"Zakładnicy Polski i państw bałtyckich". Kreml reaguje po wywiadzie Merkel
Polska i kraje bałtyckie udaremniły wysiłki zmierzające do podjęcia rozmów między UE a Rosją przed wojną w Ukrainie - powiedział rzecznik Kremla, reagując na burzę po wywiadzie Angeli Merkel. Dmitrij Pieskow wykorzystał sytuację na potrzeby Moskwy. Padły też inne mocne tezy uderzające w Warszawę.

W skrócie
- Kreml oskarża Polskę i kraje bałtyckie o zablokowanie rozmów UE z Rosją przed wojną na Ukrainie.
- Angela Merkel w wywiadzie zasugerowała, że Polska i kraje bałtyckie były przeciwne rozmowom bezpośrednim z Putinem.
- Wypowiedzi Merkel i interpretacje Kremla wywołały burzę w mediach międzynarodowych, pojawiły się krytyczne komentarze z regionu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Burza w przestrzeni internetowej i medialnej rozpętała się po wywiadzie Angeli Merkel dla węgierskiego portalu Partizan. Choć w swojej wypowiedzi była kanclerz Niemiec w żadnym momencie nie mówi, że Polska czy kraje bałtyckie są winne wybuchu wojny, tak właśnie jej słowa zostały powszechnie zinterpretowane.
Nie tylko w Polsce, ale także na arenie międzynarodowej. Krytyczne głosy płynęły m.in. z Estonii czy Łotwy.
We wtorek w sprawie głos zabrał także Kreml. Rzecznik Władimira Putina nie przepuścił okazji, by wbić klin między europejskie państwa.
Kreml reaguje na wywiad Angeli Merkel. "UE i Bruksela zakładnikami Polski"
Dmitrij Pieskow przyjął interpretację, jakoby Merkel obwiniała Polskę i kraje bałtyckie. Stwierdził, że faktem jest, iż "udaremniły one wysiłki zmierzające do podjęcia rozmów między UE a Rosją przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę w 2022 roku".
- W wielu kwestiach dotyczących polityki zagranicznej UE i Bruksela są ewidentnie zakładnikami krajów bałtyckich i Warszawy - powiedział Pieskow.
- Można sobie wyobrazić, że pani Merkel ma rzeczywiście rację w tej kwestii - dodał rzecznik Kremla.
Głośny wywiad Angeli Merkel. Co powiedziała była kanclerz Niemiec?
Merkel w wywiadzie dla Partizan wspomniała, jak w 2015 roku wraz z prezydentem Francji Francoisem Hollandem wynegocjowała z Rosją umowę mińską. Merkel stwierdziła również, że w 2021 roku miała wrażenie, że Władimir Putin nie respektuje zapisów tego porozumienia.
- Dlatego, razem z Macronem, chciałam nowego formatu, bezpośredniej rozmowy UE z Putinem. Niektóre kraje nie poparły tego, przede wszystkim kraje bałtyckie, ale i Polska była przeciw, dlatego że (te kraje - red.) obawiały się, że nie mamy wspólnej polityki wobec Rosji - powiedziała i dodała, że "dziś nie możemy wiedzieć, co by się stało gdyby".
Angela Merkel o krajach bałtyckich i Polsce. Na arenie międzynarodowej burza
W sieci i przestrzeni medialnej rozpętała się burza, choć niektórzy jasno wskazywali, że traktowanie słów Merkel w tak jednoznaczny sposób to nadinterpretacja. Podkreślał to m.in. były ambasador Polski w USA i Izraelu Marek Magierowski.
"Rzucają się cieniem na cały okres jej rządów" - pisał krytycznie o wywiadzie niemieckiej polityk przewodniczący komisji spraw zagranicznych w estońskim parlamencie Marko Mihkelson.
"Nie tylko absurdalne, ale też nieprzyzwoite" - grzmiał z kolei łotewski europoseł Rihards Kols.
- To jest taka sama prawda, jak to, gdy napisała (Merkel - red.), że nikt z Europy Środkowej nie protestował przeciwko Nord Stream - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski, komentując wywiad byłej kanclerz na temat rozmów z Rosją.
Źródła: The Moscow Times, Interia













