Morawiecki dziękuje Solidarnej Polsce. "Osiągnęliśmy niełatwy kompromis"
- Polityka to jest sztuka kompromisu i my ten kompromis, niełatwy kompromis osiągnęliśmy - mówił dziennikarzom w piątek Mateusz Morawiecki, po uchwaleniu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, która według autorów ma wypełnić kluczowy "kamień milowy". Podziękował też koalicjantom z Solidarnej Polski - którzy zagłosowali przeciw noweli - za "dyskusje z ostatnich trzech tygodni" oraz "słuszne uwagi."

W piątek Sejm uchwalił nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która według zapowiedzi ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z KPO. Za przyjęciem noweli zagłosowało 203 posłów, 52 było przeciw, a 189 osób wstrzymało się od głosu. Za projektem zagłosowali niemal wszyscy posłowie PiS, przeciwko była Solidarna Polska, Konfederacja i Polska 2050. Posłowie Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i KP-PSL w zdecydowanej większości wstrzymali się od głosu.
Premier: Przede wszystkim chodzi o to, żeby zakończyć jeden spór
Po głosowaniach w Sejmie premier powiedział, że "w tej ustawie, która jest trudnym kompromisem, przede wszystkim chodzi o to, żeby zakończyć jeden spór (z KE - red.)". - Patrzymy na Wschód, patrzymy na Zachód - i ten spór na zachodzie chcemy zakończyć, ponieważ prawdziwy wróg, prawdziwy przeciwnik jest na Wschodzie i sądzę, że wszyscy Polacy doskonale zdają sobie z tego sprawę - mówił.
Morawiecki podziękował m.in. odpowiedzialnemu za negocjacje z KE ministrowi ds. europejskich Szymonowi Szynkowskiemu vel Sęk "za jego trudną pracę i bardzo dobre podejście". - Bronił on naszej konstytucji, naszej suwerenności - to się udało - stwierdził.
Morawiecki: Polacy na koniec popatrzą, kto rozwiązywał realne problemy
- Chciałbym podziękować również naszym koalicjantom z Solidarnej Polski za dyskusje z ostatnich trzech tygodni. Bardzo intensywnie przez ten okres świąteczno-noworoczny przeszliśmy, to były długie, wielogodzinne debaty, gdzie szereg wniosków, które usłyszeliśmy ze strony naszych kolegów z Solidarnej Polski, miało bardzo dużo słuszności, to były słuszne uwagi. Ale polityka to jest sztuka kompromisu i my ten kompromis, niełatwy kompromis osiągnęliśmy, nie taki, przy którym miałbym ogromną satysfakcję, ale uważam, że są ważniejsze rzeczy, o które teraz musimy walczyć - mówił szef rządu.
- Chciałem podziękować panu przewodniczącemu Solidarnej Polski za te konstruktywne rozmowy i również za to, że Zjednoczona Prawica jest cały czas zjednoczona. Wierzę, że taka zostanie do wyborów, że razem pójdziemy do wyborów i razem je zwyciężymy, bo Polacy na koniec popatrzą, kto rozwiązywał realne problemy, kto starał się, aby z tego kataklizmu gospodarczego, który spotyka cały świat, wyjść w miarę obronną ręką, przejść w miarę suchą stopą. I myślę, że pokazujemy, że to jest możliwe, że potrafimy to zrobić - dodał.
Ziobro: Polityka prowadzona pod szantażem Brukseli i Berlina musi się źle skończyć
- Polacy nie wiedzą, że KPO to bardzo drogi kredyt, za który przyjdzie nam zapłacić, a uleganie szantażowi zawsze źle się kończy. Jesteśmy konsekwentni i głosowaliśmy przeciwko propozycjom w polskim sądownictwie pisanych w Brukseli - mówił z kolei szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro po przyjęciu przez Sejm nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym.
Zapytany o to, czy opuści koalicję po przegłosowaniu ustawy, stwierdził: - Zawsze realizujemy program najlepszy dla Polski, dlatego nie zamierzamy oddawać władzy Donaldowi Tuskowi i tej zgrai kolaborantów niemieckich, którzy chcieliby wprowadzać tu porządek ustalony w Brukseli, a właściwie w Berlinie.
- Będziemy podejmować wszystkie możliwe działania, by te rozwiązania nie weszły w życie, ponieważ uważamy, że polityka prowadzona pod szantażem Brukseli i Berlina musi się dla Polski źle skończyć - powiedział Ziobro i dodał, że chciałby, by Polacy mieli możliwość lepszego poznania warunków przyjęcia KPO. - Nie mamy tu do czynienia z żadnym prezentem czy darmową dotacją, a bardzo drogim kredytem, za który przyjdzie nam płacić twardym pieniądzem, mierzonym zdaniem ekspertów kwotami od 300 do 500 mld złotych, a także ceną polskiej suwerenności i chaosem w wymiarze sprawiedliwości - oświadczył.