Nawołują do odwołania prezydenta Dudy. "To zabawa konstytucją"
W dobie rosnącego sporu pomiędzy prezydentem i większością rządzącą, nasilają się głosy o skróceniu kadencji prezydenta w drodze referendum. Zapytaliśmy konstytucjonalistów, czy to w ogóle możliwe. Profesor Piotr Uziębło pomysł nazywa "zabawą" konstytucją. - To klasyczny przykład próby wykorzystania konstytucji dla wyraźnych celów politycznych - dodaje profesor Ryszard Piotrowski.

W Nowy Rok w serwisie X pojawiła się seria wpisów o referendum ws. odwołania prezydenta Dudy. Krytyczne wobec głowy państwa posty cieszyły się dużą popularnością. Niektóre generowały kilkusettysięczne zasięgi.
Tym samym, przynajmniej w mediach społecznościowych, odżył temat sprzed kilku tygodni. W listopadzie głośna stała się wypowiedź profesora Marka Chmaja, który stwierdził, że "istnieje możliwość odwołania prezydenta przed upływem kadencji".
W jaki sposób? - Myślę, że to referendum ws. jakichś kompetencji prezydenta lub kadencji prezydenta, zastrzegając, że udzielenie przez większość Polaków pozytywnej odpowiedzi na takie pytanie wiąże się z koniecznością zarządzenia nowych wyborów prezydenckich - mówił w rozmowie z Antonim Dudkiem w programie "Dudek o polityce".
Prezydent w konstytucji
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy konstytucjonalistów. W rozmowie z Interią wątek skomentował profesor Uniwersytetu Gdańskiego Piotr Uziębło. Zapytaliśmy czy de facto odwołanie prezydenta w drodze referendum jest możliwe.
- Moim zdaniem absolutnie nie. Nie zgadzam się z moim kolegą, profesorem Chmajem, bo mamy drogę wyraźnie wskazaną, kiedy prezydent może utracić mandat. Wymienionych jest pięć przesłanek - podkreślił.

Konstytucja jasno stwierdza, że marszałek Sejmu przejmuje obowiązki prezydenta do czasu wyłonienia następcy w wyborach, w pięciu przypadkach:
- śmierci prezydenta,
- zrzeczenia się urzędu przez samego prezydenta,
- stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze,
- uznania przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów,
- złożenia prezydenta z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu. O postawieniu prezydenta przed trybunałem decyduje Zgromadzenie Narodowe, większością 2/3 głosów. Zgromadzenie Narodowe to organ składający się z posłów i senatorów, więc ta większość to co najmniej 374 głosy.
- Wśród przesłanek nie ma możliwości odwołania w referendum. Są państwa, gdzie taka możliwość jest, jak Rumunia czy Łotwa, ale w Polsce nie ma podstaw konstytucyjnych. Teoretycznie można byłoby sobie wyobrazić sytuację taką, że uchwalona jest ustawa o konsultacjach ludowych i referendum tzw. opiniodawczym, bo moim zdaniem takiego referendum nie ma, to raczej konsultacje ludowe. Wtedy byłoby głosowanie wzywające prezydenta do rezygnacji. Ale ono musiałoby być niewiążące. W oparciu o art. 125 konstytucji (dot. referendum - red.) przeprowadzenie takiego referendum nie ma podstaw - zaznaczył profesor Uziębło.
Piotr Uziębło: Idziemy w złym kierunku
Zapytaliśmy, czy możliwe byłoby skrócenie kadencji Andrzeja Dudy w drodze czysto teoretycznej zmiany konstytucji.
- Moim zdaniem nie. Dlatego, że zmiana konstytucji powinna wejść w życie dopiero od następnej kadencji. Mamy nawet wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który na to wskazuje. Natomiast biorąc pod uwagę to, co zrobiono z kadencją samorządu terytorialnego, gdzie przedłużono ją, moim zdaniem, w ewidentnie niekonstytucyjny sposób, to jestem w stanie sobie wyobrazić, że z politycznego punktu widzenia takie rozwiązanie byłoby zastosowane - odparł.
- Z punktu widzenia zasady demokratycznego państwa prawnego, czyli zasady fundamentalnej dla naszej konstytucji, takie zmiany musiałyby wchodzić w życie dopiero po przeprowadzeniu nowych wyborów. Nowy prezydent musiałby mieć świadomość tego, że można go odwołać - mówił dalej.
Zapytaliśmy również, ponownie czysto teoretycznie, co w przypadku, gdyby jednak do referendum doszło.
- Prezydent mógłby uznać bezskuteczność tego referendum ze względu na jego niekonstytucyjność. To rodziłoby kolejny problem związany z tym, jak potraktować takie referendum. Tutaj trzeba brać pod uwagę, że o ważności referendum decyduje Sąd Najwyższy. Moim zdaniem, patrząc na skład Sądu Najwyższego, to stwierdziłby, że takie referendum jest nieważne ze względu na naruszenie konstytucji - wskazał Uziębło.
- Ale idziemy w złym kierunku, jeśli tak byśmy się chcieli, mówiąc brzydko, bawić konstytucją. Stabilność polityczna byłaby zachwiana i z perspektywy przyszłych, kolejnych sytuacji konfliktowych, byłoby to niedobre. W państwie, które jest państwem demokratycznym, a zakładam, że wracamy na ścieżkę demokratycznego państwa prawnego, tego typu sytuacje nie powinny mieć miejsca - dodał.
Ryszard Piotrowski: Wykorzystanie konstytucji do celów politycznych
Podobnego zdania jak Uziębło, jest profesor Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Piotrowski.
- Odwołanie prezydenta w drodze referendum nie jest możliwe. Absolutnie, wykluczone konstytucyjne. Zawsze tak uważałem. To jest dla mnie zupełnie jasne - podkreślił w rozmowie z Interią.
- To jest zresztą klasyczny przykład próby wykorzystania konstytucji dla wyraźnych celów politycznych. Przeciwnicy prezydenta nie mogą się go sobie podporządkować, to z każdym konfliktem powraca idea "a gdyby go tak odwołać" - mówił dalej.
Wypowiedź profesora Chmaja padła po wpisie Lecha Wałęsy w mediach społecznościowych 17 listopada, w której były prezydent napisał: "w związku z wieloletnią, szkodliwą działalnością Andrzeja Dudy jako prezydenta, wnoszę o referendum w sprawie skrócenia kadencji prezydenta".
- Niechby ktoś spróbował powiedzieć prezydentowi Wałęsie, że go odwoła w drodze referendum - odpowiada profesor Piotrowski.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!