Marta Kurzyńska, Interia: - Jak wprowadzenie stanu klęski żywiołowej usprawniło pracę służb? Przetarliście szlaki w tej sprawie. Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej: - Wszyscy pamiętamy dyskusję w czasie pandemii, kiedy cała Polska domagała się tego, żeby wprowadzić stan klęski żywiołowej, wtedy sam byłem gorącym zwolennikiem tego rozwiązania, podobnie teraz. W praktyce daje on przede wszystkim to, że wojewoda staje na czele zespołu antykryzysowego. To też skrócenie procedur? - Tak, to zdecydowane skrócenie procedur, które pozwala na błyskawiczną reakcję i decydowanie, gdzie największe siły i środki w konkretnej chwili powinny być rzucone. I to się dzieje. W praktyce szybkie decyzje są potrzebne, żeby pomóc ludziom. W niektórych miejscach włodarze nie zdali egzaminu z zarządzania kryzysem, stąd decyzje premiera? - Tak wygląda zarządzanie z prawdziwego zdarzenia. Premier jest na miejscu, odpowiada zgodnie z konstytucją za bezpieczeństwo państwa. Jeżeli okazuje się, że w jakimkolwiek miejscu jest ktoś, kto sobie z sytuacja nie radzi - działamy. Premier narzekał na nieprecyzyjne dane np. dotyczące poziomu wody w Odrze. Z czego wynikają tak duże rozbieżności w prognozach? - Różnica to około 30 cm. Wynika to, jak mówi IMGW, z działań różnego rodzaju urządzeń hydrotechnicznych. W wielu miejscach rzeka została zmieniona, buduje się nowe umocnienia i modele są nieprecyzyjne. Właśnie po to są sztaby kryzysowe, żeby informacje były szybko weryfikowane. - Najważniejsze jest to, że dzisiaj tysiące polskich żołnierzy, policjantów i strażaków monitorują wały metr po metrze, po to by nie przeoczyć żadnego najmniejszego przesiąku i móc interweniować. Co budzi w tej chwili największy niepokój? - Najbardziej niebezpieczna jest nie bardzo wysoka fala powodziowa, tylko bardzo długa fala powodziowa. Bo taka fala wymaga od wałów przeciwpowodziowych bardzo długiej wytrzymałości, więc to nietypowa sytuacja, jeśli chodzi o powodzie, które miały miejsce w Polsce. Ilu żołnierzy bierze udział w akcji? - W tej chwili z żywiołem walczy 25 tys. żołnierzy. Działają na kilku odcinkach. W pierwszej kolejności to zabezpieczenie wałów, miast i osiedli, ale to też jest odbudowa, oczyszczanie miast, prace inżynieryjne i zabezpieczenie medyczne. To też zadanie dla nowego pełnomocnika rządu ds. odbudowy? - Tak. Premier zdecydował. Marcin Kierwiński jest najlepszym człowiekiem do tej roboty. Ma duże doświadczenie samorządowe i rządowe. To człowiek do zadań specjalnych. Szef Sztabu Generalnego uruchomił operację Feniks. Co ma na celu? - Operacja Feniks to operacja odbudowy, ale też zabezpieczenia, która będzie w pełni rozwinięta jak już uporamy się z fazą ostrą powodzi. Chcemy, żeby duża część żołnierzy została na miejscu i by pomagała odbudować i oczyścić miasta, zbudować przeprawy. Być tam, gdzie to jest potrzebne. - Pierwszy przykład z brzegu - utworzyliśmy szpital polowy w Nysie. Szpital nyski został zalany, ale chcemy, by w ciągu dwóch najdalej trzech tygodni mógł znów funkcjonować. A co z mostem w Głuchołazach? - Tam też działają wojska inżynieryjne i wojsko odbuduje tę przeprawę w wersji tymczasowej aż do czasu, kiedy będzie możliwe zbudowanie mostu w nowej odsłonie. To trudne zadanie, bo most w Głuchołazach jest w ciągu drogi krajowej wcześniej jeździły po nim tiry, więc on musi spełniać określone standardy. Nie może to być prowizoryczna przeprawa. Czy akcja "Bezpieczne Podlasie" nie jest zagrożona ze względu na zaangażowanie żołnierzy w powódź? - Operacja "Bezpieczne Podlasie" w żaden sposób nie jest zagrożona. Wojsko musi w tym samym czasie realizować bardzo wiele zadań. Przystępujemy już niedługo do testowania pierwszych elementów Tarczy Wschód, mamy swoje kontyngenty wojskowe, działania na terenie kraju, ćwiczenia w ramach NATO. Armia de facto stała się dzisiaj trzonem jeżeli chodzi o zarządzanie kryzysowe. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział specustawę powodziową. Co się w niej znajdzie? - Premier wyznaczył zadanie wszystkim ministrom, żeby zrobić przegląd ustaw i zastanowić się, które zmiany są potrzebne do wprowadzenia natychmiast, żeby ułatwić odbudowę, skrócić procedury. Mieliśmy czas do czwartku do wieczora. I na tej podstawie będzie przygotowywana zmiana przepisów. Co jeszcze znajdzie się w specustawie poza ułatwieniem procedur? - Oprócz uproszczenia procedur przy odbudowie, lepsze wykorzystanie środków unijnych, usprawnienia koordynacyjne, które są potrzebne po doświadczeniach wprowadzonego stanu klęski żywiołowej. Usprawnienie kwestii proceduralnych pomiędzy cywilnym a wojskowym systemem opieki zdrowotnej oraz sprawy związane z odbudową i finansowaniem pomocy. Pewne rzeczy można poprawić i w tym kierunku będziemy zmierzali. Na jaką pomoc finansową mogą w tej chwili liczyć powodzianie? - W pierwszej kolejności potrzebna jest szybka bezzwrotna pomoc. To dla nas kluczowe. Rząd podwyższył pułap pomocy z 8 do 10 tys. zł bezzwrotnej pomocy. Tak samo jest w przypadku 100 tys. złotych na remont mieszkania i 200 tys. zł na remont domu, jeżeli doszło do zalania. Każdy taką pomoc może otrzymać i ta pomoc jest bezzwrotna. Warto o tym przypominać, bo pojawiają się rozmaite nieprawdziwe informacje w sieci na ten temat. Trzeba to powtarzać jak mantrę. Trwa też szukanie pieniędzy w resortach? - Tak. Każdy resort będzie przeznaczał dodatkowe środki na pomoc samorządom, szpitalom. Przed nami ogrom prac, wielki wysiłek państwa. Żywioł zniszczył dużą część polskiego terytorium. Pieniędzy wystarczy. Nikt nie zostanie sam. Odbudujemy nasze miasta i miasteczka. Uruchomimy taki swoisty plan Marshalla dla południa Polski. Słowa o pożyczce powinny paść z ust pani minister klimatu? - Premier mówił już, że tam nie było złych intencji, a raczej dobra wola. Rzeczywiście te słowa zabrzmiały niefortunnie, ale oferta państwa została przedstawiona przez premiera, a jest to dopiero początek pomocy. Miliardy złotych będą trafiać wszędzie tam, gdzie będzie taka potrzeba. Mateusz Morawiecki mówi, że jest potrzebne wprowadzenie tarczy antypowodziowej między innymi dla przedsiębiorców. Rozważycie pomysł? - Ja raczej ze strony PiS- u widzę głównie ataki na rząd, na służby. Ostatnia rzecz jakiej dzisiaj potrzebujemy to wojny polityczne. Nie skupiam się na politykach PiS-u, a na tym, jak szybko uruchomić ambulatoryjną pomoc mobilną dla małych miejscowości i jak dalej rozwijać szpital w Nysie. To są dzisiaj moje zmartwienia. Pan Błaszczak i Morawiecki nie są naszym punktem odniesienia. W ubiegłym tygodniu wyszła z rządu ustawa o obronie cywilnej. Czy również trafi na to posiedzenie Sejmu? - Tak. Choć to jest duża ustawa i pewnie nie uda się zamknąć jej na jednym posiedzeniu Sejmu. Temat obrony cywilnej jest kluczowy. Obrona cywilna wprowadzeniem ustawy o obronie ojczyzny została zlikwidowana i dzisiaj jest tak, że nigdzie w regionie nie ma osoby, która odpowiada za obronę cywilną. Co to oznacza w praktyce? - Służby nie maja do kogo zwrócić się z ofertą pomocy w sytuacji kryzysowej. Dlatego tak szybko potrzebujemy i tej ustawy i normalnych struktur obrony cywilnej. Prezydent mówi, że sytuacje kryzysowe to godzina prawdy o państwie i rządzących. Czujecie, że to dla was wielki test? - Czas, w którym rozmawiamy, jest krytyczny. To jest ogromny test dla całego państwa, zarówno dla rządu jak i prezydenta, dla samorządu, dla służb. To test, który wymaga w praktyce sprawdzenia koordynacji działań pomiędzy wszystkimi służbami państwa i zawsze przy okazji tego rodzaju klęsk mamy wnioski, które trzeba jak najszybciej wprowadzać w życie. Gdzie są te niedociągnięcia? - To na przykład kwestia magazynowania różnych ważnych elementów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Różne elementy dotyczące ochrony ludności cywilnej - na przykład kwestia szpitali polowych - powinna wyglądać po ośmiu latach rządów PiS i przeprawie z COVID-em zupełnie inaczej niż wygląda. Będziemy wyciągać z tego wnioski w ciągu najbliższych tygodni. Czyli kuleje kwestia szpitali polowych? - Kuleje kwestia ochrony ludności, obrony cywilnej i zabezpieczenia ludzi. Bo ta struktura została zniszczona przez PiS i zapomniana. Przestano przekazywać na to pieniądze, szef RARS siedzi w areszcie w Londynie. Myślę, że sam ten fakt dużo mówi o tym zabezpieczeniu. Odbudowujemy obronę cywilną krok po kroku. Czy macie długofalowy plan na to, jak walczyć z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, których zdaniem specjalistów może być coraz więcej? - Dzisiaj koncentrujemy się na tym co jest teraz. Inwestycje, jeżeli chodzi o kwestie przeciwpowodziowe są czymś absolutnie oczywistym i w tym kierunku na pewno będą zmierzały plany państwa w ciągu kolejnych miesięcy. Potrzebny jest kompleksowy plan odbudowy oraz kompleksowy plan zabezpieczenia Polski przed powodzią. rozmawiała Marta Kurzyńska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!