We wtorek w Sejmie zebrała się komisja śledcza ds. zbadania tzw. wyborów kopertowych. Jako pierwszy przesłuchiwany, w charakterze eksperta, jest prof. Robert Flisiak. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak został powołany przez komisję śledczą jako biegły. Ma on nakreślić kontekst pandemiczny na krótko przed decyzją o organizacji wyborów korespondencyjnych. Jego kandydaturze sprzeciwiali się politycy PiS tłumacząc tym, że lekarz w trakcie fali zakażeń SARS-CoV-2 brał udział w pracach Rady Medycznej przy premierze. Okazało się jednak, że do wyborów nie doszło w maju 2020 roku, a lekarz dołączył do forum doradzającego Mateuszowi Morawieckiemu kilka miesięcy później. Około godziny 14 ma dojść do przesłuchania pierwszego politycznego świadka tamtych dni - ówczesnego wicepremiera w rządzie PiS Jarosława Gowina. "To ma być prawdziwe trzęsienie ziemi, prawdziwa petarda. Podobno ma przynieść twarde dowody obciążające najważniejszych ministrów i kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości" - ujawniał mediom jeden z posłów prawicy, chcący zachować anonimowość. Planujemy aktualizację tematu Wybory kopertowe. Co wiemy o aferze? Pierwsza powołana komisja śledcza w Sejmie X kadencji zajmuje się wyjaśnianiem organizacji wyborów kopertowych w maju 2020 roku, do których nigdy nie doszło. Na ten cel z budżetu państwa wydano ponad 70 mln złotych. Przewodniczącym gremium jest Dariusz Joński (KP KO-PO), jego zastępcami zostali Jacek Karnowski (KP KO-PO) oraz Waldemar Buda (KP PiS). Wybory prezydenckie utrudnione były przed pandemię koronawirusa. Prawo i Sprawiedliwość w ostatniej chwili zdecydowało się na utrzymanie konstytucyjnego terminu zarządzonego przez marszałek Sejmu, jednak majowa elekcja w 2020 roku miała odbyć się po raz pierwszy w formie korespondencyjnej. Sprawa podzieliła obóz prawicy, co wywołało kryzys państwowy. Błyskawicznie uchwalone prawo przez PiS zakładało organizację wyborów przez Pocztę Polską w miejsce Państwowej Komisji Wyborczej. Narodowemu operatorowi zlecono druk kart wyborczych, które później zmielono. Do tej pory poczta nie uzyskała całkowitego zwrotu za poniesione koszty. Jak wykazał raport NIK oraz wyrok WSA, Poczta Polska nie miała odpowiednich uprawnień do przeprowadzenia takiej operacji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!