Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen odwiedzają kolejne miasta, zabiegając w nich o poparcie w zbliżających się wyborach. Do tej pory politycy byli już m.in. w Kielcach, Rzeszowie czy Olsztynie. W niedzielny wieczór spotkali się ze swoimi sympatykami w Krakowie. Rockowa muzyka, buchające w niebo płomienie, starannie wyreżyserowane występy. Spotkanie przypominało bardziej koncert niż polityczny wiec. Jako miejsce spotkania z wyborcami politycy Konfederacji wybrali krakowskie Błonia. To największa w mieście łąka, mogąca pomieścić kilkaset tysięcy osób, gdzie w przeszłości organizowano msze papieskie czy spotkania w ramach Światowych Dni Młodzieży. To także miejsce rekreacji i wypoczynku wielu krakowian. Być może politycy Konfederacji liczyli, że dzięki temu uda im się dotrzeć ze swoim przekazem do większego grona odbiorców. Ostatecznie w wiecu wzięło udział ok. 500 osób. "Przyszłam z ciekawości" Aleksandra z wykształcenia jest matematyczką. Na spotkanie z politykami Konfederacji przyszła z ciekawości. - Nie widziałam nigdy na żywo Mentzena czy Bosaka. Długo ich obserwuję w mediach społecznościowych i śledzę na bieżąco ich poczynania: na Facebooku, Instagramie i YouTube. Sympatyzuję z Konfederacją od kilku lat. Głosowałam na nich w ostatnich wyborach. To jedyna opcja warta uwagi. Są to ludzie, którzy nie bez powodu są w tym miejscu. Widać, że im zależy, by w tym kraju było lepiej - opowiada. - O innych opcjach nie mogę tego powiedzieć. Kaczyńskiemu i Tuskowi nie zależy, to przecież widać. Jak rozkręcane jest rozdawnictwo? Jak działa np. ochrona zdrowia? W 2020 roku, przy covidzie, wyszło, kto ma dobre intencje. Nie uważam, by Braun i Korwin-Mikke prezentowali prorosyjskie podejście. To jest tak złożony temat, media robią nagonkę, że Putin jest zły, a gdyby wgłębić się w sytuację, to kulisy są inne. Z wykształcenia jestem matematykiem i prowadzę zajęcia z dzieciakami - dodaje. Alicja ma 20 lat i najbliższe wybory parlamentarne będą pierwszymi w jej życiu. Podczas spotkania w Krakowie zbiera podpisy pod listami poparcia dla Konfederacji. Takich jak ona na wiecu jest wielu. Co chwilę ktoś podchodzi z listą i dopytuje zgromadzonych, czy już się pod nią podpisali. Co przekonało Alicję do Konfederacji? - Przede wszystkim postulaty wolnorynkowe. Myślę, że samo to spotkanie to jest coś nowego, świeżego. Nie tak jak pikniki PiS. To przyciąga młodych ludzi, mnie również. Liczę na wywrócenie politycznego stolika - wyjaśnia. - Siła jest i liczymy, na to, że uda się Konfederacji wygrać te wybory - dodaje. "Byłam nauczycielką, zarabiałam jałmużnę" Na spotkanie z liderami Konfederacji w Krakowie przyszli głównie młodzi mężczyźni, było też sporo par i osób z małymi dziećmi. Część to przypadkowi przechodnie, którzy zatrzymują się z ciekawości. Według różnych badań na Konfederację głosują głównie młodzi mężczyźni w wieku 18-39 lat. Alicja widzi to inaczej. - Przede wszystkim, jak widać na tym spotkaniu, to jest mit, że wyborcami Konfederacji są młodzi sfrustrowani mężczyźni. To utarty schemat. Jak widać po sondażach, Konfederację wybierają osoby starsze, coraz więcej kobiet - mówi. Natalia to była nauczycielka, która podczas krakowskiego spotkania zbiera podpisy pod listami Konfederacji, zgadza się z Alicją. - To jedyna partia, która tak naprawdę walczy o to, żeby żyło nam się lepiej. Komu? Młodym ludziom. Dziś prowadzenie działalności gospodarczej, papierologia, wysokie podatki i nagonka na przedsiębiorców to coś, co zniechęca młodych ambitnych ludzi do otwierania biznesu w Polsce. Nie chcemy rozdawnictwa, nie chcemy, żeby zabierano nam pieniądze. Chcemy dysponować nimi wedle uznania - mówi Natalia, tłumacząc, dlaczego chce poprzeć Konfederację. - Byłam nauczycielką, pracowałam w szkole przez cztery lata i zrezygnowałam, bo nie mogłam uczyć, ale musiałam wypełniać papiery. Zarabiałam jałmużnę, dlatego że w szkole zarobki są sztywno określone, bez kryterium zaangażowania nauczycieli. Uczyłam angielskiego - musiałam jednak uczyć dzieci pod testy, a nie praktycznego języka. Zrezygnowałam, otworzyłam działalność i znów zderzyłam się z murem biurokracji. Chcę się rozwijać, chcę zarabiać, nie chcę, żeby ktoś zabierał mi moje pieniądze. Cztery lata temu głosowałam na Konfederację. Od tego czasu jestem w partii. Kandyduję w wyborach z Krakowa - dodaje. "Pierwsze wybory w życiu" Daniel na spotkanie przyszedł ze swoją dziewczyną. Oboje zamierzają poprzeć partię w najbliższych wyborach. Dla Daniela to naturalny wybór, już przed czterema laty popierał osoby, które obecnie tworzą Konfederację. - Nie zawiodłem się - mówi. - Tylko ta partia może zagwarantować, że skończymy z wieczną wojną Kaczyński-Tusk i wywrócimy stolik. PO i PiS rządzi Polską od blisko 20 lat i w sumie nic nie ma młodym do zaoferowania poza rozdawnictwem. Tuska i Kaczyńskiego trzeba wysłać na emeryturę - mówi. Dla Wojciecha październikowe głosowanie będzie jego pierwszym w życiu. Ma 19 lat i jest uczniem technikum. - Zbieram podpisy, bo walczę o wolną Polskę i niższe podatki. Chciałbym, by politycy mieli mniejszy wpływ na to, co jemy i jak zarabiamy. Konfederacja działa w ten sposób, by politycy mogli jak najmniej nam narzucać. Śledzę poczynania Konfederacji od kilku lat i nie wydaje mi się, żeby podzieliła los Kukiz'15. Wyborca Konfederacji to człowiek, który ma podobne poglądy do polityków w tej partii. Najbliżej mi do Konrada Berkowicza. Staram się działać lokalnie, jestem dość młodą osobą. Będę głosował pierwszy raz, angażuję się od półtora roku - opowiada. Wąż na szyi i piątka dla zwierząt Błażej na spotkanie Konfederacji przyszedł z pytonem birmańskim na szyi. Od lat zajmuje się hodowlą gadów, a w swojej kolekcji ma ok. stu węży. Na początku rozmowy zaznacza, że ma kandydować z list Konfederacji w okręgu krakowskim. - Przyszedłem tutaj z pytonem birmańskim, bo Unia Europejska stwierdziła w jednej z rezolucji, że należy takich zwierząt zakazać. Chcę pokazać wszystkim, że te zwierzęta nie są niebezpieczne dla człowieka. Są normalnie hodowane w domach. Proszę zobaczyć, ten wąż nie robi nic złego. Jest tak oswojony z człowiekiem, że może z nami współpracować. To niejadowity gatunek. Mam go od dzieciaka, ma teraz jakieś siedem-osiem lat - opowiada. - Sympatyzuję z Konfederacją od momentu, kiedy miała wejść "piątka dla zwierząt". Zapisałem się do partii, bo zacząłem interesować się prawną ochroną zwierząt. Sama propozycja "piątki" zapaliła we mnie czerwoną lampkę. Pojawiają się bardzo duże patologie wśród organizacji prozwierzęcych. Hodowla zwierząt to moje życie, moja pasja. Każda partia w Polsce, poza Konfederacją, jest przeciwko zwierzętom. To nie działa na zasadzie, że sami politycy są przeciwko, ale tak im mówią organizacje, które dumnie nazywają się prozwierzęcymi. Politycy ulegają ich wpływom i powielają te bzdury - tłumaczy. - Nie chodzi tylko o węże, pająki i jaszczurki. UE sobie wymyśliła, że chce zakazać hodowli ryb, papug i niektórych ras psów i kotów. Czy jestem przeciwko UE? Czy chciałbym wyjścia Polski z UE? Jeżeli UE coś nam narzuca, to jestem zdecydowanie przeciw. Ale na dziś nie chciałbym wyjścia Polski z UE. Z polityków Konfederacji zdecydowanie najbliżej mi do pana Mentzena. Ma najbardziej logiczne podejście - konkluduje. Czy zagłosują? Gdy pod koniec spotkania w Krakowie Sławomir Mentzen zapytał zgromadzonych, czy pójdą na wybory 15 października, wiele osób nie podniosło ręki. - Tylko tyle? - zapytał publiczność i dodał, że należy iść głosować. Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: lukasz.szpyrka@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl