- Dwa lata Hołowni, dwa lata Czarzastego. Na to się szykuje - mówi Interii dobrze poinformowany polityk Platformy Obywatelskiej, gdy pytamy go o obsadę drugiego najważniejszego stanowiska w państwie. Rotacyjny marszałek Sejmu to niejedyna opcja leżąca do ostatnich chwil na negocjacyjnym stole. Obok znajdują się dwa inne scenariusze. Jeden z nich zakłada oddanie zarządzania Sejmem Polsce 2050, a konkretnie Szymonowi Hołowni, zaś Senatu Lewicy (i najpewniej Magdalenie Biejat). Drugi to natomiast rotacyjna obsada stanowisk zarówno marszałka Sejmu, jak i Senatu. Każda z opcji ma w przyszłej koalicji swoich zwolenników i przeciwników. Każda z nich będzie też w określony sposób rzutować na układ sił formującego się właśnie sojuszu. Scenariusz nr 1: Marszałek Sejmu dla Szymona Hołowni Opcją wyjściową było - i de facto nadal jest - oddanie funkcji marszałka Sejmu Trzeciej Drodze, a konkretnie Polsce 2050. Stanowisko przypadłoby w udziale Szymonowi Hołowni, który był i jest wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania. - Marszałkiem Sejmu powinien zostać Szymon Hołownia jako jeden z liderów drugiej siły przyszłego rządu - mówi Interii Miłosz Motyka z PSL. Rzecznik prasowy ludowców dodaje jednak, że nic nie jest jeszcze przesądzone, a na stole nadal jest kilka innych scenariuszy - m.in. rotacyjny marszałek Sejmu. - Jeśli chodzi o koalicję, to żaden scenariusz nie jest ostateczny do momentu oficjalnego ogłoszenia wyniku rozmów - zaznacza. Trzecia Droga, czyli PSL i Polska 2050, mocno obstaje jednak za tym, żeby to Hołownia został drugą osobą w państwie. - Jeżeli pierwsza siła polityczna bierze odpowiedzialność za rząd i obsadza stanowisko premiera, to druga siła bierze odpowiedzialność za Sejm i obsadza stanowisko marszałka Sejmu. To uczciwie i logiczne - tłumaczy nam posłanka i wiceprzewodnicząca Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. Ambicje i plany Trzeciej Drogi to jedno, ale w koalicyjnym równaniu istotną, być może nawet kluczową, zmienną jest Koalicja Obywatelska. Nasi rozmówcy z KO mówią wprost, że Donald Tusk nie chce oddawać Hołowni fotela marszałka Sejmu na całą kadencję. Powodów jest kilka. Po pierwsze, marszałek Sejmu to ogromna władza nad procesem legislacyjnym i tempem działania władzy wykonawczej. Tusk nie chce być tutaj zależny od Hołowni, bo choć dzisiaj są partnerami i koalicjantami, to sytuacja - jak to w polityce - zawsze może się zmienić. Po drugie, w Platformie jest pełna świadomość, że chociaż Polska 2050 będzie w koalicji rządzącej, to swoją polityczną przyszłość nadal musi opierać na odróżnianiu się od PO. Marszałek Sejmu daje tutaj natomiast ogromne pole do działania. Trzeci argument to wybory prezydenckie w 2025 roku. Tajemnicą poliszynela jest, że Hołownia planuje po raz drugi spróbować swoich sił w wyścigu o Pałac Prezydencki. Koalicja Obywatelska chce natomiast wystawić Rafała Trzaskowskiego, najlepiej jako wspólnego kandydata ówczesnego obozu władzy, który mógłby zamknąć sprawę już w pierwszej turze. - Jeśli planujesz zostać prezydentem, marszałek Sejmu to świetna wizerunkowo funkcja. Błyszczysz ripostami, spokojnie prowadzisz obrady, wpuszczasz ponownie dziennikarzy do Sejmu i poparcie samo rośnie. A wiadomo, że Hołownia ma ciąg na Belweder, a nie żadne inne rzeczy - tłumaczy nam jeden z rozmówców z Platformy. Inny z naszych rozmówców z PO: - Hołownia ma pełne prawo ubiegać się o fotel marszałka, ale obiektywnie i na chłodno oceniając: to nie jest dobry wybór. To nie "Mam talent", że można sobie coś zaimprowizować. Będzie posłem pierwszej kadencji bez żadnego doświadczenia parlamentarnego, a funkcja marszałka Sejmu to arcyważne stanowisko wymagające nie tylko dużego doświadczenia, ale i bardzo specyficznego doświadczenia. Pewnym, choć najmniej ważnym z powyższych, argumentem przeciwko oddaniu Sejmu w ręce Hołowni jest z perspektywy Platformy to, że Tusk obiecał to stanowisko Borysowi Budce. To swego rodzaju nagroda za umożliwienie obecnemu przewodniczącemu aksamitnego przejęcia władzy latem 2021 roku i późniejszą bezproblemową współpracę. Powierzenie funkcji marszałka Sejmu Hołowni wiązałoby się również z tym, że kontrolę nad Senatem otrzymałaby Lewica. Konkretnie senatorka pierwszej kadencji Magdalena Biejat. Kilka dni temu pytana przez Interię, czy otrzymała już oficjalną propozycję, odpowiadała bardzo dyplomatycznie, nie dementując jednak tych doniesień. - Nie chcę tego komentować, nie chcę omawiać tego na zewnątrz, nie chcę podgrzewać emocji. Rozmowy trwają, także dotyczące stanowisk - przyznała. I dodała: - Różne partie zgłaszają swoje propozycje czy aspiracje. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Scenariusz nr 2: raz Hołownia, raz Czarzasty Scenariusz z marszałkiem Sejmu dla Polski 2050, jak opisaliśmy powyżej, natrafia na sporo przeszkód i wątpliwości w szeregach przyszłej koalicji. Sojusznicy zaczęli więc myśleć nad innymi rozwiązaniami. Na pole position wysunęła się opcja z rotacyjnym marszałkiem Sejmu - funkcję po dwa lata pełniliby Szymon Hołownia i współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. - PiS wprowadziło funkcję rotacyjnego premiera, więc może być też rotacyjny marszałek Sejmu - ironizuje rzecznik ludowców Miłosz Motyka. To jednak robienie dobrej miny do złej gry, bo w rozmowach z politykami PSL i Polski 2050 daje się jasno wyczuć, że preferowane przez nich rozwiązanie jest jedno: fotel marszałka Sejmu dla Szymona Hołowni. Rzecz w tym, że zwolennikiem opcji rotacyjnej, mimo jej niedoskonałości, jest Platforma Obywatelska. Nie oddaje Sejmu na całą kadencję w ręce Hołowni, minimalizując tym samym ryzyko, że lider Polski 2050 jako druga osoba w państwie zacznie grać na siebie. Powierzenie funkcji marszałka Sejmu w drugiej części kadencji Włodzimierzowi Czarzastemu osłabia też Hołownię politycznie. Cały czas będzie bowiem czuć za plecami oddech swojego następcy i mieć świadomość, że jest recenzowany (nie tylko przez politycznych przeciwników). Jednak nawet nasi rozmówcy w Platformie przyznają, że wprowadzenie rotacyjności funkcji marszałka osłabi samo stanowisko. Jest to jednak cena za porozumienie i dobrą atmosferę wewnątrz przyszłej koalicji rządzącej. Jak słyszmy w PO, "wszyscy w koalicji muszą zostać obdzieleni i dopieszczeni, żeby nie było kwasów". - Jak trzeba rotacyjnie, to trzeba rotacyjnie. Trudno. Niekonwencjonalne rozwiązanie, ale w tym rządzie będziemy świadkami większej liczby niekonwencjonalnych rozwiązań - ocenia jedno z naszych źródeł w partii. Inne dodaje: - Na pewno nikt nie szykuje scenariusza wojennego, bo na tym przegramy wszyscy. Chodzi nie tylko o negocjacje czy same partie, ale są też elektoraty, które wywierają na nas wszystkich mocną presję. Z oczywistych względów koncepcja rotacyjnego marszałka Sejmu nie uśmiecha się Trzeciej Drodze, a zwłaszcza Polsce 2050. Czy druga siła przyszłej koalicji zamierza to zablokować? Otwarcie nikt tego jeszcze nie mówi, ale już pojawiają się warunki, pod którymi takie rozwiązanie mogłoby przejść. - Rotacyjny marszałek Sejmu albo i Sejmu, i Senatu wchodzi w grę tylko i wyłącznie wtedy, gdybyśmy dokonywali zmiany w systemowym podejściu - mówi Interii posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. Jak tłumaczy, oznacza to, że rotacja miałaby dotyczyć nie tylko marszałka Sejmu czy nawet Senatu, ale również stanowisk wicepremierów. - To musi być głębsza zmiana, nie może być zamachu na jedną głowę. Tu nie chodzi o ambicje, tylko o misję. Osobiste ambicje trzeba schować do kieszeni. Na rozwiązanie systemowe się zgodzimy, na zamach na głowę konkretnego polityka - na pewno nie - podkreśla. Rotacyjny marszałek Sejmu pasowałby Platformie z jeszcze jednego powodu. To ona obsadziłaby wówczas funkcję marszałka Senatu. Do tej roli przymierzana jest Małgorzata Kidawa-Błońska, która stanowisko trzeciej osoby w państwie miała mieć obiecane przez Donalda Tuska w zamian za ustąpienie przewodniczącemu Platformy miejsca na czele warszawskiej listy KO. Z Senatu musiałaby wówczas zrezygnować Lewica. Politycy tej partii nie wydają się jednak takim scenariuszem zmartwieni. - Dla nas każda opcja jest dobra - mówi Interii posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Precyzuje, że każdy z leżących na stole scenariuszy dotyczących marszałków Sejmu i Senatu rzutuje na podział politycznych funkcji w innych miejscach, zwłaszcza w rządzie. - Jeśli nie dostaniemy marszałka Sejmu, to zapewne dostaniemy jednego ministra więcej. To samo, jeśli chodzi o marszałka Senatu - przewiduje rozmówczyni Interii. - Dla nas to dobrze, bo rząd interesuje nas bardziej niż Sejm, jesteśmy w tej koalicji po to, żeby realizować program, z którym szliśmy do wyborów, a realizować go można w rządzie - podkreśla. I dodaje, że Lewicę niezmiennie interesują resorty związane z polityką społeczną, edukacją, kulturą oraz mieszkalnictwem. Scenariusz nr 3: rotacja i w Sejmie, i w Senacie Trzecim scenariuszem leżącym na stole negocjacyjnym jest rotacyjna funkcja zarówno marszałka Sejmu, jak i marszałka Senatu. W Sejmie funkcję sprawowaliby Szymon Hołownia i Włodzimierza Czarzasty, a w Senacie być może nawet przedstawiciele wszystkich czterech podmiotów tworzących przyszłą koalicję. Ta opcja to swego rodzaju bezpiecznik, gdyby negocjacje w dwóch poprzednich scenariuszach nie przyniosły rezultatów. - Jeśli rotujemy marszałkiem Sejmu, który jest bardzo ważny, to możemy też rotować marszałkiem Senatu, który jest nieważny - tłumaczy nam jeden z polityków PO. Jak dodaje, rola Senatu w tej kadencji będzie bez porównania mniejsza niż w poprzedniej, bowiem wówczas był to jedyny przyczółek opozycji w parlamencie, więc polityczna symbolika Senatu była ogromna. - Teraz mamy premiera, ministerstwa, większość w Sejmie, więc Senatem aż tak przejmować się nie trzeba - tłumaczy nasz rozmówca. Nasze źródła w przyszłej koalicji rządzącej tłumaczą, że rotacyjni marszałkowi Sejmu i Senatu to rozwiązanie, które nie zadowalałoby absolutnie nikogo, ale... właśnie w tym tkwi jego siła. To idealny kompromis - można nawet powiedzieć, że kompromis totalny - bo każdy jest niezadowolony w podobnym stopniu. - Przy takim układzie sił i takiej większości każdy ma w tej koalicji mniejszość blokującą i każdy może trzymać każdego w szachu. Dlatego nie ma co umierać za marszałka. I nie mówię tylko o Platformie, ale o wszystkich trzech partiach - ocenia jeden z naszych rozmówców.