Pomysł zniesienia opłat za państwowe odcinki autostrad pojawił się podczas ostatniej konwencji PiS, która odbyła się 14-15 maja. W ciągu dziesięciu dni w rządzie powstał projekt ustawy, który w ekspresowym tempie trafił do Sejmu. Na czwartek zaplanowano pierwsze i drugie czytanie, a na piątek głosowanie. Jak informował minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, projekt to efekt wspólnych prac Ministerstwa Infrastruktury i Ministerstwa Finansów. Projekt zakłada zniesienie opłat na 160-kilometrowym odcinku autostrady A4 Wrocław-Sośnica i na 99- kilometrowym odcinku autostrady A2 Stryków-Konin. Projekt wprowadza również zakaz wyprzedzania się pojazdów ciężarowych na autostradach i drogach ekspresowych. PiS chce, by przepisy weszły w życie 1 lipca, stąd ten pośpiech w przygotowywaniu projektu ustawy. Cel jest jasny. Chodzi o to, by zmianę zauważyli i odczuli Polacy, którzy latem ruszą na wyjazdy wakacyjne. - To jest po prostu z jednej strony prawo do podróżowania po Polsce za darmo, a z drugiej strony to jest także ułatwienie podróży w okresach szczególnego natężenia ruchu, gdy tworzą się ogromne kolejki przy tych bramkach - tłumaczył w Polskim Radiu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Darmowe autostrady - głosowanie w Sejmie w piątek Przegłosowanie ustawy przez Sejm, w którym Zjednoczona Prawica ma większość, nie stanowi problemu. Zwłaszcza, że największa partia opozycyjna zdecydowała się pomysł poprzeć.- Podczas głosowania w komisji infrastruktury rządowy projekt przeszedł miażdżącą większością, były jedynie trzy głosy wstrzymujące się - relacjonuje w rozmowie z Interią Jerzy Polaczek, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury i były minister transportu. - Tak, poparliśmy ten projekt na komisji i poprzemy go w głosowaniu w piątek - przyznaje Paweł Olszewski, poseł Koalicji Obywatelskiej i szef sejmowej komisji infrastruktury. - Przy czym warto pamiętać, że nie jest tak, jak mówi Jarosław Kaczyński, że w wakacje Polacy pojadą bezpłatnymi autostradami, bo ten projekt znosi opłaty jedynie na państwowych odcinkach. Tak więc ci wszyscy, którzy wybiorą się w wakacje nad morze, odbiją się od bramek - zauważa. Autostrady darmowe, ale nie wszystkie Polaczek odpowiada, że obecny na posiedzeniu komisji wiceminister infrastruktury Rafał Weber zadeklarował, że najpóźniej na początku przyszłego roku ruszą negocjacje z partnerami prywatnymi, by do końca przyszłego roku zwolnić też z opłat odcinki autostrad, którymi zarządzają podmioty prywatne. - Dziś sieć autostrad w Polsce wynosi 1800 km., z czego bezpłatnych jest 1070 km., a płatnych 730 km. Z tych płatnych 261 km jest zarządzanych przez państwo, a 469 przez prywatnych koncesjonariuszy. Reasumując, od 1 lipca zdecydowana większość autostrad w Polsce będzie już bezpłatna - wylicza polityk PiS. Zwraca też przy okazji uwagę, że z opłat nie będą zwolnione samochody ciężarowe. - Oddziaływanie jednego pojazdu ciężarowego powyżej 3,5 tony na infrastrukturę drogową odpowiada oddziaływaniu 20 tysięcy samochodów osobowych - tłumaczy ten zapis. Zobacz też: Zakaz wyprzedzania dla ciężarówek uderzy też w osobówki? Nowe informacje Darmowe autostrady od lipca. Co zrobi Senat? PiS może mieć jednak problem z dotrzymaniem obietnicy o tym, że przepisy wejdą w życie 1 lipca ze względu na Senat, w którym większość ma opozycja. Senat ma bowiem 30 dni na rozpatrzenie ustawy, która trafia z Sejmu. Do tego najbliższe posiedzenie Senatu zaplanowano na 22 czerwca. PiS liczy jednak na to, że Senat zbierze się wcześniej. - Mamy wszyscy nadzieję, że Senat zajmie się szybko tym projektem, nie będzie zwlekał - mówił na konferencji prasowej Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury. - Jeśli jest projekt ustawy, który znosi opłaty za państwowe odcinki autostrad od 1 lipca, to zwołanie posiedzenia Sejmu wcześniej niż 22 czerwca wydaje się uzasadnione - mówi Interii senator Krzysztof Kwiatkowski, choć zastrzega, że taka decyzja jeszcze nie zapadła. - Nie wykluczam, że jeśli ustawa zostanie uchwalona przez Sejm, to decyzja o wcześniejszym posiedzeniu zapadnie. Ja widzę taką potrzebę - mówi. Będzie wcześniejsze posiedzenie Senatu? Gdyby Senat zebrał się wcześniej i odesłał ustawę (z poprawkami lub bez) do Sejmu, to ten mógłby ją rozpatrzyć na czerwcowym posiedzeniu, które rozpoczyna się 14 czerwca. Wówczas prezydent miałby wystarczająco dużo czasu na złożenie podpisu. - Uważam, że termin 1 lipca jest jak najbardziej realny - mówi Jerzy Polaczek z PiS. Co jednak, jeśli Senat zbierze się dopiero 22 czerwca? - Wtedy wprowadzimy plan B - śmieje się jeden z polityków PiS. - Czyli zwołamy specjalne posiedzenie Sejmu. Posłowie na pewno będą wdzięczni marszałkowi Grodzkiemu, że muszą w trybie pilnym jechać do Warszawy - dodaje. Politycy opozycji odpowiadają, że nie zamierzają stawać na drodze pomysłowi, bo to dawałoby PiS paliwo do ataku. - PiS myślał, że będzie nas grillował za blokowanie czy opóźnianie prac nad projektem. Nie damy się w to wpuścić - słyszymy od naszego rozmówcy. Kamila Baranowska