"The Washington Post": Analogowe życie. Młodzi odkrywają pocztówki, winyle i aparaty na klisze
Gdy dopada nas zmęczenie cyfrowym światem, filmami i serialami ze streamingu, warto odkryć na nowo przedmioty związane z "kulturą analogową". Zwłaszcza dla pokolenia Z wyłączenie smartfona i obcowanie z aparatami na klisze czy winylami staje się wyjątkowym przeżyciem.
Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W każdy piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera.
Czasami lepiej jest być nieefektywnym.
Weźmy np. zwykłą książkę: jest większa niż czytnik e-booków, ale nie wymaga ładowania ani miesięcznych opłat subskrypcyjnych.
Wprawdzie w świecie skoncentrowanym na optymalizacji, w którym szybciej znaczy lepiej, oznaczanie strony papierową zakładką może wydawać się staroświeckie, ale włączenie praktyk ze świata analogowego do codziennego życia może zaoferować wiele korzyści: od odpoczynku od wszechobecnych ekranów, zwiększenie kreatywności po nabycie przekonania, że maksymalizacja produktywności nie jest kluczowa.
Anolog wraca do łask
David Sax, autor książek "The Revenge of Analog" oraz "The Future is Analog", zauważył paradoksalne zjawisko związane z upowszechnieniem się smartfonów, portali streamingowych i mediów społecznościowych oraz coraz większą popularnością cyfrowych technologii.
Według niego im bardziej polegamy na technologiach cyfrowych w pracy, edukacji i kontaktach towarzyskich, "tym bardziej szukamy analogowych alternatyw jako równowagi lub innego sposobu angażowania się w świat".
Sax odkrył, że trend ten nie jest wyłącznie związany ze starszymi pokoleniami, które napędza nostalgia za przeszłością, ale raczej "młodymi osobami, które nigdy wcześniej mogły nie zetknąć się z analogowymi technologiami".
Aktywności z analogowego świata, jak czytanie papierowej książki może uchodzić za luksus w czasach, gdy coraz więcej osób narzeka na "kulturę pośpiechu i pilności" oraz doświadcza przemęczenia pogonią za optymalizacją.
Tymczasem to wybór mniej wydajnego sposobu spędzania czasu, wykonywania rzeczy dla przyjemności, może pomóc nam zrezygnować z ciągłej potrzeby bycia produktywnym.
- Niezmiennie obserwujemy wzrost zainteresowania technologiami analogowymi - mówi Sax. Jak więc wygląda analogowe życie? Oto kilka przykładów.
Czytaj także: O czym myślą zwierzęta? Przełomowe ustalenia naukowców
Fotografia analogowa
Każdy z nas w smartfonie posiada niezliczone zapomniane zdjęcia, do których nigdy nie wraca. Kiedyś było inaczej. W fotografii analogowej na kliszy dysponujemy nie więcej niż dwudziestoma kilkoma, maksymalnie 36 miejscami na zdjęcia.
Ograniczona liczba wymaga uważności, napięcia, którego brakuje przy nieograniczonych możliwościach aparatów cyfrowych. Do tego dochodzi inny klimat zdjęć, często nieco niewyraźny, w stylu retro.
Inne różnice? Napięcie towarzyszące wywołaniu kliszy czy emocje przy oglądaniu negatywów to kolejne niezapomniane wrażenia.
- Mamy jedną szansę na zrobienie zdjęcia, a jeżeli nie wyszło, nie ma zmiłuj. Dla mnie nadaje to dodatkowego uroku - podkreśla pisarz Jason Diamond. I wskazuje, że w fotografii analogowej nie ma aplikacji, filtrów czy innych ułatwień. To wyzwala kreatywność, a przy okazji odciąga od ciągłego bycia online.
Korzystanie z aparatów analogowych cieszy się wśród młodych osób coraz większą popularnością. David Sax przytacza historię swojej córki, która niedawno poprosiła go o typ aparatu, który był popularny na długo przed jej urodzeniem.
Czytaj także: Amerykański fizyk stworzył prototyp wehikułu czasu
Powrót listów i pocztówek
Któż nie wspomina z radością otwarcia i przeczytania długo wyczekiwanego listu lub pocztówki od kogoś bliskiego? Wysłanie ich może zapewnić podobną satysfakcję. Dziś epistolografia odeszła w zapomnienie, ale wystarczy wybrać się na pierwszy lepszy pchli targ, by zobaczyć mnóstwo starych pocztówek.
Nadawcy opisują w nich wrażenia z wakacji w Acapulco lub podróży do Paryża. Ale komu by się chciało dziś szukać długopisu i kartki papieru, by skreślić kilka słów, iść na pocztę i czekać, aż wiadomość dojdzie po kilku dnia do adresata, gdy pod ręką jest smartfon z aplikacjami do szybkiej komunikacji?
Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata"
A jednak list i pocztówka nadal może być ciekawą alternatywą dla SMS-ów, wiadomości głosowych, TikToka czy Instagrama. I przy swoich oczywistych ograniczeniach może zachęcać do zabawy z odręcznym pismem, kupnem ciekawego znaczka, który stanie się wspaniałą pamiątką.
- Analogowość pozostawia miejsce na przypadek w sposób, który bardzo doceniam - podkreśla graficzka Elizabeth Goodspeed. - Pozwala na głębszy, bardziej intuicyjny sposób interakcji ze światem - dodaje.
A jak zwraca uwagę Jason Diamond, wysyłanie i otrzymywanie listów jest bardzo osobiste.
- Zawsze odkładam je w nadziei, że pewnego dnia z jakiegoś powodu będą miały głębsze znaczenie dla osób, które nie znały mnie ani osoby, która je napisała - przekonuje.
Czytaj także: Amerykanom może zabraknąć soku pomarańczowego
Drukowane książki i czasopisma
Drukowane książki nadal mają wielu zwolenników. Ich czytelnicy twierdzą, że nic nie może się równać z uczuciem fizycznej książki w rękach. Można wertować strony, zaginać okładkę, sprawdzać, jak daleko jest się w lekturze i zapełniać półki kolejnymi pozycjami. Ale i czytelnicy z pokolenia Z - urodzeni po 1995 r. - często odwiedzają biblioteki i generalnie wolą fizyczne książki od e-booków.
Nadal istnieją także drukowane czasopisma, chociaż w mniejszych niż kiedyś nakładach. W USA w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiło się prawie 200 nowych magazynów, a przecież mamy kryzys prasy drukowanej.
Co decyduje o ich popularności? Częściowo może chodzić o trwałość. Diamond w jednym ze sklepów ze starociami znalazł dawne wydania "Popeye", japońskiego magazynu dla wielkomiejskich mężczyzn.
- To zupełnie szalone, że japoński magazyn dla mężczyzn z 1984 r. może w jakiś sposób wpłynąć na mnie w 2023 r. - twierdzi.
Co jest takiego w prasie drukowanej? Pełnowymiarowe zdjęcia, zróżnicowane czcionki i kolorowe ilustracje sprawiają, że druk daje inne wrażenia niż treści wyświetlane na ekranie, czasem kilkucalowym.
A przecież czasopisma mogą posłużyć nie tylko do czytania. Pobudzają także kreatywność. Ich strony mogą posłużyć do tworzenia kolaży, wycinanek czy do wzbogacenia osobistego pamiętnika o zdjęcia. Wniosek? Nie można całkowicie lekceważyć fizycznego kontaktu z papierem.
- Przedmioty fizyczne wiążą się z większą liczbą decyzji, które musiano podjąć, by je wykonać - dodaje Elizabeth Goodspeed.
- Istnieje znacząca różnica między czytaniem wielkoformatowego magazynu, a znacznie mniejszych czasopism (jak np. kolorowe tygodniki - red.) - podkreśla.
W swojej pracy Goodspeed często wykonuje dla klientów tzw. moodboardy, czyli taki zbiór obrazów, tekstów czy materiałów, które mogą mają oddać klimat opracowywanego zagadnienia. To coś w stylu tablicy inspiracji.
Artystka twierdzi, że lubi tworzyć fizyczne moodboardy, ponieważ skala - nieograniczona ekranem - "sprawia, że są ciekawsze i bardziej przyciągają uwagę", a istotną rolę w ich realizacji odgrywają wybrane materiały.
Czytaj także: Łowcy wraków na tropie niesamowitych skarbów
Renesans płyt winylowych
Symbolem opisywanego zjawiska jest trwająca od wielu lat moda na płyty winylowe. Renesans winyli z każdym rokiem nabiera na sile, a w ubiegłym roku czarne płyty po raz pierwszy od lat 80. wyprzedziły w sprzedaży płyty CD.
Dla millenialsów - pokolenia ludzi urodzonych w latach 80. i 90. XX w. - streaming był mile widzianym udogodnieniem w stosunku do epoki nagrywania muzyki na nośnikach CD oraz pobierania, nie zawsze legalnego, plików z internetu.
Jednak dla wielu osób fizyczny nośnik ulubionej muzyki i gramofon do odtwarzania są nadal bardzo atrakcyjne. Przy winylach można w całości oddać się temu co najistotniejsze: słuchaniu muzyki bez martwienia się o wybieranie kolejnego utworu czy tworzenia idealnych playlist.
Jason Diamond, od wielu lat będący wielbicielem płyt winylowych, mówi, że kiedyś "taszczył skrzynki z płytami" na koncerty DJ-skie.
- Dzięki nim myślimy: "Och, tutaj dzieje się coś prawdziwego" - przekonuje. - Myślę, że w głębi serca wszyscy pragniemy prostoty - dodaje.
Czytaj także: Młodzi pracownicy panicznie boją się urządzeń biurowych
Długopisy i artykuły papiernicze
Ale "coś prawdziwego" można odnaleźć także w innych, wydawałoby się zwyczajnych, czynnościach, jak pisanie. A konieczność spędzania czasu przed ekranami, nawet w kontekście krókich zadań, jak sporządzanie listy zadań do wykonania, skłoniła ludzi do ponownego rozważenia wartości pióra i papieru.
Na TikToku hashtag #stationeryaddict ma prawie 800 mln wyświetleń, a duża część użytkowników w krótkich filmikach koncentruje się na tym, jak używać planerów i kalendarzy, organizować miejsce pracy, jak korzystać z karteczek samoprzylepnych i zszywaczy, a także z niezliczonych piór, pisaków, mazaków i długopisów.
David Sax mówi, że prawie zawsze rozpoczyna pracę od zapisania pomysłu na kartce, a następnie przechodzi do komputera, gdy kluczowe elementy pomysłu są już gotowe.
I jak dodaje, niedawno rozpoczął nowy projekt książki i odkrył na nowo, że papier zapewnia odpowiednią przestrzeń potrzebną do planowania.
- Wypisałem różne pomysły i tematy. Ułożyłem na stole w moim ogródku. Pozwoliło mi to na sporządzenie koncepcji i stało się fizycznym uosobieniem przedsięwzięcia - wskazuje.
Czytaj także: Postpraca. Nadchodzi era czasu wolnego
Kolekcjonowanie nie tylko dzieł sztuki
Kolekcjonowanie kojarzy się z drogimi antykami lub wyrafinowanymi dziełami sztuki. Ale nie musi tak być. Można znaleźć satysfakcję, zbierając kieszonkowe pudełka od zapałek, zakładki do książki, pocztówki czy... właściwie cokolwiek przyjdzie nam do głowy.
Elizabeth Goodspeed regularnie zbiera przedmioty ze swojego codziennego życia, pamiątki z podróży i specjalnych okazji, a także płyty i używane książki.
Mówi, że przedmioty z ciekawą czcionką, kształtem lub ilustracją są dla niej inspiracją i łączą ją z "przeszłym życiem rzeczy".
- Myślę, że to, co naprawdę lubię w analogu, to ślady pozostawione przez poprzednich właścicieli. Uwielbiam kupować płytę, na której ktoś wypisał tekst piosenki - dodaje.
Artystka lubi fizyczne książki, zwłaszcza używane, które miały wielu właścicieli, zanim do niej trafiły.
- Czuję się bardzo związana z przeszłością tego przedmiotu i przeszłością ludzi, którzy go posiadali - mówi.
Goodspeed ma kilka wskazówek dla początkujących kolekcjonerów: nie bójcie się wyrzucać przedmiotów!
- Kieruję się intuicją i nie przywiązuję wagi do tego, co zbieram. Podobnie jest z rzeczami, których się pozbywam - opowiada. I sugeruje, by wybrać coś małego, co nie zajmie dużo miejsca, np. pudełka zapałek lub zakładki do książek. I radzi, by pamiętać o chwaleniu się przedmiotami.
Czytaj także: Chcesz żyć dłużej? Jedz jak stulatek
Analog to nie strata czasu
Korzystanie z analogowych technologii oraz dawne praktyki, jak spacer na pocztę, by wysłać list lub popołudnie spędzone w sklepie ze starociami w poszukiwaniu ciekawych winyli - może wydawać się stratą czasu.
Sax twierdzi jednak, że te czynności są częścią ludzkiego doświadczenia, które czyni życie interesującym. - Pozwalają ludziom na rozwijanie się i czerpanie większej przyjemności - twierdzi.
Bo dlaczego w świecie elektryczności nadal zdarza nam się zapalać świece w naszych domach?
- Świece są piękne - podkreśla, mówiąc że to przecież całkowicie nielogiczne i pozbawione sensu, a jednak w świecie nastawionym na zysk i optymalizację, czasem warto zrobić coś, co po prostu może nam sprawić przyjemność. Nawet najmniejszą.
---
Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: Hope Corrigan
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.
Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.
---
CZYTAJ TAKŻE: