Poseł PiS i były minister rozwoju Waldemar Buda jest członkiem komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Grupa wznowiła swoje prace we wtorek, a pierwszym świadkiem w ramach dochodzenia ma być Jarosław Gowin - ówczesny wicepremier w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, który stawiał wyraźny sprzeciw wobec organizacji wyborów korespondencyjnych w trakcie pandemii. Swoją obecność przed komisją Gowin potwierdził Interii osobiście jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Wybory kopertowe. Buda ostrzega Gowina. Pokazał "listę" W poniedziałek wieczorem w mediach społecznościowych Waldemar Buda sformułował kilka nurtujących kwestii, jakie podczas przesłuchania skieruje do byłego kolegi z klubu parlamentarnego. Polityk PiS spyta Jarosława Gowina, "jakie funkcje publiczne zostały mu obiecane wiosną 2020 roku przez ówczesną opozycję" za - jak napisał Buda, powołując się na medialne doniesienia - "zablokowanie wyborów korespondencyjnych i umożliwienie zmiany kandydata" w wyborach prezydenckich z Małgorzaty Kidawy Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego. Ponadto poseł zwróci się do byłego wicepremiera z pytaniami, co proponował mu Radosław Sikorski, Michał Kamiński, Władysław Kosiniak-Kamysz i Borys Budka. "Proszę o wskazanie okoliczności kontaktów, daty, miejsce i konkluzje" - podkreślił Buda. W swoim wpisie oznajmił, że dziś "bardzo dużo wiemy o kulisach tych sytuacji". Jednocześnie uprzedził Gowina, że zeznanie odbędzie się po odebraniu przysięgi, "czyli pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań". Wybory kopertowe. Jarosław Gowin kluczowym świadkiem Jarosław Gowin jest jednym z kluczowych świadków w sprawie tzw. wyborów kopertowych, czyli wyborów prezydenckich z maja 2020 roku, które ze względu na pierwszą falę pandemii COVID-19 miały odbyć się wyłącznie w sposób korespondencyjny. Ówczesny koalicjant Prawa i Sprawiedliwości stał twardo na stanowisku, że głosowanie nie może dojść do skutku, ponieważ istnieje duże ryzyko zakażeń. Całkowicie innego zdania była natomiast partia Jarosława Kaczyńskiego - liderzy PiS chcieli, by wybory przeprowadziła nieuprawniona do tego konstytucyjnie Poczta Polska. By uniknąć fałszerstw, urny miało pilnować wojsko. To Gowin uznawał z kolei za działanie kompletnie bezprawne i sugerował, że wybory kopertowe będą podważać mandat prezydenta oraz pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Ostatecznie to właśnie m.in. z powodu jego postawy PiS nie zdołał zorganizować głosowania korespondencyjnego, dlatego pierwsza tura wyborów prezydenckich została przeniesiona na czerwiec, a jej przebieg był standardowy. Mimo niepowodzenia strategii Prawa i Sprawiedliwości, państwo zdążyło wydać ponad 70 mln złotych na przygotowanie wyborów. W wyniku sporów wewnątrz Zjednoczonej Prawicy Jarosław Gowin odszedł z rządu, a z czasem jego Porozumienie zrezygnowało z koalicji i uległo podziałowi. Były wicepremier nie ubiegał się o reelekcję w 2023 roku i zrezygnował z zaangażowania w bieżącą politykę. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!