Jak dotąd rozmowy dotyczące paktu senackiego toczą się w dobrej atmosferze i wydają się owocne. Opozycja liczy na 65 pewnych mandatów. - Zgłosiliśmy zainteresowanie w każdym ze 100 okręgów: zarówno biorących jak i niebiorących. Ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu, w 35 okręgach niebiorących nieraz jest zgłoszonych przez partię po paru kandydatów. Póki co, bez nazwisk - słyszymy od Dariusza Wieczorka z Nowej Lewicy. W razie sporu o konkretnych kandydatów partie opozycyjne zamierzają przeprowadzić badania poparcia w poszczególnych okręgach. Póki co, jak nieoficjalnie ustaliła Interia, pewnych kandydatów opozycji w wyborach do Senatu jest ledwie dwóch. To Wadim Tyszkiewicz oraz Krzysztof Kwiatkowski, senatorowie niezależni. Dlaczego? - Ani jeden, ani drugi nie musi być zatwierdzony przez kierownictwo partyjne. Do tego wszystkie ugrupowania zadeklarowały już, że ci dwaj dżentelmeni mogą startować ze swoich okręgów - zdradza jeden z informatorów Interii. Wadim Tyszkiewicz: - Jestem senatorem bezpartyjnym i niezależnym, nie należę nawet do żadnego klubu. Gdyby moje nazwisko miało być przeszkodą do pokonania PiS albo paktu senackiego, jestem gotów zrezygnować. Dla mnie liczy się cel, odsunięcie szkodników od władzy. Nie wiem, czy moje miejsce jest pewne, z nikim nie negocjowałem i nie stawiałem warunków. Na pewno każdy, kto nie idzie z nami, idzie z PiS - uważa. Dalsze rozmowy w sprawie paktu senackiego mają się toczyć po Wielkanocy. Nie bez powodu. Dla senatora Sejm to ryzyko Chociaż wydaje się, że negocjacje senackie i konfiguracja w wyborach do Sejmu to dwie oddzielne sprawy, mamy do czynienia z systemem naczyń połączonych. Sam Donald Tusk jasno wyznaczył priorytety. - Kierunkowo ważne jest, że szef przywiązuje większą wagę do zwycięstwa w Sejmie, bo to trudniejsze niż Senat. Mobilizacja obejmuje wszystkie możliwe grupy z różnych miejsc politycznych - usłyszeliśmy od jednego z ważnych polityków KO. - Mówi się o Bartku Arłukowiczu, Radku Sikorskim, Marcinie Bosackim, Bogdanie Zdrojewskim, Krzysztofie Brejzie. Nie jest wykluczony start Bogdana Klicha. Takie rozmowy się odbywają, ale decyzji nie ma - twierdzi. Co na to europosłowie? - Bardzo lubię moją obecną pracę i uważam, że jestem w niej optymalnie wykorzystywany, ale oczywiście zrobię, to, co partia uzna za konieczne, żeby wygrać wybory i odsunąć PiS od władzy - powiedział Interii Radosław Sikorski. Działacze, którzy negocjują obecnie drugi pakt senacki w izbie wyższej, wcale nie kryją, że część senatorów może trafić do Sejmu. - Nie wiem, ilu znanych twarzy z Senatu należałoby się spodziewać w wyborach poselskich. Partie mają możliwość, żeby przesuwać swoich kandydatów w zależności od siły danej osoby w konkretnych wyborach - przekazał Interii Zygmunt Frankiewicz z PO. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że wybory do Sejmu i Senatu radykalnie się różnią. Te pierwsze są proporcjonalne, drugie większościowe. - Do tego preferencje samych kandydatów. Rozmowy trwają, a ile będzie decyzji podjętych przez senatorów obecnej kadencji, tego nie wiem. To sprawa otwarta - powiedział nam były prezydent Gliwic, który również ma być namawiany do startu w wyborach do Sejmu. Kiedy zapytaliśmy Frankiewicza, czy będzie ubiegał się o mandat poselski, odpowiedział, że zamierza "trzymać się Senatu". Tusk stawia na Sejm Jak wynika z ustaleń Interii, dwóch senatorów KO ruszy w szranki o Sejm. Zarówno Krzysztof Brejza jak i Bogdan Zdrojewski mieli usłyszeć obietnice, że w swoich okręgach: we Wrocławiu i Bydgoszczy będą mogli wystartować z pierwszych miejsc na listach wyborczych. Dlaczego to takie istotne? - Ktoś, kto jest senatorem i nie ma miejsca w pierwszej trójce, nie mówiąc o jedynce, nie chce przechodzić do Sejmu - mówi nam jeden z prominentnych polityków opozycji. - Bo w okręgach opanowanych dziś przez PO mandat jest murowany. Do tego łatwa kampania, głównie w miastach. Kiedy walczysz o Sejm, ryzyko niepowodzenia jest nieporównywalne większe - dodaje. Co więcej, z perspektywy Platformy, start w wyborach do Senatu zamyka drogę w wyścigu wyborczym o Parlament Europejski. Wszystko ze względu na to, że gdyby dany polityk opozycji zdecydował się zrezygnować z mandatu senatorskiego, dojdzie do wyborów uzupełniających. A te można zawsze przegrać. W przypadku izby niższej miejsce świeżo upieczonego europosła zajmie kolejny kandydat na liście. Niewykluczone, że w wyborach do Sejmu Donald Tusk sięgnie również po Jerzego Federowicza. Nie chodzi jednak o znanego senatora, a jego syna, który jest obecnie radnym sejmiku małopolskiego. - Jeśli będzie taka potrzeba, w odwodzie mam syna, również Jerzego Federowicza. Był już trzykrotnie wybrany, jest radnym sejmiku, idzie moją drogą - zadeklarował Interii Fedorowicz senior. - To samorządowy polityk PO, ma 48 lat. Nie jesteśmy jednak na żadnym musiku, mamy pomysły na życie. Będziemy zbierać głosy, najważniejsze jest lista i wygrana z PiS - podkreśla. Jakub Szczepański