Tomahawki trafią do Ukrainy? Budzą "skrajny niepokój" w Moskwie
Donald Trump zasugerował, że USA mogą sprzedawać Ukrainie pociski Tomahawk, które umożliwiłyby ataki na cele położone w głębi Rosji. Ten komunikat świadczy o rosnącej frustracji Trumpa brakiem postępów w rozmowach z Kremlem. Media oceniły, że przekazanie Kijowowi rakiet budzi "realne obawy dotyczące eskalacji".

W skrócie
- Donald Trump zasugerował możliwość sprzedaży Ukrainie amerykańskich pocisków Tomahawk, co pozwoliłoby Kijowowi atakować cele w głębi Rosji.
- Kreml wyraził niepokój w związku z takim scenariuszem i ostrzega, że może to prowadzić do nowego etapu eskalacji konfliktu.
- Dyskusja toczy się w kontekście zintensyfikowanych działań dyplomatycznych i wsparcia NATO dla Ukrainy oraz obaw o możliwą bezpośrednią konfrontację z Rosją.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zasugerował, że może zezwolić na sprzedaż Ukrainie amerykańskich pocisków Tomahawk, co umożliwi Kijowowi przeprowadzanie ataków dalekiego zasięgu w głąb Rosji.
Jak wskazuje "The New York Times", taka postawa to wyraz rosnącej frustracji wobec Moskwy, która nie ustępuje ani nie idzie na kompromis pomimo efektownych prób dyplomacji ze strony Trumpa.
Narracja ta jest bardzo na rękę Wołodymyrowi Zełenskiemu, który ma w piątek odwiedzić Biały Dom. - On chciałby mieć Tomahawki. A my mamy ich mnóstwo - powiedział Trump. Władimir Putin z kolei ostrzegał, że decyzja o przekazaniu pocisków Ukrainie oznaczałaby "nowy etap eskalacji".
Sama groźba wystarczy, aby zmusić Putina do negocjacji?
W ostatnich dniach Trump zasugerował, że sama groźba wysłania Tomahawków na Ukrainę może zmusić Putina do negocjacji. Zapowiedział, że planuje porozmawiać na ten temat bezpośrednio z prezydentem Rosji.
- Jeśli ta wojna nie zostanie rozwiązana, mogę wysłać Tomahawki. To niewiarygodna broń, Rosja nie potrzebuje takich komplikacji. Jeśli wojna nie zostanie rozwiązana, możemy to zrobić. Nie musimy. Ale możemy - powiedział dziennikarzom.
Jak oceniono w publikacji, Trump jest przekonany, co do swoich zdolności negocjacyjnych po tym, jak udało mu się osiągnąć wstępne porozumienie w Strefie Gazy. W tym konflikcie Trump pozwolił izraelskiej armii zdziesiątkować Hamas, zmuszając w zasadzie władców Strefy Gazy do zaakceptowania porozumienia pokojowego lub zniszczenia.
Rosja boi się Tomahawków? Pieskow: Temat budzi skrajny niepokój
Jak czytamy, istnieją również realne obawy dotyczące eskalacji napięć z Rosją, co zostało podkreślone w niedawnych oświadczeniach Kremla skierowanymi do Waszyngtonu. Rosjanie apelowali, aby ten nie dostarczał Ukrainie broni dalekiego zasięgu.
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, powiedział w opublikowanym w niedzielę oświadczeniu, że "temat Tomahawków budzi skrajny niepokój". - To naprawdę bardzo dramatyczny moment, ponieważ napięcia rosną ze wszystkich stron - powiedział reporterowi rosyjskiej telewizji państwowej.
Putin spróbuje przekonać Trumpa, że Tomahawki mogą doprowadzić do wojny nuklearnej
Liana Fix, członkini Rady Stosunków Zagranicznych ds. Europy, podkreśliła, że to, czy Trump sfinalizuje sprzedaż, zależy od tego, czy Putinowi uda się przekonać Trumpa, iż ten krok doprowadzić do wojny nuklearnej.
Jak dodała, świat jest świadkiem skoordynowanej kampanii nacisków ze strony Europy, mającej na celu wzmocnienie poparcia Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy. Europejczycy są przekonani, że tylko intensywne i zjednoczone działania przeciwko Rosji mogą skłonić Putina do zaprzestania wojny.
- To, co teraz widzimy, to swego rodzaju skoordynowana kampania mająca na celu zasygnalizowanie Moskwie, że nie jest po zwycięskiej stronie i że poparcie dla Ukrainy i presja ze strony USA nadal istnieją - powiedziała Fix.
We wtorek Trump, który nazywa Putina "przyjacielem", po raz kolejny ostrzegł, że prezydent Rosji podąża złą drogą.
- Musi naprawdę rozstrzygnąć tę wojnę. Jego gospodarka może niedługo się załamać. A ja wolałbym, żeby w Rosji wszystko było w porządku. Miałem bardzo dobre relacje z Władimirem Putinem, ale on po prostu nie chce zakończyć tej wojny i to stawia go w moich oczach w bardzo złym świetle - powiedział prezydent USA.
Wojna w Ukrainie. Donald Trump mówi o Tomahawkach, ale same pociski nie wystarczą
Departament Obrony opracował już plany sprzedaży lub transferu Tomahawków, gotowy do realizacji, jeśli Trump wyda rozkaz. Jednak - zdaniem "New York Times" - dostarczenie broni wiązałoby się z ogromnymi wyzwaniami, przede wszystkim z powodu braku morskich i naziemnych wyrzutni niezbędnych do odpalania pocisków.
Jak czytamy, Ukraina potrzebowałaby wyrzutni amerykańskiej armii o nazwie Typhon do odpalania Tomahawków, co zdaniem wojskowych przybliżyłoby Stany Zjednoczone do bezpośredniej konfrontacji z Rosją.
Nie jest jasne, ile Tomahawków mogłyby dostarczyć Stany Zjednoczone, jak Ukraina mogłaby je bezpiecznie przechowywać i jaki wpływ miałaby ograniczona liczba pocisków.
NATO wspiera Ukrainę amerykańską bronią
Zgodnie z nowym planem finansowania, państwa członkowskie NATO kupują amerykańską broń i amunicję, a następnie przekazują ją Ukrainie. Do tej pory Dania, Norwegia, Szwecja, Holandia, Niemcy i Kanada sfinansowały cztery pakiety amerykańskiej broni i sprzętu o łącznej wartości około 2 miliardów dolarów.
- Takie wsparcie jest niezbędne - powiedział płk Martin O'Donnell, rzecznik najwyższego dowódcy wojskowego NATO.
"Za rządów Joe Bidena Biały Dom był bardzo zaniepokojony reakcją Putina na każdy nowy amerykański system uzbrojenia dostarczany Ukrainie" - oceniono w publikacji. Urzędnicy uważali, że wysyłanie broni o coraz większym zasięgu zwiększa ryzyko wojny, która wciągnęłaby NATO.
Z zasięgiem przekraczającym 1600 km, pociski Tomahawk mogą osiągnąć zasięg ponad pięciokrotnie większy niż taktyczne systemy rakietowe armii, które prezydent Biden ostatecznie zgodził się dostarczyć Kijowowi w 2023 roku.
Źródło: "New York Times"




















