"W związku z dramatyczną sytuacją na granicy z Białorusią i działaniami ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Adama Bodnara, których konsekwencje zwiększają zagrożenie bezpieczeństwa Polski, zwróciłem się do Prezydenta RP, Zwierzchnika Sił Zbrojnych Andrzeja Dudy o spotkanie" - napisał Janeczek w oświadczeniu. Zatrzymanie żołnierzy. Prokurator Janeczek apeluje do Andrzeja Dudy Janeczek dodał, że "jako Zastępca Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych jestem zobowiązany do przedstawienia Prezydentowi obecnej, prawdziwej sytuacji w Prokuraturze Krajowej i poinformowania go o paraliżu nadzoru nad postępowaniami prokuratorskimi dotyczącymi polskich żołnierzy". W dalszej części pisma podkreślił, że "paraliż ten wywołały decyzje Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, który bezprawnie pozbawił mnie możliwości wykonywania obowiązków służbowych w pełnym zakresie wskazanym ustawą, m.in. wprowadził zakaz przekazywania do mnie szczegółowych informacji o trwających postępowaniach. Decyzje ministra zostały podjęte wbrew przepisom ustawy Prawo o prokuraturze, a także łamią regulacje wewnętrzne Prokuratury Krajowej". Jak zaznaczył w oświadczeniu prokurator Janeczek, "minister Adam Bodnar uniemożliwił w ten sposób swojemu Zastępcy do Spraw Wojskowych prowadzenie realnego nadzoru na postępowaniami, co w czasie trwającej pełnoskalowej wojny na terenie Ukrainy i działaniami hybrydowymi prowadzonymi przez białoruskie i rosyjskie władze przeciwko Rzeczypospolitej, osłabia bezpieczeństwo państwa". Janeczek przekonuje, że dopiero 6 maja 2024 r. , półtora miesiąca od wydarzenia, dotarła do niego "ogólna informacja o postawieniu dwóm żołnierzom zarzutów nieuprawnionego oddania strzałów alarmowych". I jak dodał, wydał "zgodę na objęcie tego postępowania nadzorem, co jest działaniem standardowym, ale do dziś nie otrzymałem żadnych materiałów z tego śledztwa, co wynika z izolowania mojej osoby w strukturach Prokuratury Krajowej na polecenie ministra Bodnara". Oświadczenie zakończył stwierdzeniem, że wczoraj (tj. w środę - red.), gdy sprawę opisały media i dowiedział się dzięki temu o okolicznościach tego wydarzenia, wydał "polecenie niezwłocznego dostarczenia mu wszystkich akt tej sprawy". Podkreślił, że nadal ich nie otrzymał. "Za to wezwał mnie Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar, publicznie stwierdzając, że mam mu złożyć wyjaśnienia, bo jestem odpowiedzialny za sprawy wojskowe. W mojej opinii jest to działanie celowe, polityczne, będące próbą zrzucenia winy na inne osoby, bowiem waga tego skandalu, zaniedbań i chaosu wprowadzonego nieodpowiedzialnymi decyzjami Ministra, jest największa w historii ostatniej dekady" - zakończył. Incydent na granicy polsko-białoruskiej W dalszej części pisma prokurator zapewnił, że odnośnie do ujawnionych w mediach wydarzeń na białoruskiej granicy - zatrzymania polskich żołnierzy i skucia ich kajdankami - "dowiedział o szczegółach tego wydarzenia dopiero z mediów". Jego zdaniem to "sytuacja absolutnie niedopuszczalna, wbrew elementarnym zasadom obowiązującym w polskiej prokuraturze, wręcz karykaturalna". I obwinił za to bezpośrednio ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Prokurator Janeczek przedstawił w oświadczeniu przebieg wydarzeń. "Zdarzenie miało miejsce w dniu 22 marca 2024 r. w miejscowości Dubicze Cerkiewne. Polscy żołnierze z Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki wspierali tam działania Straży Granicznej, patrolując granicę. Zaatakowani przez kilkudziesięcioosobową grupę nielegalnych migrantów, uzbrojonych w niebezpieczne narzędzia, byli zmuszeni do oddania strzałów ostrzegawczych, aby odeprzeć atak i zmusić napastników do wycofania się. I tak się udało. Trzech żołnierzy zostało jednak zatrzymanych przez Żandarmerię Wojskową i zakutych w kajdanki z powodu - jak im powiedziano - nieuzasadnionego użycia broni. Prokuratura Rejonowa Białystok - Północ w Białymstoku zarzuciła dwóm z nich przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób" - napisał. I jak dodał, "użycie broni przez żołnierzy zawsze stanowi poważny incydent i zwierzchnicy danej jednostki mają obowiązek poinformowania o tym swoich przełożonych i dalej informacja ta musi trafić do odpowiednich organów państwa". Janeczek zapewnił., że "z powodu blokady wprowadzonej przez Ministra Adama Bodnara nie otrzymał przez ponad półtora miesiąca żadnej informacji o tym wydarzeniu". Podkreślił, że "nie wiedział ani o incydencie z oddaniem strzałów, ani o zatrzymaniu żołnierzy i skuciu ich kajdankami, ani o podjęciu w ich sprawie postępowania przez w/wym jednostkę Prokuratury. "Taka sytuacja to złamanie wielu przepisów prawa" - dodał. Dwugłos w prokuraturze po zatrzymaniu żołnierzy. Ujawniono dokumenty Tomasz Janeczek decyzją z 6 maja 2024 r. zdecydował o objęciu nadzorem służbowym sprawy żołnierzy, którzy strzelali w kierunku migrantów na granicy. W oświadczeniu i rozmowach z mediami przekonywał, że nie miał szczegółowej wiedzy na temat zdarzenia. Jednak w piśmie datowanym na 29 kwietnia 2024 r., do którego dotarł dziennikarz Wirtualnej Polski, zastępca dyrektora ds. wojskowych w Prokuraturze Krajowej Mieczysław Śledź zwrócił się do Janeczka z prośbą o objęcie zwierzchnim nadzorem służbowym śledztwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 6 maja Janeczek wyraził na to zgodę. W dokumencie z 29 kwietnia napisano o "drastycznym przekroczeniu uprawnień związanych z pełnieniem służby patrolowej" przez żołnierzy. Tydzień później w korespondencji skierowanej do Tomasza Janeczka napisano, że "okoliczności zdarzeń mogą budzić znaczne zainteresowanie opinii publicznej". Zatrzymanie żołnierzy. Nowe informacje ws. prokuratora Tomasza Janeczka Janeczek we wcześniejszym oświadczeniu w mediach społecznościowych przez Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów "Ad vocem" podkreślił że nie był "w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora". Rzecznik Prokuratury Krajowej odniósł się w czwartek w mediach społecznościowych do słów Tomasza Janeczka. "Zastępca prokuratora generalnego Tomasz Janeczek osobiście, pisemnie, zdecydował w dniu 6 maja 2024 r. o objęciu tej sprawy zwierzchnim nadzorem służbowym" - napisał w mediach społecznościowych prok. Nowak. Z kolei minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny Adam Bodnar podał, że na piątek rano zaprosił na pilne spotkanie prok. Janeczka. "Rozmowa ma służyć przekazaniu pełnej informacji o okolicznościach i działaniach prokuratury w sprawie zarzutów dla żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę państwową RP" - podał Bodnar na platformie X. Zatrzymanie żołnierzy na granicy W środę wieczorem Onet ujawnił sprawę trzech polskich żołnierzy, którzy zostali zatrzymani po oddaniu 43 strzałów ostrzegawczych w kierunku forsujących granicę polsko-białoruską migrantów. Dwóch wojskowych oskarżono o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób. Mężczyźni pozostają na wolności, jednak zostali zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonego wojskowego. Publikacja wywołała falę komentarzy i reakcji politycznych. Krótko przed północną wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zdeklarował w mediach społecznościowych, że "zawsze będzie stał po stronie honoru polskich żołnierzy". Napisał również, że sytuacja jest "nie do przyjęcia", a "działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione". Z kolei premier Donald Tusk w czwartek rano przekazał, że odebrał meldunek od szefa MON, a "postępowanie prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi". "Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" - oznajmił premier za pośrednictwem serwisu X. "Strzały naraziły migrantów". Prokuratura o incydencie przy granicy - Strzały padły w taki sposób, że naraziły migrantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - przekazała w rozmowie z Polsat News Anna Adamiak, rzeczniczka Prokuratora Generalnego. Dwóch żołnierzy usłyszało zarzuty, a trzeci został przesłuchany - poinformowała. - Żołnierze, którzy oddali strzały podczas interwencji nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu - dodała. - Sprawa została zainicjowana informacją oraz nagraniami wideo przekazanymi przez Straż Graniczną Wydziałowi Żandarmerii Wojskowej w Białymstoku. Żandarmeria Wojskowa w oparciu o uzyskane materiały wdrożyła czynności w 'niezbędnym zakresie' w trybie art. 308 par. 1 kpk - przekazała prok. Adamiak. Dodała, że do zatrzymania trzech żołnierzy i doprowadzenia ich do Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ w Białymstoku doszło 29 marca. Decyzja o zatrzymaniu wyżej wymienionych żołnierzy - jak zaznaczyła - zapadła bez udziału prokuratora. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!