Lech Wałęsa ma powody do radości. Rząd wypłaci mu sporą sumę
- Nie złożymy odwołania do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lecha Wałęsy przeciwko Polsce i wykonamy wyrok jak najszybciej - oznajmił minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Chodzi o sprawę, w której były prezydent zaskarżył państwo o łamanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a ETPCz uznał Polskę za winną. Oznacza to, że dawna głowa państwa otrzyma od rządu 30 tys. euro zadośćuczynienia. Sam Wałęsa przyznał, że oczekuje pieniędzy, ale od Zbigniewa Ziobry.

W czwartek odbyło się pierwsze posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa z udziałem nowo powołanego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara.
Podczas posiedzenia Bodnar poinformował, że z ustaleń poczynionych z szefem MSZ Radosławem Sikorskim, "który odpowiada za nadzór nad wykonywaniem wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" wynika, że rząd Donalda Tuska "nie będzie wnosił zastrzeżeń do orzeczenia, jakie zapadło w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce, nie będzie składał odwołania do Wielkiej Izby".
- Po prostu ruszymy do pracy, aby jak najszybciej go wykonać, aby ten problem systemowy został rozwiązany - dodał.
Lech Wałęsa wygrał przed ETPCz. Polska musi wypłacić 130 tys. złotych
23 listopada ETPCz orzekł, że Lech Wałęsa został pokrzywdzony przez państwo polskie, w związku z naruszeniem przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Sprawa ma swój początek jeszcze w 2005 roku, kiedy Lech Wałęsa pozwał Krzysztofa Wyszkowskiego, gdy ten publicznie określił go współpracownikiem SB.
Były prezydent pierwotnie wygrał sprawę, jednak dzięki reformie wymiaru sprawiedliwości forsowanej przez PiS w 2017 roku Zbigniew Ziobro wniósł skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Ten z kolei uchylił decyzję poprzedniej instancji.
"ETPCz orzekł, że wniesienie skargi nadzwyczajnej przez Ziobrę w sprawie Wałęsa v. Wyszkowski stanowiło przejaw nadużycia procedury przez władzę państwową w oparciu o własne poglądy i motywy polityczne" - napisała po orzeczeniu Barbara Grabowska-Moroz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Tym samym Trybunał zobowiązał Polskę do wypłaty 30 tys. euro (około 130 tys. złotych - red.) na poczet Lecha Wałęsy.
Zbigniew Ziobro o "sądzie kapturowym". Lech Wałęsa: Od podatników nie chcę pieniędzy
Wyrok skomentował także sam były minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Polityk Suwerennej Polski ocenił w mediach społecznościowych, że ETPCz "tak bardzo chciał oczyścić Lecha Wałęsę z zarzutów o współpracę z SB (...), że sam złamał prawo i naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka".
Zobacz również:
- Przekazanie władzy w resorcie sprawiedliwości. Nowy minister dostał nietypowe prezenty
- Nowy minister sprawiedliwości złożył wniosek do premiera. Reaguje Bruksela
- Trzęsienie ziemi w służbach specjalnych. Sejmowa komisja "za" odwołaniem wszystkich szefów
- Krzysztof Bosak o skandalu z Braunem. Odpowiada na ultimatum Hołowni
Były szef resortu przywołał konkretny zapis. Zgodnie z jego treścią w składzie orzekającym powinien zasiadać przedstawiciel tego państwa, którego dotyczy skarga. "Ale zamiast Polaka wybrano Greka, by nikt nie przeszkadzał sądowi kapturowemu uznać Polskę za winną" - napisał w mediach społecznościowych.
Z kolei Lech Wałęsa stwierdził w rozmowie z "Super Expressem", że to nie państwo polskie, a sam były już minister sprawiedliwości powinien wypłacić mu zadośćuczynienie. "Od podatników nie chcę pieniędzy, chcę od Ziobry. Nie wezmę z budżetu państwa od biednych podatników nic!" - oznajmił dawny lider "Solidarności".
Jak dodał, zmiana wyroku po 10 latach od wydania jest "parodią", dlatego "uruchomi prawników". "Będą żądał od Ziobry tych 130 tys. złotych" - zastrzegł były prezydent.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!