"Gazeta Wyborcza" miała ustalić, że zakup systemu Pegasus był zrealizowany za 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. O sprawie miał wiedzieć Michał Woś. Ta kwestia była przedmiotem dyskusji w programie "Gość Wydarzeń" dla Interii, w którym Marcin Fijołek rozmawiał ze posłem Szczerbą. Chwilę przed nim dziennikarz rozmawiał z wiceszefem resortu sprawiedliwości Michałem Wosiem. Polityk opozycji jest przekonany, że doszło do złamania prawa. - Jako koledze radziłbym, żeby nie pogrążał się, bo jest takie powiedzenie, taka zasada: wszystko co powiesz może być wykorzystane przeciwko tobie i tak z pewnością będzie w tym przypadku - radził wiceministrowi sprawiedliwości poseł PO. - Minister Woś wiedział, że to jest Pegasus i co najważniejsze wiedział, że łamie prawo. Ponieważ w tej sprawie złamano prawo - podkreślił Szczerba o zakupie, powołując się na "artykuł 4 ustawy o CBA, który mówi, że jako służba specjalna możne być finansowana wyłącznie z budżetu państwa". - Środki z Funduszu Sprawiedliwości, czyli środki przeznaczone dla ofiar przestępstw nie są środkami budżetowymi - dodał. Dodał, że dostał 30 grudnia pismo od wiceszefa finansów Piotra Patkowskiego. - Wiceminister finansów z PiS twierdzi, iż nastąpiła szkodliwość tego czynu dla finansów publicznych - mówił Szczerba. Dane zostają w Izraelu Poseł PO tłumaczył, że izraelska firma wchodzi na czyjś telefon i zyskuje pełną kontrolę nad danymi jakie znajdują się na tym urządzeniu - W polskim porządku prawnym nie ma możliwości stosowania tego typu narzędzia jakim jest Pegasus - powiedział. Zwrócił również uwagę, że nie ma pewności co dzieje się z danymi osoby śledzonej. - Kontrola nad informacjami jakie są gromadzone, nie jest kontrolą wyłącznie w dyspozycji CBA. To są informacje przechowywane na serwerach prywatnej, izraelskiej firmy. (...) CBA nie ma żadnej możliwości usunięcia tych danych, ponieważ nie jest właścicielem tej technologii - podkreślił, że te dane pozostają w Izraelu. - Możliwość rejestracji z przedniej kamery, tylnej kamery, rejestracji dźwięku, wchodzenia na komunikatory, wyłączania aplikacji, robienia screenshotów. Tego typu działania nie są kontrolą operacyjna, nad którą sąd ma jakąkolwiek kontrolę. W tej sprawie potrzebne są konkretne działania - podkreślał. Potrzebna komisja Szczerba stwierdził, że sam Patkowski mówi o "nieprecyzyjności zmiany planu finansowego Funduszu". Następnie podał kolejność wydarzeń jakie miały zaistnieć podczas transferu pieniędzy. - 13 września 2017 roku Zbigniew Ziobro zmienia rozporządzenie, 14 (września 2017 r.) uzyskuje zgodę na zwiększenie środków w dyspozycji funduszu, 15 składany jest wniosek do Komisji Finansów Publicznych o zgodę zmiany planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości - to są te dodatkowe miliony - mówił Szczerba. Dalej powiedział, że "w tym samym czasie szef CBA złożył już wniosek o te 25 mln zł. - Czyli w błąd zostali wprowadzeni sami posłowie, ponieważ nie mieli żadnej wiedzy na temat tego dla kogo mają te dodatkowe miliony miały trafić - dodał. - Najwyższa Izba kontroli nie dostała dostępu do samej umowy między Funduszem a CBA, więc to czym dysponuje pan prezes Banaś to jest faktura na te 25 mln złotych - kontynuował Szczerba. - Winny jest minister sprawiedliwości, który doprowadził do takie niegospodarności, do złamania prawa i sam siebie nie rozliczy. Dlatego musi to zrobić komisja - zakończył.