Rewolucja w mediach publicznych miała swoje początki 19 grudnia 2023 roku, gdy Sejm podjął uchwałę "w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej". W dokumencie stwierdzono m.in., że Sejm wzywa Skarb Państwa, aby niezwłocznie podjął działania naprawcze w TVP, Polskim Radiu i PAP, aby funkcjonowały "w zgodzie ze standardami państwa prawa". Na tej podstawie, już dzień później Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało komunikat, w którym poinformowało, że minister Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów zarządów TVP, Polskiego Radia i PAP oraz ich rady nadzorcze. Jednocześnie powołał nowych: prawnika Piotra Zemłę, Macieja Taborowskiego i Anisę Gnacikowską. Nowym prezesem TVP został natomiast Tomasz Sygut. Rewolucja w TVP. Media publiczne postawione w stan likwidacji W międzyczasie prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową, w której znalazły się środki na TVP, argumentując, że nie może się na to godzić, gdy łamane jest prawo. Na prezydenckim wecie oparł się niejako minister Sienkiewicz, bo 27 grudnia podjął decyzję o postawieniu spółek TVP, PR i PAP w stan likwidacji. Argumentował, że w obecnej sytuacji ruch ten pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień "z powodu braku finansowania". Postawienie spółek w stan likwidacji oznaczało powołanie przez ministra kultury likwidatora. Jak opisywaliśmy w Interii, nic nie stało na przeszkodzie, by szef resortu kultury powołał do tej roli ustanowionego wcześniej prezesem Tomasza Syguta. Stało się jednak inaczej - 28 grudnia informowaliśmy, że likwidatorem został p.o. dyrektora biura spraw korporacyjnych Daniel Gorgosz. Co dalej z TVP? Orzeczenie uderza w decyzję ministra Sienkiewicza We wtorek 9 stycznia XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego w Warszawie oddalił wniosek o wpisanie do KRS członków rady nadzorczej TVP, których to minister Sienkiewicz powołał na stanowiska 19 grudnia, a także mianowanego przez nich prezesem Tomasza Syguta. Co ważne, wyrok ten nie dotyczy procesu likwidacji spółki, bo w sprawie tej toczy się odrębne postępowanie. Jak czytamy w uzasadnieniu, "uchwała o powołaniu przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy członków rady nadzorczej spółki i uchwała rady nadzorczej o powołaniu zarządu spółki zostały podjęte przez organ nieuprawniony, zgodnie z wyżej przywołanymi przepisami Ustawy o KRRiT, a także z uwagi na zapisy statutu TVP, zgodnie z przepisami samego Kodeksu Spółek Handlowych". Wcześniej referendarz sądowy Tomasz Kosub powołał się też na wyrok TK z 2016 roku, w którym stwierdzono, że pozbawienie KRRiT kompetencji w zakresie powoływania członków władz spółek mediów publicznych jest niezgodne z Konstytucją, jednak w związku z tym nie można wnioskować, że wyrok mógłby stanowić podstawę do kwestionowania samej Rady Mediów Narodowych jako organu powołującego organy wnioskodawcy. "Wyrok TK nie stanowi podstawy do wnioskowania, iż kompetencje te przejął minister wykonujący uprawnienia korporacyjne skarbu państwa jako akcjonariusza spółki" - dodano. Chaos w TVP. W sieci zawrzało Sytuację skomentowała w mediach społecznościowych adwokatka i profesor Uniwersytetu Warszawskiego Katarzyna Bilewska. Jej zdaniem decyzja sądu odnosi się do nieaktualnych danych - ze względu na późniejsze wprowadzenie stanu likwidacji. "Spółka powinna cofnąć wniosek w tym zakresie, a sąd rejestrowy umorzyć postępowanie. Zadaniem Krajowego Rejestru Sądowego jest ujawnianie informacji bieżących, a nie historycznych" - zawyrokowała, choć komentujący, m.in. dawny pracownik TVP Samuel Pereira, publikując treść uzasadnienia, podważali jej argumentację. Jednoznacznie sytuację ocenia należąca do KRRiT, a wcześniej szefowa "Wiadomości" i członkini zarządu TVP Marzena Paczuska. "Decyzja Sądu Rejestrowego potwierdza, że siłowe przejęcie TVP i PR, a przede wszystkim wyłączenie sygnału TVP Info w dniu 20 grudnia, dokonane na polecenie MKiDN było złamaniem prawa" - oceniła. Równie ostro zareagował były szef MON Mariusz Błaszczak, który stwierdził, iż "mieliśmy od początku rację". "Było to działanie nielegalne, mimo że Donald Tusk "tak rozumie prawo". Wszystkie decyzje neozarządu były bezprawne. To dlatego płk Sienkiewicz wprowadził później media publiczne w stan likwidacji - zrozumiał, że wcześniej złamał prawo" - podsumował poseł PiS. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!