z kimś bliskim. - Jeśli ktoś nie ma zawału serca ani udaru, moja domyślna rada brzmi: Czy masz kogoś, kto może cię zawieźć, czy też chcesz dostać Ubera? - mówi Selvaseelan Selvarajah, lekarz rodzinny ze wschodniego Londynu. Dane NHS England wskazują, że średni czas reakcji karetki pogotowia w październiku 2022 roku w nagłych wypadkach był najwyższy w historii. Niektórzy pacjenci wymagający pomocy w nagłych wypadkach mogą czekać kilka godzin na pomoc. Według najnowszych danych Association of Ambulance Chief Executives odsetek opóźnień przekraczających jedną godzinę w przekierowywaniu karetek do szpitali na terenie Anglii wzrósł z 3 proc. w październiku 2020 r. do 18 proc. w październiku 2022 r. Liczba przekazań przekraczających godzinę osiągnęła w październiku około 52 tys. - najwięcej w historii. - Nigdy nie widziałem, aby pogotowie ratunkowe funkcjonowało tak źle z powodu presji, pod jaką się znajduje - komentuje doktor Neena Jha w rozmowie z "The Guardian". Zobacz też: Baba Wanga, Nostradamus, Majowie. Katastrofalne przepowiednie na 2023 rok Wielka Brytania: Inflacja i zapaść w systemie ochrony zdrowia Kierownictwo placówek opieki zdrowotnej w Anglii są przekonani, że największe opóźnienia w zakresie usług związanych z pogotowiem ratunkowym są wynikiem opóźnień w obsłudze na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Bywa tak, iż zespoły ratunkowe czekają przez wiele godzin, zanim ich pacjenci w ogóle zostaną przyjęci. Z najnowszej ankiety przeprowadzonej przez NHS Providers wśród dyrektorów szpitali i innych wysokich rangą osób na stanowiskach kierowniczych wynika, że coraz więcej pracowników NHS boleśnie zmaga się z inflacją na Wyspach. Niektóre pielęgniarki rezygnują na przykład z posiłków w pracy, by móc nakarmić i ubrać swoje dzieci. Część pracowników służby szpitali bierze też tuż przed wypłatą zwolnienia chorobowe, ponieważ nie mają już oni środków, by pokryć koszty dojazdu do pracy. Jeszcze inni, słabo opłacani pracownicy NHS, rezygnują z wykonywanego dotychczas zawodu na rzecz lepiej płatnej pracy w lokalu gastronomicznym lub sklepie. Według "Guardiana" coraz więcej pielęgniarek i innych pracowników, szczególnie tych w niższych przedziałach płacowych, ujawnia, że nie stać ich na pracę w NHS. Czytaj też: Plaga odrzuconych wniosków o 3 tys. złotych. Ty też nie dostaniesz dodatku?