We wtorek wieczorem Grzegorz Braun wywołał jeden z największych skandali w Sejmie w ostatnich latach. Poseł Konfederacji przy pomocy gaśnicy zgasił ustawioną w budynku przy ul. Wiejskiej menorę chanukową. Co więcej, Braun psikał proszkiem również na jedną z kobiet, która chciała mu w tym przeszkodzić. Politycy wszystkich formacji tę sytuację odebrali jednoznacznie - to skandal, że reprezentant polskiego Sejmu dopuścił się tak haniebnego zachowania. Posypały się też kary. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że prezydium Sejmu ukarało posła Brauna odebraniem połowy uposażenia na trzy miesiące i całości diety na pół roku. Prezydium upoważniło Kancelarię Sejmu do złożenia zawiadomień do prokuratury, a ta dzień później wszczęła postępowanie. Jednocześnie, choć nie tak szybko, zareagowała Konfederacja. "Klub Poselski Konfederacja zawiesza posła Grzegorza Brauna w prawach członka Klubu" - poinformowała partia Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka w mediach społecznościowych. Na posła Brauna nałożono również "zakaz wypowiedzi z mównicy sejmowej na czas nieokreślony". Grzegorz Braun straci immunitet? To jednak nie wszystko, bo polityk musi liczyć się z poważniejszymi konsekwencjami. W pierwszym kroku należy się spodziewać, że Braun utraci immunitet poselski. - Głosuje Sejm bezwzględną większością głosów. Będzie za jeśli uzna, że popełnienie przestępstwa jest prawdopodobne, a co do tego chyba żadnych wątpliwości nie będzie, bo są na to nagrania. Sprawa jest oczywista i nie widzę kogoś, kto chciałby to blokować. Wydaje się, że Sejm jest w stanie szybko to zrobić, o ile szybko wpłynie wniosek wniesiony przez Prokuratora Generalnego - mówi Interii konstytucjonalista prof. Piotr Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. Co jednak ważne, nawet po uchyleniu immunitetu poseł pozostaje posłem. Status może zmienić wyłącznie prawomocny wyrok sądu. O komentarz do sprawy poprosiliśmy też dr. hab. Mikołaja Małeckiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Zachowanie posła Brauna powinno spotkać się z reakcją służb odpowiedzialnych za ściganie przestępstw. Nic nie usprawiedliwia agresji na tle religijnym, podszytej nienawiścią - mówi nam prof. Małecki. - Immunitet poselski nie powinien być przeszkodą przed egzekwowaniem odpowiedzialności karnej, bo większość sejmowa powszechnie potępiła ten atak. Teraz trzeba umożliwić rozpoznanie tej sprawy przez sąd karny - dodaje. Rozpoznanie sprawy przez sąd karny byłoby możliwe dopiero po uzyskaniu zgody Sejmu na pociągnięcie polityka do odpowiedzialności. Jak powiedział prof. Uziębło, wniosek musi być złożony przez Prokuratora Generalnego. Tę kwestię reguluje ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Warszawie zareagowała błyskawicznie i wszczęła w sprawie tego incydentu postępowanie natychmiast po wydarzeniach w Sejmie. Co to zmienia? - Prokuratura na razie mogła wszcząć postępowanie w sprawie. Przeciwko osobie będzie mogła wszcząć postępowanie dopiero po wyrażeniu zgody przez Sejm. Trochę czasu musi minąć, bo musi być przygotowany wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności, rozpatrzony w parlamencie, więc to też jakiś czas zabierze - tłumaczy nam prof. Uziębło. Grzegorz Braun przestanie być posłem? Czy jednak - w dalszych krokach - Braun finalnie może stracić mandat posła? - Może stracić mandat poselski, ale dopiero wtedy, kiedy zostanie prawomocnie skazany - wyłuszcza prof. Uziębło. - Mamy tutaj przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego, przestępstwo umyślne. Potrzebny jest prawomocny wyrok sądowy, więc nie jest tak, że straci mandat w tydzień, miesiąc, ale potrwa to znacznie dłużej - dodaje. Kiedy? Prawnicy w tej kwestii nie są jednomyślni. Wielu z nich uważa, że skoro postępowania przed polskimi sądami trwają tak długo, to może to zająć nawet tyle czasu, że upłynie cała czteroletnia kadencja. A sam Braun za ten czyn pozostanie właściwie bezkarny. - Wszystko zależy od postępowania sądowego. Zakładam, że Sejm w miarę szybko wyrazi zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności, ale nie spodziewam się, że wyrok w drugiej instancji zapadnie w ciągu kilku miesięcy. To raczej kwestia roku, a raczej dwóch lat - dodaje prof. Uziębło. Chodzi więc tak naprawdę o trzy postępowania - najpierw Sejm musi wyrazić zgodę na pociągnięcie posła do odpowiedzialności, następnie sprawą zająłby się sąd pierwszej instancji. Wyrok musiałby się uprawomocnić, więc potrzebny jest też wyrok sądu drugiej instancji. Jedno pytanie pozostaje też oczywiście otwarte - czy sam Braun będzie współpracował z wymiarem sprawiedliwości czy wręcz przeciwnie - zacznie utrudniać i wydłużać postępowanie. Prof. Uziębło przekonuje mimo wszystko, że polityk koniec końców pożegna się z mandatem posła. - Sprawa nie jest na tyle skomplikowana, by trwało to tak długo. Pytanie też oczywiście czy druga instancja utrzyma wyrok pierwszej. Moim zdaniem te dwa lata to termin realny - konkluduje rozmówca Interii. Łukasz Szpyrka