Przełom roku to burzliwe zmiany w mediach publicznych. Zaczęło się kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP. Jak argumentował, do takich działań zobowiązał go Sejm, który dzień wcześniej przyjął uchwałę wzywającą rząd do naprawy sytuacji w mediach publicznych. Sejm w uchwale powołuje się natomiast na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku, który uznał, że odebranie kluczowych kompetencji KRRiT naruszało konstytucję. W międzyczasie została powołana Rada Mediów Narodowych, której to wniosek nie dotyczył, ale TK dostrzegł ten fakt i zaznaczył, że skarga nie obejmowała najnowszej wersji przepisu. Mimo to z wyroku wynika, że kompetencje w obsadzaniu zarządów powinna mieć KRRiT. Kłopot w tym, że wyrok TK nigdy nie został wykonany, a co za tym idzie, przez ostatnie lata to Rada Mediów Narodowych miała w praktyce większe znaczenie niż KRRiT. Tymczasem minister Sienkiewicz wykonał dwa pierwsze kroki, które mają "uzdrowić" sytuację w mediach publicznych. Abstrahując od ich rezultatów i podstaw prawnych, oba mają na celu zmianę tu i teraz. Równolegle, co zapowiedział premier Donald Tusk, obóz władzy ma pracować nad całościowym uporządkowaniem spraw medialnych. - To kwestia dni, żeby był przygotowany projekt ustawy o mediach publicznych - mówił minister Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, na antenie TVN24. Dodał, że do współpracy zostanie zaproszone środowisko prezydenta. Podstawowy warunek Pałacu Prezydenckiego W Pałacu Prezydenckim takie zapowiedzi odebrano z dystansem, ale też nadzieją. - Włączenie się ośrodka prezydenckiego w taką dyskusję jest jak najbardziej możliwe. Rząd mówi: przygotowujemy projekt. To my na ten projekt czekamy. Pan prezydent jest otwarty - słyszymy w kancelarii głowy państwa. Jak podkreślają nasi rozmówcy z Pałacu Prezydenckiego, Andrzej Duda ma świadomość, że w celu uporządkowania sytuacji potrzebne są rozmowy na linii rząd-Pałac. Obie strony wiedzą, że rolę przewodnią ma rząd, ale to w rękach prezydenta jest broń w postaci weta. - Koalicja oczekuje zgody pana prezydenta po fakcie. Na to nie ma zgody i nigdy nie będzie - mówi nam jeden z prezydenckich ministrów. - Jest jasne, że w wyborach wygrała PO. Mają mandat społeczny, żeby wprowadzać zmiany. Ale trzeba to robić zgodnie z konstytucją, ustawami, a nie uchwałami, które nie mają żadnej mocy - dodaje nawiązując do uchwały Sejmu, od której rozpoczęła się cała burza w mediach publicznych. Pałac Prezydencki chce być aktywnym graczem w procesie kształtowania się nowego ładu medialnego. Nie ma też nic przeciwko, by to wyrok TK z 2016 roku - który pojawił się w uchwale Sejmu - był bazą do zmian. A to oznaczałoby prawdopodobnie powrót do kluczowej roli KRRiT i zmarginalizowanie lub likwidację Rady Mediów Narodowych. - Pan prezydent nie ma nic przeciwko, by znów najważniejszą rolę pełniła KRRiT. Pod jednym warunkiem: kadencja. Kadencja musi być zachowana - przekonuje nasze źródło. Kadencja KRRiT do 2028 roku To o tyle interesujące, że kadencja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji trwa sześć lat. Wszyscy jej członkowie zostali wybrani w 2022 roku. Rada liczy pięć osób, a dwoje z nich wskazuje prezydent. W 2022 roku Andrzej Duda rekomendował do Rady Marzenę Paczuską i Hannę Karp. Obecni członkowie KRRiT kończą kadencję dopiero w 2028 roku. Poza Karp i Paczuską w skład Rady wchodzą jeszcze Agnieszka Glapiak, Maciej Świrski (przewodniczący) i Tadeusz Kowalski - tylko ostatni nie został powołany głosami polityków Prawa i Sprawiedliwości. I tu pojawia się problem, bo nawet jeśli nowa większość zechce wykonać wyrok TK i przekazać dominującą rolę ponownie KRRiT a nie Radzie Mediów Narodowych, to pierwszy z tych organów może być wyjątkowo niechętny pomysłom władzy. - Jest wyrok TK, który mówi wprost, żeby nie było ręcznego sterowania przez ministrów. Pan prezydent mówi tak: jestem otwarty na dialog, jest konieczność wypracowania nowych rozwiązań w konsensusie, z całą sceną polityczną i ekspertami. Pan prezydent nie ma nic przeciwko temu, żeby rozmawiać o powrocie kompetencji KRRiT, a jeśli chodzi o wykonanie wyroku TK, to tu też jest daleko idąca otwartość - słyszymy. Warunkiem jest jednak dotrwanie KRRiT do końca kadencji. - Nie może być tak, że będziemy wysadzać wszystkie organy państwa w powietrze. Po to są właśnie kadencje, by ten system się balansował - dodaje nasz rozmówca z Pałacu. Łukasz Szpyrka